Trener kadry narodowej odniósł się do mojego pomysłu wprowadzenia sędziów zawodowych. Marek Cieślak jest za powrotem do rozwiązania, które obowiązywało przed wprowadzeniem komisarzy torów. Oponuje jednak przeciwko uzawodowieniu sędziów, gdyż uważa, że obciążyłoby to budżety klubów. Pomysł wprowadzenia sędziów zawodowych okazał się jednak na tyle ciekawy, że pewna redakcja, nie mająca z nim nic wspólnego, postanowiła przeprowadzić debatę, która zakończyła się konkluzją, iż Ekstraligi nie stać na sędziów zawodowych, choć jak się okazuje, nie finanse są dla samych sędziów największych problemem.
[ad=rectangle]
Teza o tym, że Ekstraligi nie stać na sędziów zawodowych jest błędem takim samym, jak zabieranie się do rozmów na temat pomysłu, w zakresie którego nie zadano sobie minimalnego trudu i nie sprawdzono, na ile z finansowego i regulaminowego punktu widzenia możliwa jest jego realizacja. Zanim przejdę jednak do konkretnych wyliczeń, muszę odnieść się do wypowiedzi przewodniczącego Głównej Komisji Sportu Żużlowego, który miał wyrazić zdziwienie, że sędziowie mieliby pracować dwa dni za stawkę 1400 zł, podczas gdy w Międzynarodowej Federacji Motocyklowej sędziowie pracują na nią dwie godziny. Piotr Szymański zapomniał o trzech kwestiach. Po pierwsze FIM żyje w realiach jednego z najbogatszych Państw europejskich, w którym stawka godzinowa jest kilkukrotnie wyższa niż w Polsce. Po drugie - FIM stworzyła wiele stanowisk, które są dobrym narzędziem w jej ręku, a przy okazji daje zarobić wąskiemu gronu działaczy. Wreszcie po trzecie - w Polsce bardzo wielu ludzi za 1400 zł musi pracować cały miesiąc.
W swoim tekście przedstawię wyliczenia, które pokażą, że kluby nie będą musiały płacić więcej, niż do tej pory. Największym błędem jest bowiem stawianie tezy, że to kluby miałyby zapłacić za sędziów zawodowych. Przypomnę, że mój pomysł zakładał, iż to Ekstraliga "dołoży" brakującą kwotę. Jak pokażą wyliczenia, ona również nie musi być tak astronomiczna, jak zakładają niektórzy "matematycy". Uważam, że wystarczy pięciu sędziów zawodowych na potrzeby Ekstraligi. Oczywiście biorę pod uwagę sytuacje losowe, ale ile razy w sezonie dojdzie do tego, że nagle dwóch sędziów będzie obłożnie chorych i nie będzie w stanie prowadzić spotkania? Myślę, że jeden rezerwowy, na wypadek zdarzeń losowych/choroby, to liczba wystarczająca.
Teraz wyliczenia - dokładne. Na pierwszy rzut "pula", którą kluby płaciły w sezonie 2013 sędziom i komisarzom torów. Sędzia za mecz Ekstraligi otrzymywał zryczałtowaną kwotę 1400 zł brutto. Komisarz zawodów otrzymywał 700 zł brutto za każdy dzień. W sezonie 2013 odnotowano jednak zaledwie kilka przypadków, aby na prośbę któregoś z klubów, komisarz zawodów był dzień wcześniej. Na potrzeby kalkulacji przyjmiemy zatem, że było tych "dni" tyle samo, ile kolejek ligowych.
1400 zł x 4 mecze w każdej kolejce x 14 kolejek = 78 400 zł (runda zasadnicza)
700 zł x 4 mecze x 14 kolejek = 39 200 zł (runda zasadnicza)
1400 zł x 8 spotkań rundy finałowej (półfinały + mecze o medale) = 11 200 zł
700 zł x 8 spotkań rundy finałowej = 5 600 zł
W swojej propozycji założyłem, że 200 tysięcy złotych "dołoży" Ekstraliga z puli płaconej przez sponsora tytularnego rozgrywek. Zaznaczyć należy, że "zabranie" tej kwoty klubom, wcale nie musi oznaczać pomniejszenia wpływów. Po pierwsze pula płacona przez sponsora dzielona jest na osiem klubów, a nie jak do tej pory na dziesięć, a ponadto negocjacje z nowym/starym sponsorem (umowa z ENEĄ kończy się po sezonie 2014) można wykorzystać na zwiększenie kwoty płaconej przez sponsora rozgrywek.
