W czwartek menadżer Peter Jansson mógł już skorzystać z usług Andreasa Jonssona. "AJ" z powodu kontuzji nie wystąpił w King's Lynn, a w Vojens zajął miejsce słabo spisującego się Daniela Nermarka. Zawodnik Polonii Bydgoszcz nie błyszczał, ale jego 8 punktów solidnie przyczyniło się do wyniku osiągniętego przez ekipę Trzech Koron. - Jestem dumny z postawy zespołu i z tego, że jestem jego częścią, bo każdy z zawodników dołożył swoją cegiełkę do awansu. Wszyscy zdobyli punkty dające finał, a o to przecież chodzi. Ze swojej postawy nie jestem jakoś specjalnie zadowolony, ale kilka punktów zdobyłem i myślę, że jak na pierwszy start po przerwie było dobrze. Celem dzisiejszej rywalizacji był awans do finału i on został zrealizowany, więc jest w porządku - powiedział zaraz po zawodach Jonsson.
Niekwestionowanym faworytem tegorocznych zmagań o DPŚ jest reprezentacja Polski. Czy udział w barażu pomoże Szwedom w nawiązaniu walki z biało-czerwonymi w sobotnim finale? - Wiem więcej o sobie, silnikach i torze, więc lekcja z tego barażu została wykorzystana. Bardzo długo nie byłem pewien mojego udziału w tych zawodach i startu w reprezentacyjnych barwach. W weekend odebrałem chyba 500 telefonów. Z Anglii, Szwecji i Polski. Wszyscy chcieli wiedzieć, czy pojadę, a ja sam nie wiedziałem. Jeszcze we wtorek nie byłem do końca przekonany. Przecież chcę jeździć i reprezentować Szwecję, ale nie zrobię tego przeciwko sobie. Jeśli czułem się źle i odczuwałem ból to nie byłem gotów do jazdy. Tak to wygląda. Teraz jestem na tyle zdrowy by startować, więc do zobaczenia w sobotę! - dodał "AJ".
Andreas Jonsson wraz z reprezentacją Szwecji sięgał po trofeum im. Ove Fundina w latach 2003 i 2004. Oprócz jeźdźca Polonii Bydgoszcz w sobotnim finale w Vojens w składzie Trzech Koron znajdą się Jonas Davidsson, Antonio Lindbaeck, Fredrik Lindgren oraz Magnus Zetterstroem.