Kibice mają prawo chcieć przeprosin od Włókniarza - rozmowa z Łukaszem Kowalskim, wiceprezesem Włókniarza Częstochowa

Aleks Jovičić
Aleks Jovičić
Nie obawiacie się, że w obliczu dotkliwej porażki oraz natłoku spotkań, bo w ciągu czterech dni będą dwa mecze, trybuny mogą zaświecić pustkami? - Kibice w Częstochowie kochają żużel. Mają przecież zawodników, którzy jeżdżą widowiskowo. Mecze na naszym stadionie są wspaniałymi widowiskami, tak jak spotkania z Polonią Bydgoszcz czy Startem Gniezno. Trybuny zawsze wspaniale reagują na to, co dzieje się na torze. Myślę, że nasi kibice nie zostawią drużyny, która potrzebuje wsparcia. Fani nigdy nie obrażają się na Włókniarz. Nawet gdy nam nie idzie, to nie ma gwizdów czy wyzywania. Czasami jest cisza na stadionie, ale nigdy nie ma czegoś, co mogłoby jeszcze bardziej zdołować zawodników. We Wrocławiu Artur Czaja zdobył zaledwie jeden punkt, na dodatek "z urzędu", gdyż pokonał tylko swojego partnera. Po raz kolejny zawiódł także Rafał Szombierski. Czy nie jest to najwyższa pora na alternatywną wersję składu, w której "Szuminę" zastępuje Mirosław Jabłoński, a Czaję Rafał Malczewski? - Co do dyspozycji młodzieżowców, przyczyn będziemy szukać na spotkaniu z trenerem Józefem Kaflem. Powinien przedstawić nam jakiś plan naprawczy, mający na celu polepszyć sytuację wśród naszych młodzieżowców. Co do roszad w składzie, to jest za wcześnie, by o nich mówić. Rozumiem, że wiele osób żyje wydarzeniami z Wrocławia. Niektórzy mieli koszmary w nocy, ale zarząd też je miał. Wracają do Częstochowy zamieniliśmy z Pawłem (Mizgalskim - przyp. red.) może jedno czy dwa zdania, bo tak byliśmy tym wszystkim zszokowani. Trzeba na spokojnie siąść do stołu, porozmawiać na chłodno i ocenić co jest dobre, a co nam nie pasuje. Myślę, że więcej wskóramy dialogiem niż jakimiś krzykami, awanturami czy nerwowymi ruchami. Włókniarzowi nerwy nie są potrzebne. Nie jest potrzebne zawodnikom, by w gabinetach prezesów dochodziło do scen. Trzeba odbyć męską, rzeczową rozmowę z każdym z zawodników. Drużyna na pewno ma potencjał, bo jest zbudowana z głową. Jeśli chodzi o stronę finansową, to również wszystko jest w porządku ze strony właściciela klubu - Artura Sukiennika. Zawodnicy mają naprawdę dobre warunki do rozwoju. Trzeba zdefiniować ten błąd; czy jest to czynnik ludzki, a może sprzętowy. Jak znajdziemy odpowiedź na to pytanie, to będziemy starali się wyeliminować błędy. Trzeba wprowadzić jakiś plan naprawczy, bo drużyna faktycznie jest w dołku.

Być może problem tkwi w intensywności przygotowań przedmeczowych? Może zawodnicy powinni bardziej skupić się na treningach?

- Jest to jakiś pomysł. Będzie to na pewno jeden z tematów naszych rozmów. Ja jestem prawnikiem, a nie żużlowcem. My z Pawłem Mizgalskim możemy działać od strony organizacyjnej i marketingowej. Struktura spółki polega na tym, że też sztab szkoleniowy. Ich będziemy pytać o to, co jest potrzebne tej drużynie. Myślę, że trzeba spojrzeć szerzej na ten zespół i szukać przyczyn takiego stanu całościowo, a nie tylko poprzez mecz we Wrocławiu. Dlaczego przegrywaliśmy Starty w meczach z Polonią Bydgoszcz i Startem Gniezno? Jestem ostatnim, który będzie dokonywał jakiegokolwiek osądzania drużyny pod względem czysto sportowym.

Z tego co mówisz wynika, że Włókniarz jest daleki od radykalnych zmian. Jednak w przypadku Lechmy Startu Gniezno przyniosły one skutek. Wraz z pojawieniem się najpierw Daveya Watta, a później Stefana Anderssona sytuacja znacznie się poprawiła.

- Na tym polega psychologia sportu, że czasami nowa "miotła" jest dobrym efektem. Jednak nie zawsze jest to konieczne. Odniosę się teraz do piłki nożnej. W Lidze Mistrzów FC Barcelona dostała łomot od Bayernu Monachium, a czy wszyscy zawodnicy i trener zostali zwolnieni? Nie zawsze da się wygrać. We Wrocławiu cała nasza drużyna miała doła. To było coś takiego, jak miała Unia Tarnów w meczu ze Stalą Gorzów na własnym torze, gdzie po prostu nic nie grało. Nam też teraz zdarzył się taki mecz. Trzeba wyleczyć rany i z podniesioną przyłbicą iść do przodu, by osiągać to, co sobie założyliśmy. Na pewno jesteśmy zdruzgotani i nas to boli, ale czasem takie momenty bywają scalające i działają mobilizująco.

Łukasz Kowalski liczy na to, że Lwy wyjdą z chwilowego kryzysu jeszcze silniejsze Łukasz Kowalski liczy na to, że Lwy wyjdą z chwilowego kryzysu jeszcze silniejsze


KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×