Najlepszy polski szkoleniowiec już na starcie swojej przygody z Tarnowem będzie miał pełne ręce roboty. - Trzeba tę drużynę poznać i ułożyć. Każdy musi znać swoje miejsce, które będzie pasowało do naszej układanki. Ale dla mnie najważniejszą sprawą jest teraz odpowiednie przygotowanie toru, aby był on dla nas handicapem. Pogoda nam jeszcze sprzyja więc od poniedziałku zaczynamy na nim prace. Chcemy dowieźć nowej nawierzchni, mam również plan, aby podnieść łuki, bo są źle zrobione - wyjawia.
W ostatnim sezonie w "Jaskółczym Gnieździe" królowała przeważnie twarda nawierzchnia. Trener Cieślak słynie z przygotowywania diametralnie innych torów. - Zrobimy normalny tor do jazdy. Przyjeżdżały tutaj drużyny i lały Unię na tym ich "betonie". Rodzaj przygotowania takiej nawierzchni zdaje egzamin do pewnego czasu, ale na dłuższą metę się nie sprawdza. Później goście nierzadko lepiej się dopasowują niż gospodarze. Do tego o wszystkim decyduje start i nie można nikogo minąć. My mamy w tym sezonie drużynę ofensywną, której trzeba zrobić miejsce do walki. Janusz, Maciek to są jeźdźcy, którzy świetnie potrafią wyprzedzać na dystansie. Nie mówię oczywiście o torze jakimś super przyczepnym, ale o takim, który się odsypuje - zdradza.
Cieślak zastąpił na stanowisku trenera biało-niebieskich bardzo cenionego w miejscowym środowisku Mariana Wardzałę. - Bardzo szanuję Mariana i oczywiście zawsze chętnie z nim porozmawiam oraz wysłucham, lecz ja chcę inaczej wszystko robić niż to było do tej pory - wyjaśnia szkoleniowiec, który oprócz obowiązków związanych z prowadzeniem tarnowian, pozostanie także na stanowisku selekcjonera polskiej reprezentacji.
Trener zdradza również, że skład osobowy, jakim będzie dysponował, jest dobry i bardzo mu się podoba. Nie chce jednak oceniać poszczególnych jeźdźców, bo każdy ma być ważną częścią ekipy "Jaskółek". - Mistrzostwa Polski są teraz tak skonstruowane, że trzeba wejść po prostu do play offów. Mamy więc mnóstwo czasu na ułożenie tej drużyny. Jeśli chodzi skład, to w moim odczuciu jest bardzo dobry. Są doświadczeni jeźdźcy jak Greg Hancock i Janusz Kołodziej. Obaj to już prawdziwa renoma i starzy wyjadacze. Do tego dochodzą świetni juniorzy i para Madsen - Vaculik, którą również uważam za bardzo dobrą - mówi.
W szerokich przedsezonowych planach ujęte są zgrupowania, na które zawodnicy z Tarnowa udadzą się tradycyjnie już w połowie stycznia. Marek Cieślak zamierza także zabrać kilku swoich podopiecznych na obóz dla reprezentantów Polski. - Być może pojedziemy na dwa obozy. Na pewno po piętnastym stycznia szykowane jest dziesięciodniowe zgrupowanie. Chcielibyśmy zrobić je w Szklarskiej Porębie, żeby zawodnicy mieli blisko do Jakuszyc. Praca w terenie, jakieś narty biegowe, tak aby wszystko było bardzo urozmaicone. Natomiast w lutym część zawodników pojedzie ze mną na obóz kadrowy. Być może jeszcze kogoś dokooptuję. Chcielibyśmy też jak najwcześniej wyjechać na tor, dlatego już u progu sezonu skorzystamy z obiektu gdzieś na południu Europy - oznajmia.
Na koniec rozmowy postanowiliśmy zapytać byłego opiekuna klubów m.in. z Rzeszowa i Wrocławia o jego rzekomy konflikt z Krzysztofem Cegielskim. Wszak w tym sezonie pod jego skrzydłami będzie Janusz Kołodziej, którego menadżerem jest ekspert naszego portalu. - Nie ma między nami żadnego konfliktu. Ja jako trener kadry mam prawo powiedzieć pewne rzeczy, bo to są moi zawodnicy. Chcę wiedzieć czemu coś się z kimś źle dzieje. Inaczej nie byłbym trenerem. Ja się na nikogo nie obraziłem i z tego co wiem "Cegła" też nie żywi do mnie urazy. Przecież nie zawsze jest dobrze jak się wszyscy zgadzamy - rozwiewa wątpliwości Cieślak.