Co zrobić z taktycznymi upadkami? Pozwolić sędziom zaliczać niedokończony wyścig?
O tym, jak bardzo jeden upadek taktyczny może odwrócić losy meczu lub nawet całego sezonu przekonali się dobitnie w tym sezonie ostrowianie i częstochowianie. Ci pierwsi, mając praktycznie wygrany mecz w Lublinie, ostatecznie tam przegrali, a do utrzymania zabrakło im... jednego punktu. Kontrowersyjna sytuacja miała więc wpływ nie tylko na losy meczu, ale także całego sezonu dla danego klubu.
Podobnie rzecz ma się z Dospelem Włókniarzem Częstochowa, który uważa, że sędzia niesłusznie wykluczył ich zawodnika do końca zawodów, wypaczając losy półfinału. Częstochowianie, jadąc w pełnym składzie do końca meczu, pewnie awansowaliby do finału Enea Ekstraligi. Jechać w finale, a wystartować w meczu o trzecie miejsce w polskich realiach oznacza nie tylko inny kolor medalu, ale także inną frekwencję na trybunach, różnicą się nawet o 10 tysięcy widzów. Te 10 tysięcy kibiców oznaczać może kilkaset tysięcy złotych mniej lub więcej w klubowej kasie. Ot, drobna różnica.
Jeśli upadek był faktycznie taktyczny, to częstochowianie mogą "podziękować" Szombierskiemu za to, że nie ma ich w finale Enea Ekstraligi. Pomysł na taktyczne upadanie w takim meczu to szczyt głupoty, a już na pewno w tej fazie pojedynku. Przecież to był dopiero trzeci wyścig. I nawet, gdyby zakończył się on podwójną wygraną Unibaksu, było jeszcze 12 biegów do odwrócenia losów półfinału. Dlatego też trudno uwierzyć, że żużlowiec mógł wpaść na "samobójczy" pomysł na upadanie taktyczne. Logika w tym przypadku przemawia za słowami Szombierskiego. Z drugiej strony, sam wypadek wyglądał, tak jak wyglądał.
Zdania na ten temat są podzielone i tylko "Szumina" wie, co tak naprawdę wydarzyło się w trzecim wyścigu. Dlatego też uważam, że zdecydowanie lepszym rozwiązaniem niż karanie żużlowców żółtymi czy czerwonymi kartkami w przypadku rzekomych upadków taktycznych, jest wprowadzenie możliwości zaliczenia przez sędziego wyniku wyścigu sprzed wypadku. Po pierwsze, nawet jeśli upadek będzie taktyczny, symulant nie będzie miał pewności, czy sędzia nie zaliczy kolejności. Po drugie - taki zapis w regulaminie - powinien skutecznie wyleczyć kombinatorów nawet z samej myśli o przewracaniu się, gdy wyścig nie układa się korzystnie dla ich drużyny.
A co Wy myślicie o ewentualnych zmianach w regulaminie, które dopuszczałyby możliwość zaliczenia wyścigu np. po trzech okrążeniach, bez konieczności rozstrzygania czy upadek był taktyczny czy nie? Czy jest to lepsze rozwiązanie niż czerwona kartka? Czy z kolei wprowadzenie takiego przepisu nie spowodowałoby nadużywania władzy sędziego? Czekamy na Wasze opinie w komentarzach.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>