Z roku na rok w ligach polskich rośnie liczba zagranicznych juniorów. Zamiast tworzyć szkółki juniorskie i szkolić w nich młodych adeptów, polskie kluby chętniej przeznaczają pieniądze na młodzieżowców z zagranicy, którzy tym samym blokują miejsce w składach drużyn naszej utalentowanej młodzieży. Co o tym problemie sądzi Jan Krzystyniak? - Myślę, że kluby w tej materii odebrały już sygnał. Pocieszającym jest fakt, że szkolenie powoli powraca do dawnego stanu, chociaż na to potrzeba jeszcze trochę czasu. Najważniejsze, aby młodzi wykorzystali szansę podnoszenia swoich kwalifikacji. Ci, którzy startują u boku gwiazd mają sporo możliwości. Wypatrujemy następców Tomka Golloba. Tymczasem on wciąż jest jeden, niepowtarzalny, pomimo, że jego potencjalnym następcom naprawdę stwarzano i nadal stwarza się doskonałe warunki do uprawiania "czarnego sportu". Ta sytuacja po trosze przypomina mi nasze skoki. Wielki Adam Małysz jakoś w naszym gronie nie może doczekać się następcy i oby skakał jak najdłużej.
Były zawodnik rzeszowskiej Stali uważa, że w tym roku pierwszoligowa Marma Hadykówka ma bardzo duże szanse na wywalczenie awansu do ekstraligi. - Ekipa z Rzeszowa zmontowała silny skład. Żałuję, że na jej rzecz straciliśmy Lee Richardsona. Dobrze, że byliśmy skuteczniejsi w negocjacjach z Peterem Karlssonem, którego ofertą kusiła Marma. Maciek Kuciapa i Rafał Okoniewski powinni stanowić silne punkty drużyny. Tak się składa, że przed laty terminowali u mnie jako juniorzy. Maciek w Stali Rzeszów, Rafał w Polonii Piła. Chris Harris to kolejny silny punkt zespołu, no i młodzieżowiec Dawid Lampart, który z każdym sezonem czyni kolosalne postępy - kończy Jan Krzystyniak.