W swoim tekście, w którym proponowałem wprowadzenie sędziów zawodowych, nie napisałem, że kwoty uzyskiwane z klubów w ramach opłat za sędziów i komisarzy, oraz pula dołożona przez Ekstraligę mają być jedynymi źródłami, które utworzyłyby budżet na sędziów zawodowych. Najważniejsze jest to, że kolejnych źródeł dopływu środków do tego budżetu nie trzeba szukać. Wystarczy, że w odpowiedni sposób ukierunkuje się już przepływające pieniądze w polskim żużlu.
W ramach dodatkowych kwot, które zasiliłyby budżet sędziów zawodowych, pierwszą składową mogłyby być stawki, jakie jeden z sędziów rezerwowych, otrzymywałby prowadząc mecz I ligi. Nikt bowiem nie powiedział, że piąty sędzia z mojej kalkulacji, ma w danej kolejce siedzieć i nic nie robić. Może on zostać z powodzeniem "wykorzystany" do sędziowania kluczowego spotkania I ligi w danej kolejce. Załóżmy jednak, że z 14 rund I ligi, do puli można włożyć około 12, biorąc pod uwagę fakt, że może dojść do sytuacji losowej/choroby sędziego wyznaczonego na mecz Ekstraligi. W tym miejscu trzeba również zaznaczyć, że pojawienie się sędziego "profesjonalisty" na meczu I ligi, wykluczałoby konieczność pojawienia się komisarza toru.
12 spotkań I ligi x 1200 zł (stawka za mecz I ligi) = 14 400 zł
12 spotkań I ligi x 500 zł (stawka za komisarza toru) = 6 000 zł
Zwróćmy również uwagę na fakt, że w spotkaniach półfinałowych i o medale ENEA Ekstraligi, "wykorzystanych" będzie tylko dwóch sędziów. Trzech z nich pozostanie wolnych. Dwóch z nich może prowadzić mecze półfinałowe I ligi, a jeden z wolnych pełnić funkcję komisarza technicznego podczas spotkania ENEA Ekstraligi.
Przypomnieć bowiem należy, że na mecze w fazie finałowej powoływane jest jury zawodów, w skład którego wchodzi między innymi komisarz techniczny, który otrzymuje stawkę 700 zł. Wyliczenia:
2 sędziów x 6 spotkań fazy finałowej I ligi (2 półfinały + rewanże i finał + rewanż) x 1200 zł = 14 400 zł
700 zł (stawka za komisarza technicznego) x 8 spotkań fazy finałowej EE = 5 600
W swoim tekście zacytowałem wypowiedź jednego z uczestników spotkania ekspertów w Warszawie. - Nie możemy wymagać od człowieka, który od poniedziałku do piątku pracuje, aby w niedzielę wykazał się maksymalną koncentracją podczas meczu i podejmował decyzje, które mogą narazić go na krytykę. To zbyt duże obciążenie psychiczne. Od siebie dodałem: A dlaczego nie możemy? Może właśnie powinniśmy z jednej strony stworzyć sędziom odpowiednie warunki, ale również wymagać od nich działań, których do tej pory bali się podejmować?
