Janusz Kołodziej: Z każdym dniem czuję się coraz lepiej

Janusz Kołodziej po feralnym upadku podczas IV Memoriału Łukasza Romanka przechodzi rehabilitację i wraca do pełni sił. Na razie nie wiadomo jednak czy kibice zobaczą jednego z liderów leszczyńskich "Byków" podczas najbliższego, niedzielnego meczu z Tarnowem.

Od początku sezonu zawodnik Unii Leszno jest w świetnej dyspozycji. Zakwalifikowanie się do wielkiego finału Grand Prix Europy w Lesznie czy aktualnie trzecia średnia w Speedway Ekstralidze mówią same za siebie. Niestety wychowanek tarnowskiej Unii nie będzie miło wspominać turnieju w Rybniku, podczas którego nabawił się kontuzji.

Przypomnijmy, że Janusz Kołodziej znakomicie rozpoczął te silnie obsadzone zawody i po trzech seriach startów był jedynym niepokonanym zawodnikiem w stawce. Niestety w wyścigu szesnastym doszło do niebezpiecznej sytuacji. Po starcie cała czwórka równo weszła w łuk i na wyjściu zabrakło miejsca dla jadącego po zewnętrznej Kołodzieja, który zakończył te zawody niezwykle groźnie wyglądającym upadkiem.

Pierwsze doniesienia nie były optymistyczne, mówiło się nawet o złamanym obojczyku. Ale po powrocie do Leszna przeprowadzono dokładne badania, z których wynikało, że obyło się bez złamań. Żużlowiec Unii narzekał jednak na bóle barku, który został bardzo silnie stłuczony. Spytaliśmy w związku z tym Janusza Kołodzieja jak się czuje i jak przebiega rehabilitacja. - Z każdym dniem czuję się coraz lepiej. Nie wiadomo na razie kiedy wyleczę się tak w stu procentach. Na razie brakuje mi jeszcze troszeczkę do tego, żeby być w pełni sił. Cały czas jestem w Lesznie, gdzie przechodzę rehabilitację. Codziennie mam wiele czynności i zabiegów, które wykonuję, żeby przyspieszyć dojście do pełnej dyspozycji. Zobaczymy, co czas pokaże. Czy jest zatem szansa, że zobaczymy popularnego "Koldiego" na torze już w najbliższą niedzielę? - Jest tak szansa, ale ostateczna decyzja zapadnie nie wcześniej, jak w niedzielę przed meczem - odpowiedział dla SportoweFakty.pl zawodnik leszczyńskiej Unii.

Źródło artykułu: