Iversen zapewnia, że z jego psychiką wszystko w porządku

10 punktów w sześciu wyścigach zdobył Niels Kristian Iversen w przegranym przez Stal Gorzów 43:47 meczu z Dospel Włókniarzem Częstochowa. Duńczyk złapał zadyszkę i był zawiedziony swoją postawą.

Od początku sezonu jeździec z Półwyspu Jutlandzkiego jechał jak maszyna, niemal seryjnie notując komplety lub zdobycze oscylujące w jego granicach. W historii ENEA Ekstraligi z pewnością zapiszę się dzięki swoim 21 punktom, które zdobył w Bydgoszczy, gdy Stal Gorzów jeździła ze składywęgla.pl Polonią. W spotkaniu przeciw Lwom "PUK" złapał jednak zadyszkę. Wydawało się, że to będzie kolejny wielki mecz dla tego zawodnika, gdyż zaczął od trzech punktów. Potem jednak indywidualnie nie wygrał już ani razu. Co było tego przyczyną? - Tor był ekstremalnie śliski. Nic nie było takie, jak wcześniej. Nawierzchnia zaskoczyła każdego, co nie jest dobre. No cóż... - skomentował Niels Kristian Iversen.

Reprezentant kraju Hamleta nie zrzuca winy na zmęczenie. Już na początku rozgrywek podkreślał, że fizycznie jest dobrze przygotowany i choć czasem potrzebny był tlen po zawodach to wciąż jechał doskonale w Anglii, Szwecji i Polsce. - To nie ma znaczenia. Nic nie zrobię z tym, czy jestem zmęczony, czy też nie - skwitował.

W jednym z wywiadów Iversen podkreślał, że wspaniale rozumie swoje maszyny i dobrze wie, co musi robić, by pokonywać rywali. Tym razem było inaczej. - Mieliśmy problem, bo nie mogliśmy sprawić, by wszystko w motorze działało tak, jak tego chcieliśmy. Brakowało prędkości - tłumaczył 31-latek.

Całą sytuację uczestnik cyklu Grand Prix tłumaczył torem, który na Stadionie im. Edwarda Jancarza był inny niż zwykle. - Z taką nawierzchnią to początek czegoś nowego. Musimy się do tego przyzwyczaić - podsumował.

Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!

Stal do pojedynku z Dospel Włókniarzem Częstochowa przystąpiła w eksperymentalnym składzie. Na pozycji seniora ustawiono Bartosza Zmarzlika, który dobrze wywiązał się ze swojego zadania. Fatalnie spisali się zaś juniorzy, czyli Adrian Cyfer i Łukasz Cyran. Jak postawę debiutującego w roli seniora Zmarzlika ocenił starszy kolega? - Cóż mogę powiedzieć? Nie jest to łatwe. Bartek odwala czarną robotę, kiedy zespół dręczą kontuzje. Brakuje nam żużlowców. To nie jest dobra sytuacja. On wykonał dobrze swoje zadanie. Oczywiście lepiej by było, gdybyśmy mieli go w juniorach, ale udowodnił, że i tak może zrobić wiele dobrego dla drużyny - przyznał partner młodzieżowców.

Gorzowianie mają trudny orzech do zgryzienia. Być może trener Piotr Paluch pójdzie jeszcze dalej i pozmienia układ par w kolejnych spotkaniach. To mogłoby pomóc zespołowi, bo w niektórych momentach z trudem ogląda się jazdę Krzysztofa Kasprzaka i Pawła Hliba, którzy przeszkadzają sobie nawzajem. Częstochowianie w starciu z ekipą gorzowską oglądali się za siebie i zdecydowanie lepiej współpracowali. - Jest trudno jechać dobrze parą, gdy jest duża różnica poziomów między żużlowcami. Jeśli obaj żużlowcy jadą z podobną prędkością to jest łatwiej. Ja jednak niczego nie widziałem - wyjaśnił.

Dzień przed ligowym pojedynkiem żużlowca "żółto-niebieskich" oglądaliśmy w Grand Prix Danii w Kopenhadze. Zawodnik zakończył tamtejsze zmagania na odległym 14. miejscu z dorobkiem zaledwie 4 punktów. Gospodarzem okazał się więc gościnnym, a trzeba pamiętać, że "PUK" walczy o utrzymanie się w czołowej ósemce cyklu, by zapewnić sobie start w przyszłorocznych turniejach. Czy taki natłok startów i presji nie przytłoczył wychowanka Esbjerg Motorsportu? - Nic złego nie dzieje się w mojej głowie. Po prostu czasem coś nie wychodzi. Trzeba to zaakceptować. Cały czas jestem skupiony. W czasie sezonu robię tysiące kilometrów i trudno jest non stop robić maksimum - zakończył Niels Kristian Iversen.

Źródło artykułu: