Włókniarz podjął ryzykowną grę - rozmowa z Marianem Maślanką

Jarosław Galewski
Jarosław Galewski
Chciałbym jeszcze wrócić do okresu transferowego. Zniesienie KSM - jak to w pana ocenia wpłynęło na działania klubów na rynku?

- KSM odegrał największą rolę. Doszło do uwolnienia rynku. Ta decyzja pokazała jednak, że tych najbardziej wartościowych zawodników jest niewiele. Siódemka klubów dobrała sobie ich do składów i było po okresie transferowym. Zabrakło tego, co zawsze było elementem nieodzownym przy KSM - pomysłu i umiejętnego doboru zawodników pod kątem limitu. Zawsze mówiłem, że KSM wcale tak wiele nie regulował i ograniczał pod względem wydatków w budżecie. To nie działało w ten sposób. Na pewno jednak mogliśmy mówić o wyrównaniu się składów. Pokazał to ubiegły sezon, który był naprawdę fantastyczny. Mieliśmy w nim wiele emocji i niespodziewanych wyników. Składy były wyrównane i to tworzyło widowiska.

Ale nadchodzący sezon może być równie ciekawy albo nawet jeszcze bardziej interesujący i to bez KSM.

- Zobaczymy, jak ułoży się sytuacja w Toruniu. Jeśli ten allstars wypali, to może zdominować rozgrywki. To będzie bardzo interesujące. Z drugiej strony dream-teamy już w sporcie mieliśmy. Teraz mógłbym się znowu odwołać do przypadku Realu Madryt. I co z tego wyszło? Nie było wyniku. Same gwiazdy nie tworzą zespołu. To jest bardzo ciężka praca, żeby odpowiednio ustawić drużynę. Sport żużlowy w sumie jest prostą dyscypliną. Pod taśmą staje czterech i nie ma zmiłuj, tylko jeden wygrywa. Kiedy na starcie staną toruńskie gwiazdy, a obok nich żużlowcy Falubazu to wynik wcale nie musi być 5:1.

Odwołuje się pan do Realu, a przecież mamy przykłady dream-teamów w żużlu, które pan na pewno pamięta. Jeden z nich był już w Toruniu za czasów prezesa Karwana.

- Pamiętam, jak pan prezes mówił, że będzie 60 meczów bez porażki. Nikt inny tylko Częstochowa pozbawiła wtedy torunian złudzeń w pierwszym roku i została mistrzem Polski. O to właśnie chodzi i o tym mówię. W drużynie, którą wtedy kierowałem, była niesamowita motywacja i chęć osiągnięcia wspaniałego wyniku. To nie jest tak, że mistrz jest już wcześniej ustalony. Ryan Sullivan, Rune Holta, Sebastian Ułamek, Grzesiek Walasek mieli jeden cel. Chcieli udowodnić, że to nie jest tak, że można coś z góry ustalić.

Skoro wracamy znowu do Włókniarza, to jak ocenia pan już tylko pod względem personalnym skład, który zbudowali częstochowscy działacze?

- To jest bardzo dobry skład. Wzmocnienie Grzesiem Walaskiem jest ewidentne. Drużynę stać na wszystko. Wiele będzie zależeć od innych czynników, między innymi od tego, jak to zostanie podbudowane finansami, ale zespół ma możliwości.
Marian Maślanka uważa, że zamknięcie Ekstraligi nie byłoby dobrym pomysłem Marian Maślanka uważa, że zamknięcie Ekstraligi nie byłoby dobrym pomysłem
Zespołów i meczów będzie mniej. Dobrze, że ENEA Ekstraligi liczy znowu osiem drużyn?

- Z jednej strony jesteśmy dość "szczupli", jeśli chodzi o zawodników tej najwyższej klasy. Z drugiej zawężamy geografię żużla. To nie jest dobre. W żużlu w ogóle zmierzamy w kierunku eventów, które będą się powtarzać. Mam na myśli Grand Prix, mistrzostwa Europy, ale także imprezy drużynowe - Puchar Świata czy Speedway Best Pairs. To wszystko jednak obsługuje 20-25 zawodników. Ile to można oglądać? Gdyby było więcej drużyn w Ekstralidze, to tym samym w rywalizacji brałaby udział większa liczba żużlowców. Wtedy jednak musiały być KSM, bo nie dalibyśmy rady tego wyrównać. Już teraz widać, że w ósemce jest jeden zdecydowanie słabszy Gdańsk. Bez KSM mielibyśmy dwa lub trzy takie kluby i to zepsułoby nieco poziom rozgrywek. Wtedy musiałby być ten sztuczny regulator. Zawsze pojawia się pytanie o finanse tych drużyn, które miałaby dołączyć do rywalizacji. Wiemy jednak, że dziś bez problem poradziłby sobie Rzeszów. To bardzo dobrze poukładany klub. Być może udałoby się znaleźć dwa lub trzy takie ośrodki, które obecnie są w pierwszej lidze. Tam również wiele klubów działa na bardzo zdrowych warunkach. Uważam nawet, że tam jest mniej ambicji ponad miarę. Jest więcej patrzenia na to, co się posiada i budowania wokół tego wyniku. To dobra kolejność myślenia, która może w końcu dotrze także do Ekstraligi.

Czyli w pana ocenie należy iść w kierunku większej liczby zespołów w ENEA Ekstralidze?

- Ostatnio zaczęliśmy mówić przecież o czymś innym, czyli o lidze zamkniętej. Jest na pewno wiele plusów tego rozwiązania, ale ja uważam, że w polskich realiach musi być walka "o coś". Kibice są przyzwyczajeni do tego, że jest stawka. Taka liga elitarna prędzej czy później by się znudziła. W tym momencie zamknięcie ligi to nie jest dobry pomysł dla biznesu i rozwoju sportu żużlowego w Polsce. W mojej ocenie ta elitarna liga musiałby liczyć minimum 10 drużyn, które będą wyrównane i zdolne do tego, żeby walczyć na podobnym poziomie, tak jak to było w ubiegłym roku do pewnego momentu. Wiemy przecież, że na pewnym etapie pojawiły się trudności w Bydgoszczy czy w Gnieźnie. To wszystko się rozleciało, ale do pewnego momentu mieliśmy wielkie emocje. Szkoda, że wszystko zakończyło się takim finałem w Zielonej Górze, bo to był jeden z najlepszych sezonów. A wiem, co mówię, bo przy sporcie żużlowym jestem naprawdę od bardzo dawna. Zabrakło nam jednak kropki nad i.

Od redakcji: W sezonie 2014 Marian Maślanka będzie ekspertem portalu SportoweFakty.pl. Były prezes częstochowskiego Włókniarza będzie typować wyniki wszystkich spotkań ligowych i najważniejszych imprez międzynarodowych, a także komentować bieżące wydarzenia. Poza tym, na łamach naszego portalu już wkrótce pojawi się jego blog.

Era Mariana Maślanki na stanowisku prezesa Włókniarza Częstochowa trwała trzynaście lat. Pod jego wodzą częstochowski zespół święcił ogromne sukcesy na czele z tytułem Drużynowego Mistrza Polski, wywalczonym w 2003 roku. 

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×