Maciej Kmiecik: Peter, miło ponownie widzieć Cię w barwach ostrowskiego klubu. Zacznijmy od tego, jak wspominasz te trzy sezony spędzone w Ostrowie w latach 2005 - 2007?
Peter Karlsson: Bardzo mile. To były naprawdę piękne czasy. Klub Motorowy Ostrów walczył wówczas o awans do Ekstraligi. Niestety, nie udało nam się tego zrealizować i nad tym naprawdę ubolewam. Ogólnie jednak to był bardzo dobry czas dla ostrowskiego żużla.
A dla Ciebie jaki to był okres?
- Bardzo dobry. Myślę, że zanotowałem w barwach ostrowskiego klubu jedne z lepszych sezonów w polskiej lidze. Jedyne, czego żałuję to fakt, że nie udało się awansować. Byliśmy naprawdę bardzo blisko, ale niestety się nie udało.
Teraz wracasz do Ostrowa w zupełnie innej rzeczywistości. Nikt nie mówi o awansie, a o bezpiecznym utrzymaniu...
- Rzeczywiście. Jest nowy klub, nowe cele. Nie ma mowy o żadnej presji. Nikt nie mówi, że musimy coś zrobić. My chcemy oczywiście jeździć jak najlepiej, ale bez nadmiernej presji. Moim zdaniem mamy naprawdę ciekawy zespół. Cieszę się, że mogę być jego częścią. Teraz podstawa to stworzenie dobrej atmosfery w zespole. Moim zdaniem jesteśmy w stanie znaleźć się w play-off.
Jak ocenisz poziom pierwszej ligi w porównaniu z czasami, kiedy ścigałeś się w niej w barwach Klubu Motorowego?
-
Cóż, wtedy to nasz zespół zaliczał się do faworytów ligi. Teraz jest inaczej. Ostrovii nikt nie wymienia w gronie drużyn, które mają walczyć o czołowe pozycje. Może to i lepiej, kiedy nie liczy się na nas, a my możemy sprawić niespodziankę. Faktycznie, na papierze są zespoły mocniejsze od nas. Obecna pierwsza liga jest także silna. Oczywiście, nie jest to ten poziom co w Speedway Ekstralidze, ale wystarczy spojrzeć na składy takich drużyn jak Gniezno czy Grudziądz. Antonio Lindbaeck, Magnus Zetterstroem, Bjarne Pedersen czy Hans Andersen, to żużlowcy, którzy ścigali się, bądź nadal ścigają w cyklu Grand Prix. Myślę, że kibiców pierwszoligowych klubów czeka ciekawy sezon. Widowiska będą przedniej marki.
Jesteś żużlowcem, który w historii ostrowskiego żużla zdobył najwięcej punktów dla klubu z Ostrowa spośród wszystkich obcokrajowców. Zdajesz sobie sprawę, jak wiele po to Tobie obiecują sobie działacze, a przede wszystkim kibice?
-
Właśnie, kiedy przyjechałem podpisać kontrakt, poinformowano mnie o tym, że przez te trzy sezony zdobyłem najwięcej punktów w historii. Cieszę się z tego. To bardzo miłe i dziękuję za uznanie. Wiem, że na mnie liczycie, że będę liderem drużyny. Najważniejsze dla mnie, by zespół wygrywał. Ja postaram się pomóc i dorzucić jak najwięcej punktów, które już do tej pory zdobyłem (śmiech).
Ile punktów w sezonie Cię zadowoli?
- Nie wiem. Po prostu jak najwięcej. Najważniejsze, by żużel nadal sprawiał mi radość, a moja jazda cieszyła kibiców i pomagała w zwycięstwach drużynie.
Jesteś najstarszym zagranicznym żużlowcem w polskiej lidze...
- Naprawdę, nie ma starszych?
Zaganicznych nie, Ty będziesz najstarszy. Ale przecież to nie wiek odgrywa najważniejszą rolę, wszak aktualny mistrz świata Greg Hancock jest niewiele młodszy od Ciebie, podobnie Tomasz Gollob, który w 2010 roku królował w żużlowym "światku"...
- Rzeczywiście, wiek przestał odgrywać taką rolę jak kiedyś. Jeszcze w latach 90. ubiegłego wieku zawodnicy kończyli karierę w wieku 36-37 lat. Jak widać nie tylko po mnie, można jeździć na żużlu jeszcze po czterdziestce. Jestem kilka miesięcy starszy od obecnego mistrza świata, Grega Hancocka. Jeśli tylko dba się o swoje ciało, a przede wszystkim chce się uprawiać sport, można to robić, bez względu na wiek.
W drugiej części rozmowy, na którą zapraszamy w niedzielę, Peter Karlsson powiedział m.in. o tym czy czuje się na siłach bronić barw Szwecji w Drużynowym Pucharze Świata oraz czy po zakończeniu kariery sportowej, zamierza zostać komentatorem sportowym.