Przypomnijmy, że bydgoszczanie przegrali w niedzielę w Lesznie 40:50. Taki rezultat oznaczał bezpośredni awans do PGE Ekstraligi Fogo Unii. Abramczyk Polonia ciągle może dostać się do elity, ale musi okazać się lepsza w barażach z siódmym zespołem z najwyższej klasy rozgrywkowej. Najprawdopodobniej będzie nim Gezet Stal Gorzów.
- Nadal wierzę w ten awans i nadal pozostaje on jednym z dwóch wielkich celów, które postawiłem sobie, gdy obejmowałem klub. Mówiłem wtedy o powrocie do PGE Ekstraligi i zbudowaniu zespołu złożonego z wychowanków. Nic się nie zmienia. Zawsze przed meczem wychodzę z założenia, że można pokonać rywala - mówi nam prezes bydgoszczan.
ZOBACZ WIDEO: Polski talent wspomina początki. Nie od razu było kolorowo
Po przegranym dwumeczu z Fogo Unią sporo mówi się o nie najlepszej atmosferze w Polonii. Jerzy Kanclerz przekonuje jednak, że ten problem jest wyolbrzymiany. - Nie uważam, że atmosfera w drużynie siadła. Oczywiście, że widać przygnębienie wynikiem finału, ale to dwie różne rzeczy. U każdego w zależności od wieku objawia się to inaczej. Ja uważam, że oglądanie się za siebie nie ma już sensu. Chcieliśmy wygrać finał, ale się nie udało i teraz liczy się już tylko baraż - zaznacza.
Trudno nie odnieść wrażenia, że losy finału Metalkas 2. Ekstraligi rozstrzygnęły się już na torze w Bydgoszczy. Abramczyk Polonia prowadziła w pierwszym meczu po dziesięciu wyścigach różnicą 14 punktów, by ostatecznie zremisować. Po tym spotkaniu długo trwała analiza, co stało się z bydgoskim torem, że nagle przestała na nim funkcjonować ścieżka pod samą bandą.
- Myślę, że na wynik w tym meczu złożyło się wiele czynników. Rozmawiałem po tym spotkaniu z trenerem Bajerskim, naszym toromistrzem czy moimi synami. Niektórzy mówią, że było za dużo wody albo o różnicy temperatur, ale dla mnie to płytkie. To takie tłumaczenia z przedszkola, które nie do końca kupuję. Na pewno jednak zauważyłem, że pola startowe nie były przygotowane tak, jak oczekiwaliśmy. To nie ulega wątpliwości - zaznacza Kanclerz.
Poza tym szef Polonii dostrzega także, że w drużynie jest problem z komunikacją. - Widzę po trenerze Bajerskim, że bardzo chce tego awansu. Tego mu nie mogę odmówić. Jest zaangażowany i przyjeżdża do klubu niemal codziennie. Mam jednak wrażenie, że czasami jego słowa nie trafiają do zawodników. To dotyczy przełożeń i innych kwestii. Trudno mi powiedzieć, czy oni nie słuchają, czy wolą robić po swojemu. Myślę jednak, że problem może leżeć właśnie w komunikacji, bo podobne obserwacje mam też po rozmowie z toromistrzem, który przekonywał mnie, że o pewnych ustaleniach nikt mu nie powiedział. To wskazuje na to, że na tej płaszczyźnie nie jest wzorowo - twierdzi doświadczony działacz.
Wiele wskazuje na to, że dalsza praca Tomasza Bajerskiego w Bydgoszczy stoi pod znakiem zapytania. Kanclerz pytany o przedłużenie umowy z trenerem, odpowiada zresztą w bardzo wymowny sposób. - Trudne pytanie i nie wiem, jak na nie odpowiedzieć. Czas pokaże. Zrobimy w odpowiednim czasie podsumowanie sezonu. Ocena zostanie jednak dokonana dopiero po barażach - podsumowuje prezes Abramczyk Polonii.
....ale oni przyspawani i w pakiecie jak nasi polity.cy przy koryci Czytaj całość