Nie muszę być liderem za wszelką cenę - rozmowa z Przemysławem Pawlickim, zawodnikiem Fogo Unii

Ze średnią bieg. 2,042 Przemysław Pawlicki jest najskuteczniejszym zawodnikiem Fogo Unii. "Shamek" przyznaje, że nie jest jeszcze typowym liderem, bo ten powinien regularnie zdobywać 12-13 "oczek".

Michał Korościel: Przed wami mecz z Zieloną Górą, czy te mecze Falubazu z Unią nadal mają taką temperaturę jak kiedyś, czy w związku z ogromnym napięciem towarzyszącym starciom zielonogórsko-gorzowskim wasze mecze z Falubazem zeszły na drugi plan i mają już mniejszy ładunek emocjonalny?

Przemysław Pawlicki: Pamiętam rzeczywiście, że jako dziecko szczególnie przeżywałem mecze Unii z Falubazem. Czuło się, że to jest coś wyjątkowego, mecz ważniejszy niż wszystkie inne, teraz już do meczów z Falubazem podchodzę trochę inaczej. Nie patrzę na nie przez pryzmat historii łączącej te dwa kluby, a bardziej skupiam się na stronie czysto sportowej i z tej sportowej strony muszę po prostu powiedzieć, że w tym sezonie Falubaz jest bardzo mocny i trzeba się będzie naprawdę mocno spiąć, żeby wygrać.

Czyli to już nie jest mecz inny niż wszystkie, po prostu kolejny, który trzeba wygrać bo za zwycięstwo z Falubazem dostaje się tyle samo punktów co za każde inne zwycięstwo.

- Trochę tak, inaczej patrzy się na żużel oczami dziecka, które jest kibicem Unii Leszno, a inaczej oczami zawodnika Unii, który jest w centrum wydarzeń. Oczywiście, że nadal jest stres i mała "napinka", ale chyba nie większa niż przed każdym innym meczem. Po prostu trzeba ten mecz wygrać i tyle.

Rozumiem, że walczycie o zwycięstwo, ale czy myślicie jeszcze o zdobyciu bonusa, czy o tym już zapomnieliście po meczu w Zielonej Górze?

- Oczywiście, że myślimy o bonusie, każdy mecz chcemy wygrać jak najwyżej. Bardzo zależy nam na tym, żeby od pierwszych biegów dominować, bo wtedy się łatwiej jedzie, jest fajniejsza atmosfera, nie ma tej nerwowej bieganiny w parkingu w poszukiwaniu za dobrymi przełożeniami i jak nam się tak ułoży, to jesteśmy w stanie wygrać za 3 punkty.

Ale żeby zdobyć bonus musielibyście wygrać 59:31. Przy całym szacunku i uznaniu dla waszych umiejętności, to wydaje się niemal nierealne.

- Aha (śmiech). Ja zapomniałem, że w Zielonej Górze przegraliśmy aż tak wysoko. W związku z tym z bonusem może być rzeczywiście ciężko, zwłaszcza, że Falubaz to naprawdę bardzo mocna ekipa, chociaż z drugiej strony my też jesteśmy mocni i nie wykluczałbym żadnego wariantu. Na pewno będziemy się cieszyć z 2 punktów, a z 3 będzie radość podwójna.

Myślicie jeszcze jak dostać się do play-off, czy zastanawiacie się już może na kogo lepiej trafić w play-off?

- Jeszcze myślimy jak się tam dostać, przed nami jeszcze naprawdę długa droga, wystarczy spojrzeć w tabelę, jest naprawdę ciasno, jeden gorszy mecz może przewrócić wszystko do góry nogami. Przed nami jeszcze bardzo dużo pracy i nie można już teraz myśleć na kogo lepiej trafić, trzeba walczyć, żeby w pierwszej "czwórce" się w ogóle znaleźć.

Przed sezonem trener Unii Roman Jankowski mówił, że ty masz być liderem tej drużyny, spełniasz te oczekiwania?

- Nie, jeszcze nie mogę powiedzieć o sobie, że jestem takim typowym liderem, bo prawdziwy lider powinien w każdym meczu zdobywać po 12, 13 punktów a mi do takiego ustabilizowania formy na wysokim poziomie jeszcze sporo brakuje. Cały czas pracuję nad tym, żeby być takim liderem, ale widzę, że jeszcze dużo pracy przede mną. Z drugiej strony nic na siłę, nie muszę być liderem za wszelką cenę, wydaje mi się, że można sobie poradzić bez klasycznego lidera, ważniejsze jest chyba, żeby cała drużyna równo punktowała, to wtedy zwycięstwa przyjdą nawet jak nie będzie wyróżniającego się zawodnika. Musimy dbać o dobrą atmosferę, o to, żeby się nam razem fajnie pracowało, to wtedy będzie dobrze.

Często wspominasz o dobrej atmosferze, nie pogorszyło się pod tym względem w Unii po meczu z Rzeszowem i po rezygnacji Józefa Dworakowskiego ze swojego stanowiska?

- Nie, wszystko jest w porządku, nie ma niepotrzebnych nerwów. Działacze dbają o to, żebyśmy mieli chłodne głowy i żebyśmy się skupiali tylko na jeździe, a nie na tym na co i tak nie mamy wpływu. Tym zamieszaniem powstałym po meczu z Rzeszowem zajmują się działacze, a my - zawodnicy nie musimy się tym przejmować. Z prezesem Dworakowskim jesteśmy w kontakcie i wszystko jest tak jak powinno być.

Rozumiem, że pieniądze na konta zawodników wpływają regularnie?

- Tak, z kasą nie ma problemu.

Pytam o to, bo działacze Unii coraz częściej narzekają na nie najlepszą sytuację finansową w regionie, co przekłada się na frekwencję na trybunach, a co za tym idzie na finanse klubu.

- Z frekwencją rzeczywiście nie jest najlepiej, mamy jedną z gorszych w lidze, a przecież Leszno zawsze słynęło z tego, że trybuny są pełne. Ja się tym nie zajmuję, ale z tego co słyszę, co się mówi w klubie, to kryzys finansowy ma największy wpływ na liczbę kibiców na trybunach, poza tym Leszno jest jednym z mniejszych ekstraligowych miast, są znacznie większe od naszego a trybun i tak nie mogą zapełnić, tak że cieszmy się z tego co jest i miejmy nadzieję, że będzie lepiej. Wierzę, że już na mecz z Falubazem przyjdzie znacznie więcej fanów niż przychodziło ostatnio.

Michał Korościel - Dziennikarz Radia ZET i SportoweFakty.pl.

Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!

- Musimy dbać o dobrą atmosferę, o to, żeby się nam razem fajnie pracowało, to wtedy będzie dobrze - mówi Przemysław Pawlicki
- Musimy dbać o dobrą atmosferę, o to, żeby się nam razem fajnie pracowało, to wtedy będzie dobrze - mówi Przemysław Pawlicki
Źródło artykułu: