Krzysztof Stojanowski jest jednym z kilkudziesięciu żużlowców, którzy nadal nie mają stałej przynależności klubowej. Kontrakt warszawski w Gdańsku ma jedynie na celu uniknięcie przymusowej karencji, co w przypadku wolnych zawodników jest swego rodzaju zwyczajem. - Prowadziłem wstępne rozmowy z dwoma klubami, ale mimo to nie doszło do podpisania kontraktu. Dlatego zdecydowałem się na "warszawkę" w Gdańsku i teraz spokojnie czekam na rozwój wypadków - przekonuje.
Zawodnik nie wyklucza, że nadchodzący sezon spędzi w drugiej lidze, ale również czuje się na siłach, żeby spróbować swoich sił na zapleczu ekstraligi. Oczekując na sygnał od zainteresowanego jego usługami klubu, pracuje przy sprzęcie i kontynuuje przygotowania ogólnofizyczne. - Teraz jest właściwy czas na prace w warsztacie przy motorach oraz treningi kondycyjne - potwierdza. - Jak tylko warunki pozwolą, to zacznę solidnie jeździć na motocrossie, co jest moim hobby oraz ulubionym elementem przygotowań do sezonu.
Stojanowski przed Mateuszem Kowalczykiem
Doświadczony żużlowiec, który ubiegły rok spędził w KSM Krosno nie zaprzecza, że ponownie zobaczymy go m.in. na torach w Anglii. - Spędziłem w Anglii kilka sezonów, zresztą jednych z najlepszych w karierze i jeśli zajdzie taka potrzeba, a będę miał do tego chęci, to w kilku brytyjskich klubach mam drzwi otwarte. Więc nie wykluczam startów w Anglii. Ponadto powinniśmy go zobaczyć w kilku turniejach towarzyskich w Austrii. - W zeszłym roku było tam całkiem sympatycznie, więc zamierzam dalej tam startować.
Dodajmy, że w ubiegłym sezonie Stojanowski w polskiej lidze wystąpił w dziesięciu meczach, w których zdobył 55 punktów i 8 bonusów. W sumie ten wynik przełożył się na średnią biegopunktową w wysokości 1,5. Natomiast jego KSM dla drugiej ligi wynosi 5,72.