Włókniarz - Stal. Starcie tytanów lat 70-tych

W latach 70-tych oba zespoły dominowały na polskich torach. Zawodnicy z Częstochowy i Gorzowa stanowili o sile krajowej reprezentacji. W czwartek oba zespoły staną do walki o ligowe punkty 60. raz.

Aleks Jovičić
Aleks Jovičić

Historia ligowych bojów drużyn z Częstochowy i Gorzowa Wielkopolskiego liczy 58 lat. Na przestrzeni dekad oba zespoły toczyły ze sobą bardzo ciekawą rywalizację. Ogólny bilans korzystniejszy jest dla bardziej utytułowanej Stali. W najbliższy czwartek Dospel Włókniarz Częstochowa podejmować będzie drugą drużynę zeszłorocznych rozgrywek. Będzie to jubileuszowe, sześćdziesiąte starcie obu rywali w ligowych bojach. Goście tego starcia triumfowali 33 razy, natomiast gospodarze o dziewięć mniej. Dwukrotnie padał remis, za każdym razem pod Jasną Górą.

Złote lata '70 Zarówno dla Włókniarza, jak i dla Stali to właśnie ta dekada była najbardziej udana. Wówczas oba zespoły osiągały szczyty ligowej tabeli, dzieląc między sobą medale Drużynowych Mistrzostw Polski. O ich sile stanowili reprezentanci Polski, będący jednocześnie medalistami krajowych turniejów indywidualnych rangi mistrzowskiej. W Częstochowie byli to niezapomniany, słynący z widowiskowej jazdy Józef Jarmuła czy też późniejsi trenerzy biało-zielonych Marek Cieślak i Andrzej Jurczyński. Po stronie gorzowskiej stały takie gwiazdy polskiego speedwaya jak multimedalista Zenon Plech czy patron stadionu Stali Edward Jancarz. Przez trzy sezony z rzędu obie drużyny zajmowały pierwsze dwie pozycje w krajowym czempionacie. W roku 1974 Lwy sięgnęły po swój drugi złoty medal DMP, bezpośrednio wyprzedzając gorzowian. Ciekawostką jest też fakt, iż indywidualnie najlepszymi ligowcami również byli zawodnicy z tychże składów. Tu kolejność była odwrotna, gdyż krajowe tory zdominował Plech tuż przed Cieślakiem. Jeśli chodzi o pojedynki bezpośrednie, to za każdym razem w sezonie '74 górą byli goście, a więc Gorzów wygrał w Częstochowie, a Częstochowa w Gorzowie.
Zenon Plech zdobył ze Stalą Gorzów cztery tytuły Drużynowego Mistrza Polski Zenon Plech zdobył ze Stalą Gorzów cztery tytuły Drużynowego Mistrza Polski
Rok później kolejność była odwrotna. Stal po roku absencji znów sięgnęła po mistrzowską koronę, zaś Włókniarz musiał zadowolić się srebrem. Tym razem w meczach pomiędzy nimi królowali gospodarze. W klasyfikacji średnich biegowych najlepszy był Jancarz przed Plechem, a trzecie miejsce w rankingu zajął reprezentujący klub spod Jasnej Góry Zenon Urbaniec, wieloletni rekordzista częstochowskiego toru. Na dodatek reprezentanci obu ekip niemal zapełnili podium Indywidualnych Mistrzostw Polski (Jancarz przed Cieślakiem, brąz dla Pawła Waloszka ze Śląska Świętochłowice). Podobnie było także w roku 1976. Tytuł czempiona został w Gorzowie, zaś wicemistrzostwo w Częstochowie. W latach 1977-1978 Stal wciąż nie schodziła z ligowego tronu, a Włókniarz dwukrotnie sięgał po brąz. W sezonie '79 gorzowianie zajęli drugie miejsce w lidze, a częstochowianie odległą siódmą lokatę. W roku 1981 Włókniarz Częstochowa pożegnał się z najwyższą klasą rozgrywkową. Na następne starcie obu zespołów przyszło czekać aż do roku 1992.
Marek Cieślak po mistrzowską koronę sięgał z Włókniarzem jako zawodnik i jako trener Marek Cieślak po mistrzowską koronę sięgał z Włókniarzem jako zawodnik i jako trener

