- Zależało mi, żeby dobrze się zaprezentować w tym spotkaniu. Udało się. Siedem punktów plus jeden bonus to jak na zawodnika drugiej linii całkiem przyzwoity wynik. Oby nie gorzej. Początek nie był udany w moim wykonaniu, ponieważ tor był troszeczkę inaczej przygotowany. Były straszne dziury, do tego doszła wilgotność powietrza, która jest teraz zupełnie inna, niż kilka tygodni temu. Motocykle zachowywały się więc dziwnie. Musieliśmy potem wprowadzić zmiany. Dobrze, że wszystko szło w odpowiednim kierunku, że się nie pogubiliśmy. Z biegu na bieg było coraz lepiej. Po ostatnim wyścigu, zdobywając siedem punktów z bonusem, uważam, że mogę być jak najbardziej zadowolony. Mam nadzieję, że jadę do Wrocławia i będę robił tam wszystko, żeby nie uzyskać gorszego wyniku - powiedział po meczu Grzegorz Zengota.
Falubaz we Wrocławiu bronić będzie ośmiopunktowej zaliczki. - Na torze wygraliśmy dwoma punktami, ale do naszej przewagi będzie można doliczyć jeszcze sześć "oczek", co daje ich osiem. Mam nadzieję, że to nam wystarczy. Poczekajmy, zobaczymy. Mecz we Wrocławiu na pewno nie będzie łatwy. Nikt tam punktów łatwo nie odda. Będziemy się starali i walczyli z całych sił, żeby naszą przewagę obronić i wejść do finału - zapewnił "Zengi".
Gdyby nie niedopatrzenie mechaników Piotra Świderskiego, zielonogórzanie do stolicy województwa dolnośląskiego jechaliby z zaledwie dwupunktową przewagą. Mecz z Betardem WTS-em do łatwych nie należał. - We wrocławskiej drużynie wynik w zasadzie trzymało tylko dwóch zawodników. Jason Crump i Kenneth Bjerre bardzo dobrze radzą sobie na naszym torze. Ciężko było z nimi rywalizować. Oni trzymali wynik, a do tego my zupełnie niepotrzebnie na początku potraciliśmy punkty. Spodziewaliśmy się ciężkiego meczu. Wrocławianie już w rundzie zasadniczej pokazali, że są w stanie tutaj wygrać. Byliśmy skoncentrowani w stu procentach przed tym spotkaniem. Myślę, że znacznie się poprawiliśmy w porównaniu do poprzedniego meczu z Betardem. Wypadliśmy zdecydowanie lepiej - stwierdził Zengota.
Wychowanek klubu spod znaku Myszki Miki w niedzielę drugi raz w życiu zaprezentuje się na przebudowanym torze Stadionu Olimpijskiego. - Tylko raz miałem okazję startować tam w tym roku. Myślę, że mam coś do udowodnienia, bo w rundzie zasadniczej przywiozłem trzy zera, a jechałem na punktowanych pozycjach. Nie chcę już do tego wracać. Zapominam o tym. Będę robić wszystko, żeby tym razem zaprezentować się już dużo lepiej i żeby tych punktów zdobyć niewiele mniej aniżeli w środę - zaznaczył.
22-letni zawodnik ma w tym sezonie bardzo dużo pracy. Od pewnego czasu nawał startów jest naprawdę duży. - Jest tego troszeczkę, ale taka jest rola zawodnika. Żeby mieć dobrą formę, trzeba dużo startować. Miałem tych startów ostatnio bardzo dużą ilość. W zasadzie sześć dni z rzędu jeździłem, potem miałem dzień przerwy, po którym znowu wróciłem na tor. Nie jestem zmęczony. Myślę, że bardziej mnie to motywuje i mobilizuje. Chcę jak najlepiej jeździć i zdobywać jak najwięcej punktów. Myślę, że to jest dobra droga do tego, aby budować odpowiednią formę. Teraz przed nami najważniejsze mecze i oby ta moja dyspozycja była coraz lepsza - zakończył Grzegorz Zengota.