"Kostek" przyznaje, że od dłuższego czasu boryka się z problemami. - Ciężko jest mi powiedzieć jaka jest przyczyna takiego, a nie innego występu. Od początku roku borykam się z problemami. Nie mogę się ścigać tak jak choćby w zeszłym sezonie. Nie pozostaje mi nic innego, jak szukać jakichś rozwiązań i próbować coś zmienić. Na pewno nie można się poddawać - powiedział po meczu Robert Kościecha.
36-latek przyznaje, że dwa starty w ciągu zawodów, to za krótki czas, aby znaleźć dobre przełożenia. - Ja miałem okazję pojechać tylko w dwóch biegach. Ciężko jest po pierwszym swoim wyścigu pauzować i wystartować później w środku meczu. Tak naprawdę to co później ustawimy w motocyklach jest loterią. Nie wiadomo czy to się sprawdzi na torze. Nie chcę się jednak tłumaczyć i zrzucać winę na jakiekolwiek okoliczności - dodał.
Podopieczny Jacka Woźniaka, nie miał pretensji do szkoleniowca za dokonaną zmianę w piątym wyścigu, kiedy to wystartował Krzysztof Buczkowski. - Oczywiście nikt nie lubi siedzieć na ławce rezerwowych. Nikt nie lubi także zmian, które powodują, że nie jedzie się w wyścigu. Każdy chce wystartować jak największą ilość razy. Po to przyjechałem 450 kilometrów, aby startować. Czasami jednak trzeba wszystko przyjąć z pokorą. Takie są konsekwencje słabej jazdy - oznajmił.
Kolejne ligowe zawody czekają bydgoszczan przed własną publicznością. Gryfy podejmować będą Stal Gorzów. - Ja mam nadzieję, że uda mi się ze wszystkim dojść do ładu i w Bydgoszczy będą to już inne zawody w moim wykonaniu. Liczyć się będzie tylko zwycięstwo - zakończył.
Trzeba było zimą mniej się lansować na sportowychfaktach, a więcej trenować. 20 lat na torze i stwierdzić, że "Cię Czytaj całość