Wyrażam dalszą chęć reprezentowania poznańskiego klubu - rozmowa z Norbertem Kościuchem, zawodnikiem PSŻ-u Poznań

Norbert Kościuch zdobył dziewięć punktów kończącym sezon ligowy spotkaniu z Intarem Lazur Ostrów. W rozmowie z naszym portalem ten zawodnik opowiada o swoich startach w polskiej lidze, a także planach na przyszłość.

Jarosław Galewski: Jak ocenisz swój występ w spotkaniu z Intarem Lazur Ostrów?

Norbert Kościuch: Moja jazda w tym pojedynku dzieliła się na dwie fazy. Na początku jechałem tragicznie. Później coś zaczęło iskrzyć i punktowałem na zdecydowanie lepszym poziomie. W końcówce zawodów byłem naprawdę szybki i potrafiłem dorównać liderom ostrowskiego zespołu. Szkoda tylko, że popełniłem wiele strasznych błędów. Na pewno moim minusem było to, że nie jechałem w Ostrowie w rundzie zasadniczej. W trakcie zawodów musiałem znaleźć optymalne ustawienia moich motocykli. Jeżeli weźmiemy pod uwagę spotkanie z rundy zasadniczej, to można powiedzieć, że moi koledzy mieli na to więcej czasu.

Ostatnie spotkanie ligowe toczyło się o przysłowiową pietruszkę. Jak podchodzisz do takich pojedynków?

- Dla zawodnika każde spotkanie wiąże się z maksymalną mobilizacją. To jest nasza praca i nie ma mowy o żadnym odpuszczaniu. Myślę, że wraz z kolegami podchodzimy do każdego meczu maksymalnie skoncentrowani. Nie ma znaczenia, czy jedziemy o pietruszkę, czy o coś więcej.

Jaki był ten sezon w twoim wykonaniu?

- Można powiedzieć, że poza "dzwonami", które zaliczyłem w tym sezonie, było bardzo dobrze. Na pewno prześladował mnie pech w postaci wypadków. Najważniejsze, że obyło się bez poważniejszych konsekwencji. W porównaniu z ubiegłym rokiem, moja średnia w polskiej lidze jest nieco niższa, ale trzeba pamiętać, że pierwsza liga cały czas staje się silniejsza. Muszę pracować, żeby moje wyniki stawały się coraz lepsze.

Ukończyliście ten sezon na czwartej pozycji i śmiało można powiedzieć, że to wielki sukces poznańskiego zespołu...

- Myślę, że to naprawdę wielka rzecz. Nasz klub istnieje od trzech lat. Po jednym sezonie awansowaliśmy do pierwszej ligi. Później zapewniliśmy sobie pewne utrzymanie. Teraz jesteśmy w pierwszej czwórce. Gołym okiem widać sporą progresję. To bardzo młody klub. Cieszę się przede wszystkim z tego, że mamy kolejny ośrodek, w którym istnieje żużel. Mamy dla kogo jechać, ponieważ na każdy mecz przychodzą wspaniali kibice. Nie pozostaje nam nic innego, jak tylko pracować i robić wszystko, żeby żużel w Poznaniu się rozwijał.

Czy można powiedzieć, że zadomowiłeś się w Poznaniu na dobre?

- Na pewno mam blisko (śmiech). Nie ukrywam, że poznańskie otoczenie bardzo mi sprzyja. Znam doskonale zawodników, z którymi jeżdżę i być może dlatego atmosfera jest tak wspaniała. Klubem zarządzają młodzi ludzie i dlatego bardzo dobrze się dogadujemy. Jak na razie jest super.

Czy zostaniesz w Poznaniu na przyszły sezon?

- Na to pytanie odpowiem za niecałe dwa miesiące. Chciałbym spokojnie zakończyć sezon. Być może wezmę jeszcze tydzień wolnego, żeby odpocząć od żużla. Wszystko zależy od działaczy. Ja wyrażam dalszą chęć reprezentowania poznańskiego klubu. Reszta w rękach sterników naszego klubu.

Z pewnością teraz będziesz kibicował leszczyńskiej Unii...

- Oczywiście, że tak. Chciałbym, żeby po raz drugi zdobyli mistrzowski tytuł. Na pewno mają na to szanse. Zawodnicy z Leszna pokazali w ubiegłym roku, że potrafią wygrywać. Myślę, że w tym roku dopiszę im szczęście i znowu będą cieszyć się ze złotego medalu.

Czego w nowym sezonie życzyłby sobie Norbert Kościuch?

- Przede wszystkim jazdy bez kontuzji, a myślę, że reszta przyjdzie sama z biegiem czasu. Chciałbym, żeby w kolejnych latach było mniej urazów. Nie ukrywam, że to bardzo przeszkadza zawodnikowi w utrzymaniu równej formy. Jeżeli nie opuści mnie szczęście, to myślę, że będę szedł w dobrym kierunku.

Źródło artykułu: