Michał Korościel: Czy pan się jeszcze denerwuje przed derbami, czy może ma pan już takie doświadczenie w tym temacie, że żadnych dodatkowych emocji nie ma?
Rafał Dobrucki: Te mecze derbowe zawsze generują więcej adrenaliny niż inne spotkania, ale przed tymi najbliższymi derbami jestem jakoś dziwnie spokojny, na pewno spokojniejszy niż zwykle.
Spokojny, to znaczy pewny zwycięstwa?
- Pewny nie, ale wydaje mi się, że jakichś wielkich powodów do niepokoju nie mamy. Widać, że nasi zawodnicy stabilizują formę, o to walczyliśmy od początku sezonu i to na pewno mnie uspokaja. Jesteśmy przygotowani i spokojnie czekamy na mecz.
Wasz spokój może wynikać też z tego, że nie macie noża na gardle. Wydaje się, że wy wygrać tylko możecie, bo wasza sytuacja w tabeli jest dość dobra, a Gorzów chyba musi, bo już 2 mecze u siebie przegrał?
- To nie do końca tak, my jesteśmy spokojni, ale mamy świadomość wyzwania, które nas czeka. To na pewno będzie bardzo trudne spotkanie, mamy dużo szacunku dla zawodników Stali i zdajemy sobie sprawę, że się przed nami nie położą.
Nie macie na pewno najlepszych wspomnień z ostatnich meczów w Gorzowie, kontuzji doznał tam i pan jeszcze jako zawodnik i Greg Hancock i ostatnio Patryk Dudek. Bardziej obawiacie się zawodników Stali, czy może tamtejszego toru?
- Chciałbym się nie martwić o tor w Gorzowie, ale jakoś dziwnie nie do końca jestem przekonany, że nawierzchnia będzie przygotowana dobrze. Mimo pracy komisarzy torów nawet w tym sezonie były już przypadki, że nawierzchnia w Gorzowie była nie najlepiej przygotowana delikatnie rzecz ujmując. Mimo wszystko wierzę, że komisarz i sędzia zawodów staną na wysokości zadania. Na tym obiekcie od dawna są te same problemy, zawodnicy często "łapią" tam kontuzje i myślę, że trzeba się temu gruntownie przyjrzeć.
Nawet jeżeli w minionych latach tor w Gorzowie nie był najbezpieczniejszy, to na pewno pasował miejscowym, w tym sezonie wydaje się, że nawet sami zawodnicy Stali nie czują się na nim najlepiej. Już dwa mecze u siebie przegrali, a ze słabym Gnieznem wygrali minimalnie
- Gorzowianie z tym składem, który mają, przygotowując tor preferujący "startowców" sami sobie strzelają w kolano. Myślę, że przez te wszystkie lata chyba się nie nauczyli, że trzeba przygotowywać tor do walki i pod tym kątem budować zespół. Zamiast tego Gorzowianie, przygotowując tor, skupiają się głównie na przeszkadzaniu rywalowi.
Co z Waszymi fanami, wiadomo, że nie będzie na stadionie w Gorzowie zorganizowanej grupy z Zielonej Góry, liczycie na to, że jacyś kibice przyjadą indywidualnie?
- Jestem o tym przekonany, ale wielu kibiców Falubazu zawody z Gorzowa będzie oglądało na torze w Zielonej Górze, na telebimie.
Przyjedziecie później na stadion Falubazu, żeby podziękować kibicom za doping?
- Taki jest plan.
Niezależnie od tego, jaki wynik tam osiągniecie?
- Tak.[nextpage]Porozmawiajmy o waszych juniorach. Dlaczego Kamil Adamczewski w tym sezonie jeździ znacznie gorzej niż w poprzednim, w barwach Unii Leszno?
- Ponieważ te najlepsze występy są jeszcze przed nim.
Rozumiem, że jeden z tych lepszych występów zaliczy w niedzielę w Gorzowie?
- Mam taką nadzieję.
Rozumiem, że o formę Patryka Dudka jest pan spokojny?
