Gorzowianie przed derbami na brak jazdy nie narzekają. Paluch: Nie czuć jeszcze napięcia
W niedzielę przy Wrocławskiej 69 kolejne derby Ziemi Lubuskiej. Stelmet Falubaz będzie się chciał zrewanżować za porażkę w Gorzowie, ale goście jadą do Grodu Bachusa także z bojowym nastawieniem.
Sundstroem na początku tygodnia jednak nie odpuszczał i wystąpił w angielskiej Elite League oraz szwedzkiej Elitserien, choć nie punktował najlepiej. Jak się okazało, dopiero teraz postanowił naprawdę wziąć głęboki oddech i odpocząć. - Linus ostatnio miał trochę karamboli, ale do końca tygodnia upora się z tym i trochę odpocznie. Jest to bardzo przydatny zawodnik. Nie jest skazywany na to, że już więcej nie pojedzie. Czuje się w porządku. Odpuścił ligę angielską. Postanowił od tego wszystkiego odpocząć i będzie przygotowywał się do kolejnych meczów - zdradził "Bolo".
Pozostali zawodnicy gorzowskiego klubu także nie będą narzekać na brak jazdy, mimo zamkniętego na potrzeby GP toru przy ulicy Śląskiej. - Wszyscy zawodnicy, którzy jeżdżą w lidze, stosują metodę startową. Kasprzak jeździł w środę mecz Polska-Czechy. Będzie miał trening przed GP i same zawody. Bartek Zmarzlik miał Szwecję, a czeka go jeszcze trening i zawody Grand Prix. Daniel Nermark też był w Szwecji, a w sobotę jedzie do Debreczyna na eliminacje mistrzostw świata. Tomek Gapiński także zaliczył Szwecję i i będzie miał trening w Bydgoszczy. Adrian Cyfer w środę był na turnieju zaplecza kadry juniorów w Rawiczu - wymieniał trener. - Każdy ma starty bądź treningi. Nie stoimy z założonymi rękoma, tylko pracujemy. Mecz jest na wyjeździe, więc o tyle dobrze, że każdy jeździ gdzie indziej - dodał.
Co z kolei trener drużyny Stali sądzi o ekipie Stelmet Falubazu Zielona Góra. Przed sezonem typowani byli, jako jeden z kandydatów do złota. To się nie zmieniło, choć nikt nie spodziewał się po zespole spod znaku Myszki Miki przegranej u siebie z Unibaxem Toruń czy remisu z Betard Spartą we Wrocławiu. Krążą głosy, że do meczu w mieście nad Wartą zielonogórzanie nie podeszli w pełni skupieni, chcąc jechać na dużym luzie. Czy tym razem może dojść do odwrotnej sytuacji, by gospodarze za bardzo się "spięli" z powodu ogromnej chęci rewanżu za porażkę 40:50 na "Jancarzu"? - Na pewno chcą rewanżu tak, jak każda drużyna. Patrząc na zespół zielonogórski to ma on czterech liderów. Nie wszyscy jadą tak, jak się tego od nich oczekuje, chociaż u siebie wygląda to zdecydowanie lepiej i potrafią jechać wszyscy. Przedsezonowe dywagacje na razie się nie sprawdziły. To jest jednak taka drużyna, która może mieć gorszą połowę sezonu, a zaskoczyć w dalszej części rozgrywek. Cały czas są groźni i są pretendentem do medali - przyznał szkoleniowiec.Decydujący wpływ na końcowy wynik będzie miało wiele czynników. Które z nich odegrają najważniejszą rolę zdaniem wieloletniego kapitana Stali Gorzów? - Najważniejszy jest start i rozegranie pierwszego łuku oraz wejście w drugi. Jak to bywa w żużlu. Te czynniki mogą decydować. Później, jak zawodnik się rozkręci i obierze dobrą linię jazdy to trudno będzie go minąć. Poza tym współpraca na torze. Co prawda, trudno jedzie się parowo, ale jest to realne i możliwe - mówił Piotr Paluch. A co z zawodnikami drugiej linii? - Mamy podobnych zawodników. Zielona Góra jeździ u siebie, ale myślę, że gorzowianom nie zabraknie ambicji i woli walki i powinni sprostać wyzwaniu - dodał na zakończenie.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!
Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.