Kluby Enea Ekstraligi grożą wycofaniem się z rozgrywek. Chcą zmian w zarządzaniu Ekstraliga i większego wpływu na podejmowane decyzje. W wydanym oświadczeniu piszą również o niezadowoleniu z finansów spółki. Pojawienie się oświadczenia klubów, zaskoczyło prezesa Polskiego Związku Motorowego. - Jestem bardzo zasmucony, że przed tak interesującym finałem rozgrywek Enea Ekstraligi, część prezesów klubów postępuje w tak nieodpowiedzialny sposób. Podkreślam część prezesów, bo jak patrzę na listę osób obecnych na tym spotkaniu to widzę, że są na niej nazwiska osób, które nie mają upoważnienia do reprezentowania klubu. Chciałbym zwrócić uwagę na trzy fakty. Po pierwsze panowie i panie używają zwrotu, że uczestniczą w rozgrywkach o Drużynowe Mistrzostwo Polski. Nie używają oficjalnej nazwy rozgrywek czyli Enea Ekstraliga, a jest przecież podpisana umowa, która zobowiązuje ich do używania tej nazwy. Po drugie polszczyzna użyta w tym oświadczeniu jest na poziomie szkoły podstawowej. Sprawa zasadnicza jest jednak taka, że mamy pierwszy rok umowę z NC +. Wszyscy dookoła mówią, że transmisje są lepsze, lepiej pokazywane, więcej ludzi ogląda je przed telewizorami. Nikt z uczestników spotkania się do tego jednak nie odnosi - powiedział Andrzej Witkowski.
Statystyki oglądalności rozgrywek prowadzone przez nasz serwis wskazują jednak, że oglądalność ENEA Ekstraligi w telewizji jest na niższym poziomie, niż w poprzednim sezonie. - Opieram się na danych udostępnionych mi przez zarząd Ekstraligi. Będziemy musieli te dane skonfrontować. Taka informacja była na ostatnim posiedzeniu Rady Nadzorczej, kiedy spytałem, jaka jest oglądalność Ekstraligi. Usłyszałem, że jest wyższa - wyjaśnił prezes Witkowski.
Kluby mają zastrzeżenia do finansów spółki. Prezes PZM podkreśla, że kondycja finansowa spółki nie była jeszcze nigdy tak dobra, jak obecnie. - Prawda jest taka, że jeszcze nigdy kondycja finansowa spółki nie była tak dobra jak teraz, a jednocześnie poza jednym klubem - Falubazem Zielona Góra, który nie uczestniczył w tym spotkaniu i mu się nie dziwię - wszystkie kluby są dłużnikami spółki! Przychodzi niestety czas, kiedy trzeba odpokutować lata życia ponad stan. Przyjęto metodę - mamy kłopoty finansowe, to zaatakujmy spółkę, bo ona ma jeszcze pieniądze, a za chwilę rozpocznie się procedura licencyjna i od początku października do klubów wkroczą audytorzy, którzy określą, czy kluby, które mają prawa do uczestniczenia w przyszłorocznych rozgrywkach, mogą otrzymać licencję. Po audycie poinformujemy, jaka jest ich kondycja finansowa. Wtedy właśnie kluby będą musiały wytłumaczyć się, ale nie mnie, tylko kibicom i zawodnikom, dlaczego mają takie długi i dlaczego podpisywały takie, a nie inne kontrakty. Dlaczego Wrocław cały czas nie jest reprezentowany przez członka zarządu, tylko osobę, która raz jest prokurentem, a raz przewodniczącą Rady Nadzorczej. Nie wiadomo kto uczestniczył z Rzeszowa. Działaczom z Gniezna radzę, aby zamiast uczestniczyć w spotkaniach, wzięli się za spłatę długów w stosunku do Piotra Świderskiego, który napisał do nas w tej sprawie pismo - powiedział Andrzej Witkowski.
Kiedy można spodziewać się działań ze strony Polskiego Związku Motorowego w nawiązaniu do oświadczenia klubów? - Po Gali Sportu Żużlowego dokonamy realizacji trzech umów. O zarządzaniu, która została zawarta pomiędzy ligą a PZM, umowę między Ekstraligą a Eneą i trzecią umowę z NC +. W związku z tym chciałbym zaapelować o odrobinę odpowiedzialności. Enea ma jeszcze tylko jeden rok ważną umowę. Pojawianie się tego typu oświadczeń nie przynosi niczego dobrego. Bardzo mi się to nie podoba. Myślę, że te informacje, które przekażemy i w październiku i listopadzie po przeprowadzeniu audytu przez niezależne firmy, pokażą, kto ma rację w tym sporze. Klubom najpierw niech wezmą się za spłatę długów - dodał prezes PZM.
Kluby zagroziły, że nie spełnienie ich roszczeń będzie wiązało się z wycofaniem z rozgrywek. Andrzej Witkowski nie wierzy jednak, że tak się stanie. - Nie dopuszczam takiego rozwiązania. Nie wierzę w to, aby kluby, kibice i zawodnicy dopuścili do tego, że pojawia się ktoś w sporcie żużlowym tylko po to, aby żyć ponad stan i podpisywać umowy bez pokrycia, a za chwilę wycofywać się z rozgrywek. To tylko świadczyłoby o tym, że te osoby nie mają pomysłu na klub. Jak mamy rozmawiać chociażby o Grand Prix na Stadionie Narodowym, jak ktoś próbuje dyscyplinę, która odnosi sukcesy na arenie międzynarodowej, stawiać w takim świetle? Bez komentarza - powiedział Andrzej Witkowski.
Przedstawiciele klubów postulują, że chcieliby mieć większy wpływ na podejmowane decyzje. Czy PZM zamierza oddać ponownie władzę w ręce klubów? - Ale przecież przez ostatnie sześć lat te kluby nic innego nie robiły. PZM miał niewiele do powiedzenia. Te same kluby na czele z Józefem Dworakowskim i Krystyną Kloc prosiły mnie publicznie, abym wziął sprawy w swoje ręce, ponieważ kluby się nawzajem oszukują podkradając sobie zawodników i przygotowując niewłaściwie tory! Jesteśmy niesolidni finansowo - dodawały. Przecież kluby przegłosowały podwyższenie kapitału i PZM wpłacił 300 tysięcy w lutym. To kluby podpisały umowę, która oddawała władzę w ręce Rady Nadzorczej. O czym my mówimy? Mija rok i ten sam prezes Dworakowski, który 4 października 2012 roku przed Grand Prix mówił: "Weźcie mnie za mordę" (cytat dosłowny), teraz chce ponownie władzy? A w czym są pomijani? W tym, że przegłosowali, że Ekstraliga będzie liczyła 8 klubów, a jak zaliczyli spadek, to chcą ponownie dziesięciu klubów w Ekstralidze? Powtarzam - bardzo mi się to nie podoba - dodał Andrzej Witkowski.
Szef PZM przypomniał również, że zgodnie z artykułem 15 ust. 5 Ustawy o sporcie kwalifikowanym zasady funkcjonowania ligi zawodowej są ustalane w umowie zawartej między właściwym polskim związkiem sportowym a spółką zarządzającą ligą zawodową. Umowa zawiera postanowienia gwarantujące właściwemu polskiemu związkowi sportowemu m.in. udział w przychodach związanych z zarządzaniem ligą zawodową.
Żużlowy kalendarz ścienny na rok 2014 dostępny w sprzedaży ONLINE! Polecamy wszystkim kibicom!