Pamiętna akcja Joe Screena
W roku 1995 pomiędzy Włókniarzem Częstochowa a Stalą Gorzów doszło do niezwykle zaciętego pojedynku. Sam wynik już dużo mówi, choć nie to spowodowało, iż spotkanie w Częstochowie wspominane jest (i pewnie będzie) przez lata. Gospodarze wygrali ten mecz zaledwie jednym punktem, a wynik był dość niecodzienny, gdyż brzmiał on 45,5:44,5. Ostatnia gonitwa omawianego starcia stanowi esencję sportu żużlowego i chyba nie ma dnia, by nie była oglądana w internecie przez jakiegoś fana speedwaya. Prawdziwy pokaz swoich nie lada umiejętności zaprezentował legendarny Joe Screen. Jako, że przed ostatnim wyścigiem Lwy prowadziły jednym oczkiem, potrzebny do wygranej był co najmniej remis. Tuż po zwolnieniu taśmy miejscowa publiczność wręcz zamarła, gdyż na podwójnym prowadzeniu znaleźli się reprezentanci gości; Piotr Świst oraz Billy Hamill. Polsko-amerykański duet gorzowskich liderów zaprezentował przy tym świetny pokaz jazdy parowej. Ich doskonała technika nie wystarczyła jednak, by dać radę waleczności Brytyjczyka, który efektowną i ryzykowną szarżą dosłownie wcisnął się między nich, obu przy tym wyprzedzając.

Ostatnie lata
Stal Gorzów w roku 2008 pojawiła się w ENEA Ekstralidze po kilku latach nieobecności. Ówcześni sternicy, pozbawieni kompleksu beniaminka, zapowiadali od samego początku walkę o ambitne cele. Temu też posłużyć miało ściągnięcie Tomasza Golloba. Okazało się jednak, że same transfery i zapowiedzi nie wystarczą. Żółto-niebiescy w pierwszych trzech latach ekstraligowych startów zajmowali dopiero szóste miejsce w lidze. Jeśli chodzi o pojedynki częstochowsko - gorzowskie, Stal prezentowała się ostatnimi czasy lepiej. W roku 2008 to Włókniarz sięgnął po dwa zwycięstwa. Rok później biało-zieloni wygrali w Gorzowie, lecz musieli przełknąć gorycz porażki przed własną publicznością. Sezon 2010 to już dwie wygrane Golloba i spółki.

Bardzo emocjonująco było za to przed dwoma laty. Niektórzy mówią nawet, że zgromadzeni na częstochowskim stadionie kibice byli świadkami powtórki historii z roku 1995. Wtedy to oba zespoły walczyły o zgoła inne cele. Namaszczana do walki o medale Stal przyjechała pod Jasną Górę w roli zdecydowanego faworyta. Lwy drugi rok z rzędu drżały o swój ligowy byt, walcząc o każdy punkt, który mógł decydować o losach utrzymania się w Ekstralidze. Dość nieoczekiwanie spotkanie układało się po myśli miejscowych, którzy po jedenastu rozegranych wyścigach prowadzili sześcioma punktami. Przed ostatnią gonitwą dnia na tablicy widniał rezultat 43:41. Jasnym wtedy było, iż Włókniarzowi do wygranej potrzebny był "tylko" i "aż" remis. Zadanie to nie było łatwe, ponieważ ze strony gości pod taśmą zameldowali się wspomniany już Gollob oraz Nicki Pedersen. Gospodarze desygnowali do boju Daniela Nermarka  oraz stającego się wtedy idolem częstochowian Grigorija Łagutę. Sprawa wydawała się jasna; Łaguta wygrywa wyścig, a Włókniarz mecz. Jednak tuż po starcie wyglądało to zupełnie inaczej. Para gości wyszła na podwójne prowadzenie, co odwracało ostateczny wynik. Na odpowiedź gospodarzy nie trzeba było długo czekać... Bynajmniej nie był to atak na gorzowian. Nieatakowany Nermark zaliczył upadek, jadąc na ostatnim miejscu. Wyścig został przerwany, zaś Szwed wykluczony z powtórki. I znów pod taśmą stanęły gorzowskie gwiazdy oraz miejscowy idol. W powtórce Rosjanin okazał się najlepszy, wpadł pierwszy na linię mety, a miejscowa publiczność fetowała zwycięstwo. W zeszłym roku oba mecze wygrała Stal, za każdym razem miażdżąc rywala; 58:32 w Częstochowie oraz 61:28 w Gorzowie.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×