Pavlic i Musielak mają o czym myśleć - wypowiedzi po meczu Unia Leszno - Tauron Azoty Tarnów

Pomimo absencji Janusza Kołodzieja Unia Leszno odniosła kolejne przekonujące zwycięstwo przed własną publicznością. Kapitalnie spisali się liderzy "Byków" - Leigh Adams, Jarosław Hampel i Damian Baliński. Zaskakująco słabo radzili sobie z kolei młodzieżowcy gospodarzy.

Sławomir Kryjom (dyrektor sportowy Unii Leszno): Cieszy nas postawa seniorów, bo pojechali dzisiaj naprawę dobrze. Trzeba też pamiętać, że zabrakło nam w tym meczu Janusza Kołodzieja. Pomimo wysokiego zwycięstwa nie jesteśmy w pełni zadowoleni ponieważ katastrofalny występ zaliczyli nasi juniorzy... Zarówno Jurica Pavlic jak i Sławomir Musielak mają o czym myśleć. Być może trzeba będzie sięgnąć po Richarda Sweetmana jako "bat" na tych dwóch młodzieżowców? Takie mamy pole manewru i będziemy rozmawiać z trenerem Jankowskim o takim rozwiązaniu. Za tydzień jedziemy do Tarnowa i mam nadzieję, że będzie mógł wystąpić tam Janusz Kołodziej. Jego wiedza o tamtym torze może być dla nas bardzo cenna.

Krzysztof Kasprzak (Tauron Azoty Tarnów): Chciałbym serdecznie podziękować leszczyńskim kibicom za świetne przyjęcie. Jeździło mi się dzisiaj ciężko, każdy zawodnik Unii chciał mnie pokonać. Ja też miałem podobne nastawienie. Tak to już jest, kiedy spotykają się na torze byli koledzy z drużyny. Gospodarze kapitalnie dzisiaj wykorzystywali znajomość swojego toru. Ja powoli wracam do mojej normalnej, jeździeckiej formy. Cały czas mam jednak problemy ze sprzętem. W moim pierwszym wyścigu dzisiejszego spotkania zdefektował mój najlepszy silnik. Cóż, jedyne co mogę zrobić to przeprosić trenera za słaby występ i pogratulować Unii Leszno. Tor na którym się dzisiaj ścigaliśmy był podobny do tego jaki był w Lesznie, kiedy byłem jeszcze juniorem. Na łukach tor jest teraz bardziej podniesiony, można wjechać na "górkę" i potem rozpędzić się zjeżdżając z niej. Dzięki temu wiele się dzieje na trasie. Żałuję, że przed rokiem nie było tutaj trenera Jankowskiego... W ubiegłym roku często nie mogliśmy dość do ładu z torem. Na zawodach bywał inny niż podczas treningów. Leszczynianie podobnie jak my mogą się cieszyć, że ich trenerem jest osoba, która sama jeździła na żużlu i wie o co chodzi.

Jarosław Hampel (Unia Leszno): To był dla mnie bardzo udany weekend. Dochodzą do mnie sugestie, że mój występ w Pradze mógł być jeszcze lepszy... Ja jestem zadowolony zarówno z miejsca, które zdobyłem jak i punktów, które uzbierałem. Dzisiaj nasza drużyna może cieszyć się z kolejnego zwycięstwa. Tor był przygotowany dokładnie tak jak tego chcieliśmy i było widać, że czuliśmy się na nim lepiej niż goście. Oby szło nam tak dalej. Mamy świetnego trenera i bardzo dobrą atmosferę w zespole. Czekamy aż wykuruje się Janusz i będzie jeszcze lepiej.

Martin Vaculik (Tauron Azoty Tarnów): Coś strzeliło mi w kolanie. Lekarze mówią, że ucierpiała łękotka. Ból w kolanie odczuwałem już od dwóch dni, ale nie był on bardzo dotkliwy więc liczyłem na to, że wszystko będzie dobrze. Kilka minut przed rozpoczęciem meczu ból się bardzo nasilił, prawie nie mogłem chodzić. Jazda na motocyklu stała się dla mnie bardzo bolesna. Na szczęście lekarze wykluczyli uraz uda, które miałem złamane.

Marian Wardzała (trener gości): Spodziewaliśmy się przyczepnego toru i taki też był. Próbowaliśmy się przygotować do takich warunków trenując wczoraj w Ostrowie. Tamten tor nie trzymał jednak tak bardzo jak ten, na którym ścigaliśmy się w Lesznie. Staraliśmy się tutaj nawiązać walkę. Wszystko szło dobrze do momentu... Przed zawodami Vaculik zgłaszał mi ból lewego kolana, ale wyjechał do jednego biegu i wygrał, potem przyszedł jego drugi bieg i na tym skończył się jego udział w zawodach, bo nie mógł już dalej jechać. Martin najprawdopodobniej doznał kontuzji łękotki. W Tarnowie przyjrzymy się dokładnie temu urazowi. Na pewno zabrakło nam go w dalszej części meczu. Nie mam pretensji do reszty naszych zawodników bo było widać, że podejmowali walkę i się starali. Miejscowi zawodnicy skrupulatnie wykorzystywali znajomość ścieżek na tym swoim torze. Wynik mógł być dla nas korzystniejszy, ale na pewno nie mamy powodów do wstydu. W przyszłym tygodniu spotkamy się w Tarnowie. Jeśli pogoda nie pokrzyżuje nam planów przygotujemy jak zwykle w Tarnowie twardy tor, prawdziwą "skałę".

Komentarze (0)