- Patryk świetnie rozpoczął sezon, byliśmy zaskoczeni, że jedzie aż tak fantastycznie. Ostatnio było trochę słabiej, ale Patryk spisuje się cały czas dobrze. Trudno wymagać od tak młodego zawodnika, żeby w każdym meczu zdobywał po kilkanaście punktów i takie słabsze występy tez się zdarzają. Proszę pamiętać, że we Wrocławiu cała nasza drużyna pojechała trochę gorzej, nie chcę w ten sposób go usprawiedliwiać, ale nie zamierzam też krytykować, bo uważam, że cały czas Dudek jest w doskonałej dyspozycji.
Protasiewicz z Jonssonem w Gorzowie będą przypominali samych siebie z meczu z Lesznem?
- Musi pan iść do wróżki (śmiech). Myślę, że Protasiewicz tą swoją dobrą ligową passę podtrzyma, również Jonsson powinien być już bardzo dobry. Andreas poukładał sobie już te wszystkie sprawy sprzętowe, bo te jego problemy z motocyklami były solą zarówno w jego jak i w moim oku, ale myślę, że te kłopoty to już przeszłość. Z Lesznem widzieliśmy już Jonssona takiego jakiego chcielibyśmy oglądać, Protasiewicza też, także o ich formę raczej się nie obawiam.
Domyślam się, że po meczu z Lesznem, po takich występach Protasiewicza i Jonssona, Mikkel Bech Jensen załamał ręce, bo od pierwszego składu chyba się trochę oddalił?
- Pozycja Jensena została przez media trochę na wyrost napompowana. Dziennikarze po trochę słabszych występach Jonssona i Protasiewicza pisali, że Jensen może wygryźć któregoś z nich ze składu, a to nie do końca tak. Proszę pamiętać, że gdyby Jensen zdobył w Ekstralidze 8 punktów mógłby mówić o bardzo dobrym występie, gdy tyle punktów zdobędzie Protasiewicz, albo Jonsson, to uznają, że mecz w ich wykonaniu był kiepski, także to jest trochę inny poziom.
Zmienię temat. Ciągnie jeszcze na tor czasami, bo po zakończeniu kariery kilka razy wspominał pan, że za jazdą tęskni?
- Nadal tęsknię, ale do ligowej rywalizacji już chyba nie wrócę, natomiast od czasu do czasu jeszcze na motocykl wsiadam. Zdarza mi się jeździć na treningach z juniorami.
A jak pan ocenia swoją, krótką na razie, karierę trenerską? Jak wyglądają pana relacje na przykład z Piotrem Protasiewiczem, czy Jarosławem Hampelem, jeszcze niedawno byliście kolegami z toru, a teraz pan jest ich przełożonym. Jak się odnajdujecie w tych rolach?
- Ani ja nie mam z tym problemu, ani sami zawodnicy. Od początku ustaliliśmy zasady na jakich będziemy pracować i tego się trzymamy. Oczywiście relacje nadal są koleżeńskie, chyba nikt nie podejrzewa, że nagle z Piotrem Protasiewiczem przeszliśmy na pan. Każdy zna zakres swojej pracy, każdy wie co ma robić i nie ma najmniejszych problemów.
A jak pan mówi Piotrowi Protasiewiczowi, że nie pojedzie w biegach nominowanych to nie ma żadnych zgrzytów? Do niedawna pełniliście takie same role w drużynie, a teraz pan decyduje ile razy Protasiewicz wystartuje i czy w ogóle. To nie powoduje jakichś kłopotów?
- I Piotrek i ja jesteśmy zawodowcami i potrafimy sobie radzić z takimi sytuacjami. Jeżeli ja potrafię uzasadnić merytorycznie, dlaczego Piotrek nie pojedzie w biegu nominowanym, a zawsze staram się tak robić, to Piotrek nie ma żadnych pretensji. Do tej pory żadnych zgrzytów nie było i mam nadzieje, że jeżeli będę postępował z zawodnikami tak jak do tej pory, to tych zgrzytów w przyszłości też nie będzie.
Michał Korościel - Dziennikarz RADIA ZET i SportoweFakty.pl
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!