Grzegorz Zengota dla SportoweFakty.pl: Musimy trzymać manetkę gazu do końca

W obliczu sobotniej batalii o Drużynowy Puchar Świata, niedzielna kolejka ligowa nie zapowiada się aż tak interesująco. A w trzynastej rundzie Speedway Ekstraligi dojdzie przecież do kilku bardzo ciekawych pojedynków. W Zielonej Górze miejscowy Stelmet Falubaz podejmie ostatni w tabeli Tauron Azoty Tarnów.

- Chcemy wygrać mecz z drużyną z Tarnowa. To, że zajmują ostatnie miejsce w tabeli nie oznacza, że czaka nas łatwy mecz. Mają w swoim składzie dobrych, doświadczonych zawodników, jak choćby Krzysia Kasprzaka, który w Drużynowym Pucharze Świata w King's Lynn zdobywając komplet punktów pokazał, że wraca do formy. Na pewno nie będzie więc łatwo, ale jesteśmy dobrej myśli. Mamy atut własnego toru i mam nadzieję, że będziemy w stanie wygrać - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Grzegorz Zengota.

23-letni żużlowiec nie próżnował i zadbał o to, by porządnie przygotować się do kolejnego spotkania w Speedway Ekstralidze. - Sezon dla mnie rozpoczął się ostatnim meczem z PGE Marmą Rzeszów i treningi są już dla mnie normalne. Nie mam już żadnych problemów z jazdą. Skupiam się teraz nad tym, żeby jak najlepiej spasować sprzęt do warunków torowych, żeby był jak najszybszy. Najwięcej czasu na treningach poświęcam właśnie temu - podkreślił.

Grzegorz Zengota na czele stawki - takich obrazków zielonogórscy fani chcą oglądać jak najwięcej

Wychowanek klubu spod znaku Myszki Miki na jednym z przedsezonowych treningów złamał nogę, co zmusiło go do kilkumiesięcznej przerwie w startach. Czy ból nogi nadal dokucza ulubieńcowi zielonogórskiej publiczności? - Podczas jazdy wszystko jest w porządku. Po treningach, czy też po ostatnim meczu, trochę ją odczuwam, ale podejrzewam, że będzie tak jeszcze przez jakiś czas. Nie ma co się temu dziwić, bo miałem dość poważne złamanie. To nie było takie zwykłe złamanie, tylko wieloodłamowe krętarzowe, czyli dość poważna sprawa. Nie ma więc co się dziwić. Jeszcze przez dłuższy czas będę kulał i na pewno ból po samym meczu będę odczuwał, czy też jeśli będę jechał w jakichś cięższych warunkach, to noga będzie mi dokuczała. Nie ma co jednak tego przeżywać, bo myślę, że stopniowo będzie to przechodziło. Tak mocno nie będę tego czuł chyba dopiero w przyszłym sezonie. Do końca startów w tym roku zostały w zasadzie dwa miesiące. "Normalny" człowiek, który nie jest czynnym sportowcem, po takiej kontuzji powinien siedzieć żeby nie nadwyrężać nogi. Ja mam duszę sportowca, wiadomo jak to jest, więc nie wysiedzę w miejscu. Z tego powodu chciałem jak najszybciej wrócić na tor. Udało mi się to. Cieszę się, że kontuzja w jakiś szczególny sposób nie przeszkadza mi podczas jazdy i mogę zdobywać punkty dla drużyny - zaznaczył jeździec zielonogórskiego klubu.

Zespół spod znaku Myszki Miki w bardzo pechowych okolicznościach zremisował ostatnio z PGE Marmą Rzeszów. W tej sytuacji szanse podopiecznych Marka Cieślaka na pierwsze miejsce po zakończeniu rundy zasadniczej mocno zmalały. Czy zdaniem Zengoty "coś się stanie" jeśli Stelmet Falubaz zajmie drugie miejsce? - Stanie się tylko tyle, że nie pojedziemy z szóstą drużyną w tabeli, tylko z piątą. I taka będzie różnica. Na pewno łatwiej byłoby zakończyć rundę zasadniczą na pierwszym miejscu. Lider ma bowiem ten atut, że w sytuacji, kiedy awansuje do finału, ostatni mecz jedzie przed własną publicznością. Jeżeli jednak do play-offów wejdziemy z drugiego miejsca, to nic się wielkiego nie stanie. Uważam, że jesteśmy mocną drużyną i sobie poradzimy. Faza play-off jest to coś innego niż runda zasadnicza i tam noga nie może się już powinąć. Pokazał to zeszły rok, kiedy to Caelum Stal Gorzów dominowała w rundzie zasadniczej, a w play-offach przegrała z nami dwumecz i odpadła z całych rozgrywek. Trzeba być w pełni skoncentrowanym. Nie można sobie pozwolić na żaden błąd i trzymać manetkę gazu do końca - zakończył "Zengi".

Źródło artykułu: