Ciemno mi się zrobiło przed oczami - wypowiedzi po meczu Orzeł Łódź - KMŻ Lublin

Po wygranym meczu z KMŻ Lublin 59:31 w drużynie Orła Łódź panował dobry humor. Zadowolony był między innymi wracający do dobrej formy Stanisław Burza. Zdecydowanie odmienne nastroje panowały w ekipie Rafała Wilka, gdzie nikt nie spodziewał się tak wysokiej porażki.

Karol Baran (KMŻ Lublin): Jaki był w ogóle wynik? O Jezu... Nie szkodzi, dwudziestu nie zrobią u nas (śmiech). Zrobimy tor po kolana i nie skręcą, będzie dobrze. Miałem trzy dobre biegi, o trzy za mało. Nie mogłem trafić z przełożeniami. Mam silniki na przyczepne tory, na twarde nie mam. Nigdzie nie ma takich twardych torów jak tutaj był. Padało rano, myślałem, że będzie przyczepny. Jeden bieg tylko wygrałem, to co więcej można powiedzieć? Łodzianie mają atut własnego toru, jeżeli chodzi o nawierzchnię. My też będziemy mieć w meczu rewanżowym.

Tadeusz Kostro (KMŻ Lublin): Ciężko było się dopasować, dziury mnie trochę zawiodły. Ważne, że szczęśliwie i coraz pewniej się czuję na torze. Wynikiem się nie zachwycam, ale będzie lepiej. Jeździłem tu pierwszy raz. Tor jest dziurawy, ciężko się jest dopasować, bo żeby poradzić sobie na tych dziurach trzeba mieć mocny motor a tor nie jest zbyt przyczepny. Trzeba jechać technicznie. Będę nad tym pracował, na takim torze też trzeba umieć jechać. Ogólnie jestem zadowolony, bo żyję tym żużlem i wierzę, że będzie okej. Mam dużo takich słabych stron, ponieważ przeszedłem trzy kontuzje i nie jestem rozjeżdżony, a to jest podstawą. Na pewno nie jestem tak mocno wyposażony sprzętowo, dlatego też jest ciężko się dopasować i rywalizować z zawodnikami, którzy mają motory na poziomie ekstraligi.

Rafał Wilk (trener KMŻ Lublin): Wynik mówi sam za siebie. Można przegrać, ale nie aż tak bardzo. Siergiej chyba nie był do końca szczery, mówiąc że z nogą jest wszystko dobrze. Spróbowaliśmy następnego zawodnika, Aleksandra Borodaja. Dostał trzy szanse jazdy, ale też bez zachwytu. Reszta zawodników zdobyła punkty, ale nie były czysto wywalczone tylko takie wymęczone. Hauzinger nie pojechał, bo miał niesprawny samochód. Takiego dostałem od niego SMSa. Widocznie nie mógł albo nie chciał dojechać. Zobaczymy, czy w następnych meczach będzie jechał. Przydały by się zmiany w składzie, ale nie ma ich kim robić. Na pewno za wiele ich nie będzie, bo nie mamy na kogo wymieniać. Złego na gorszego to nie ma sensu.

Mariusz Puszakowski (KMŻ Lublin): Tor jaki był taki był. Był równy dla wszystkich. Niestety od poniedziałku zmagam się z temperaturą i przeziębieniem. Walczyłem, robiłem co mogłem. Ze swojego wyniku nie jestem do końca zadowolony. Dwa biegi trochę nie poszły po mojej myśli. Trudno, taki jest sport. Ktoś musi wygrać, ktoś musi przegrać. Nie spodziewałem się, że aż tak przegramy. Nie wiem co się stało po moim ostatnim biegu. Ciemno mi się zrobiło przed oczami, mam osłabiony organizm i widocznie coś tam nie zadziałało i upadłem. Jestem cały, wszystko okej. Jak uderzyłem głową to dopiero się obudziłem, także powracam (śmiech).

Claus Vissing (Orzeł Łódź): Cieszę się, że dostałem szansę startu i pokazania się w tym spotkaniu. Trener uznał, że jestem wystarczająco dobry, żeby być w drużynie. Mój występ był całkiem udany. Straciłem jeden punkt w pierwszym wyścigu, może powinienem był go zdobyć. Tor był chyba trochę za śliski moim zdaniem, ale dobrze mi się jechało. Wiedziałem, że jest dziurawy, ale ja lubię takie tory. Mam nadzieję, że dostanę kolejną szansę występu w meczu.

Mateusz Kowalczyk (Orzeł Łódź): W pierwszym biegu myślałem, że tor będzie taki sam jak na treningu, ale przez noc troszeczkę go namoczyło. Później drugi bieg, mała korekta i już było w porządku. Na trzeci chcieliśmy jeszcze lepiej, ale trochę przedobrzyliśmy. Później już niestety nie dostałem szansy wyjazdu. Trudno, trener decyduje. Do Krosna jedziemy po to, żeby wygrać. Jeśli Lublin mógł, to czemu nie my?

Stanisław Burza (Orzeł Łódź): Spodziewałem się spotkania nieco cięższego. Myślałem, że Lublin będzie sobie tutaj zdecydowanie lepiej radził. Mieli problemy, narzekali zarówno na dziury jak i na nawierzchnię. Jeśli chodzi o mnie to miałem wcześniej słabsze występy, ale wiem, że dużo rzeczy się złożyło na to, że jechałem słabiej. Przede wszystkim miałem mniej startów. Muszę podziękować trenerowi, że uwierzył we mnie, że dał mi szansę kolejnego wyjazdu, bo nie byłem brany pod uwagę do jazdy w tym spotkaniu. Jest to tylko sport i w Krośnie wszystkiego się można spodziewać. Na pewno jedziemy walczyć. Dzisiaj pojechaliśmy dobrze i mam nadzieję, że również tam sobie poradzimy.

Zdzisław Rutecki (trener Orła Łódź): Jestem zadowolony z postawy wszystkich zawodników. Marcin Jędrzejewski startował w sobotę w lidze we Lwowie, tam miał upadek. Nie mogłem się z nim skontaktować telefonicznie. Udało się przez inną osobę, ale ktoś inaczej mi to naświetlił. Że niby jest kontuzjowany, ma rękę na temblaku. Szybko musiałem ściągać Risagera i nie mogłem się już wycofać, kiedy dowiedziałem się, że Jędrzejewskiemu nic nie jest.

Komentarze (0)