Janusz Kołodziej: Każdy z nas może wygrać

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Ten tydzień dla Janusza Kołodzieja stoi pod znakiem finałów. W czwartek zwyciężył w finale Złotego Kasku, a w sobotę i niedzielę czekają go finały zarówno Indywidualnych, jak i Drużynowych Mistrzostw Polski.

W czwartkowych zawodach Janusz Kołodziej wywalczył 13 punktów. Po tym jak w wyścigu siedemnastym szansę na końcowy triumf zaprzepaścił Adrian Miedziński, o zwycięstwie zadecydował dziewiętnasty bieg, w którym rywalem "Koldiego" był Damian Baliński. Obaj zawodnicy przed tym biegiem mieli na swoim koncie po dziesięć punktów. Górą był wychowanek tarnowskiej Unii i to on po raz drugi w tym roku mógł cieszyć się ze zdobycia Złotego Kasku. Nie były to jednak łatwe zawody w wykonaniu Kołodzieja. Mimo czterech zwycięskich biegów, zawodnik Unii Leszno miał problemy z dopasowaniem sprzętu do toru. - Udało się jakoś przywieźć te punkty. Nie były to łatwe zawody w moim wykonaniu. Ciężko było się nam na ten częstochowski tor przełożyć. Dzisiaj jechałem na trzech motocyklach i to świadczy o tym, że było ciężko - powiedział Janusz Kołodziej.

W sobotę na torze w Zielonej Górze odbędzie się finał Indywidualnych Mistrzostw Polski. Zwycięzca Złotego Kasku zaliczany jest do grona faworytów tych zawodów. "Koldi" ma duże szanse na powtórzenie wyczynu z 2005 roku, kiedy wywalczył z kompletem punktów tytuł Indywidualnego Mistrza Polski. - Generalnie wszyscy jesteśmy faworytami. Każdy z nas może wygrać i każdy z nas może słabiej pojechać. Będę się starał jechać jak najlepiej. Fajnie jeździ mi się na zielonogórskim torze i będę tam walczyć - zapowiedział zawodnik Unii Leszno.

W niedzielę również w Zielonej Górze odbędzie się pierwszy finałowy mecz Speedway Ekstraligi. Rywalem miejscowego Falubazu będzie Unia Leszno. W składzie wielkopolskiej drużyny nie zabraknie Janusza Kołodzieja. W tym sezonie drużyny te spotkały się już dwukrotnie. Oba spotkania zakończyły się zwycięstwami "Byków". W Zielonej Górze padł rezultat 51:39, a w Lesznie 58:32 na korzyść ekipy prowadzonej przez Romana Jankowskiego. To stawia leszczyńską Unię w roli faworyta do zdobycia złotego medalu Drużynowych Mistrzostw Polski. - Nie, nie mamy jeszcze złotych medali na szyi. Wiemy że jesteśmy w finale i musimy ten dwumecz wygrać. Wystarczy mała pomyłka i będziemy wielkimi przegranymi tego sezonu - zakończył trzykrotny triumfator Złotego Kasku.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)