Zabawa rozpoczęła się o godzinie 20:00. Pierwotnie rozdanie nagród i rozstrzygnięcie wyników plebiscytu planowano na godzinę 21:00, lecz ostatni z nagrodzonych wchodzili na środek sali w celu ich odebrania tuż przed 22. W kategorii "Najlepszy zawodnik Kolejarza w sezonie 2009" bezsprzecznie zwyciężył Sebastian Alden z liczbą ponad sześciuset oddanych na niego głosów. Drugie miejsce zajął Marcin Nowaczyk. Tytuł "najsympatyczniejszego zawodnika" również przypadł Szwedowi Na kolejnych pozycjach uplasowali się: Nowaczyk oraz Wiktor Gołubowski, którego na balu zabrakło. "Najlepszym działaczem" wybrano już niemal "tradycyjnie" prezesa Dariusza Cieślaka. Wyróżniono ponadto kilkanaście osób mocno zasłużonych dla rozwoju klubu na przestrzeni ostatnich lat. Po godzinie 22 uczestnicy balu powrócili do zabawy, która trwała do "białego rana".
Nagrodę za duży wkład w rozwój "czarnego sportu" odebrał między innymi wiceburmistrz, Piotr Domaniecki. - To wyróżnienie to podkreślenie tego, że nam jako włodarzom miasta zależy na rozwoju żużla i promowaniu przez niego miasta. Myślę, że gdyby nie Darek i jego poświęcenie dla spraw żużlowych w Rawiczu, to tego sportu by po prostu o nas nie było - powiedział zastępca burmistrza.
Po odebraniu wyróżnienia za zdobycie tytułu Działacza Roku prezes Cieślak mówił: - Nie zgodzę się z tym, co powiedział przed chwilą pan wiceburmistrz, że gdyby nie Darek, to żużla w Rawiczu by nie było. Na to, że ciągle sport ten w naszym mieście istnieje ma wpływ duże grono osób, któremu z tego miejsca chciałbym podziękować. W ostatnich dwóch latach nie mieliśmy dobrych wyników sportowych. Mam nadzieję, że w sezonie 2010 to się zmieni, w dużej mierze za sprawą zawodników, którzy są dziś z nami na balu. Proszę zwrócić uwagę, że w porównaniu do sezonu 2009 w kadrze nastąpiły duże zmiany. Mamy nadzieję, że sprawią one, iż Kolejarz osiągnie dobry wynik w lidze w 2010 roku.
Poinformowano także o przyczynach absencji na balu Wiktora Gołubowskiego oraz Alana Marcinkowskiego. W przypadku tego pierwszego powód jest prozaiczny, jego rodzinny Saławat dzieli od Rawicza ponad trzy tysiące kilometrów. Natomiast zielonogórzanin musi na razie leżeć w łóżku na skutek urazu, jakiego nabawił się przy pracach domowych.