Kluczowe jest stwierdzenie, że "nie możemy wymagać od człowieka, który od poniedziałku do piątku pracuje (…)". Wprowadzając sędziów zawodowych, mielibyśmy ich do dyspozycji właśnie od poniedziałku do piątku. W tym czasie mogliby prowadzić turnieje rozgrywane w ramach IMP, MIMP i innych, które dokładnie wyliczymy (wg kalendarza imprez na sezon 2013) i pomnożymy wg stawek, które obowiązywały w sezonie 2013:
Ćwierćfinały IMP (4 turnieje) x 650 zł: 2 600 zł
Półfinały IMP (2 turnieje) x 800 zł: 1 600 zł
Finał IMP: 1 400 zł
Eliminacje MIMP (3 turnieje) x 800 zł: 2 400 zł
Finał MIMP: 800 zł
12 rund eliminacyjnych MDMP x 500 zł: 6 000 zł
2 półfinały MDMP x 800 zł: 1 600 zł
Finał MDMP: 800 zł
Eliminacje MPPK (3 turnieje) x 750 zł: 2 250 zł
Finał MPPK: 1 200 zł
Eliminacje MMPPK (3 turnieje) x 500 zł: 1 500 zł
Finał MMPPK: 800 zł
Liga Juniorów (11 turniejów eliminacyjnych) x 250 zł: 2 750 zł
Finał Ligi Juniorów: 250 zł
Eliminacje Złotego Kasku (3 turnieje – jednocześnie eliminacja IMŚ) x 750 zł: 2 250 zł
Finał Złotego Kasku: 1 200 zł
Półfinały Srebrnego Kasku (2 turnieje) x 500 zł: 1 000 zł
Finał Srebrnego Kasku: 800 zł
Półfinały Brązowego Kasku (2 turnieje) x 500 zł: 1 000 zł
Finał Brązowego Kasku: 800 zł
Turnieje towarzyskie (Memoriał im. Alfreda Smoczyka, Kryterium Asów, Memoriał Łukasza Romanka) x 500 zł: 1 500 zł
Finał eliminacji do IMŚ: 1 000 zł
Eliminacje do IMŚJ (2 turnieje) x 750 zł: 1 500 zł
Finał eliminacji do IMŚJ: 1 000 zł
Finał eliminacji do IME: 1 000 zł
Finał eliminacji do IMEJ: 750 zł
Celowo przy kalkulacji imprez dodatkowych nie uwzględniłem imprez rangi juniorskiej typu turnieje zaplecza kadry juniorów. Pod uwagę wzięto jedynie turnieje o najwyższej randze, wszak najlepsi sędziowie, powinni prowadzić kluczowe mecze/turnieje.
Reasumując:
Pula za spotkania Ekstraligi (runda zasadnicza + finałowa): 89 600 zł
Komisarze torów (runda zasadnicza + finałowa): 44 800 zł
Pula ze Speedway Ekstraligi: 200 000 zł
Mecze I ligi: 14 400 zł
"Ekstra" mecze I ligi + komisarz techniczny: 26 000 zł
Turnieje i zawody dodatkowe wg kalendarza PZM (razem): 39 750 zł
Łącznie: 414 550 zł
Kwota z puli podzielona pomiędzy pięciu sędziów zawodowych daje 82 910 zł na osobę, co z kolei daje 6909 zł miesięcznie.
W tym miejscu trzeba jednak zaznaczyć, że sędziowie w przypadku spotkań ENEA Ekstraligi otrzymują zwrot kosztów przejazdu w postaci 100 procent stawki za kilometr, która w roku 2014 wynosić będzie 0,84 zł. Każdy z sędziów otrzyma w ramach Ekstraligi 13 razy zwrot kosztów przejazdu (sędziowie + komisarz techniczny). Jeżeli założymy, że sędzia jest na przykład z Zielonej Góry, to jego odległości do poszczególnych miejscowości, w których rozgrywane będą mecze ENEA Ekstraligi wynoszą:
Tarnów - 634 km
Leszno - 100 km
Częstochowa - 365 km
Wrocław - 200 km
Gorzów Wielkopolski - 110 km
Gdańsk - 480 km
Toruń - 305 km
Łącznie 2194 km. Średnia odległość wyniesie 313 km, co pomnożone przez liczbę spotkań (13) x 2 (podróż w obydwie strony) i stawkę kilometrówki daje kwotę 6 835,92 zł, która przekracza faktyczne koszty ponoszone przez sędziego w związku z dojazdem na mecz. Średnia odległość posłuży nam również do wyliczenia "kilometrówki" na wszystkie zawody dodatkowe, których będzie około 85. To podzielone przez liczbę sędziów daje 17 dodatkowych turniejów/spotkań. Łącznie w sezonie 30 imprez razy 313 km x 2, co daje łącznie 18 780 km i kilometrówkę na poziomie 15 775 zł. "Nadwyżka" doliczona do stawki miesięcznej, która wychodzi z wszystkich turniejów daje kwotę znacznie przekraczającą 7 tysięcy złotych miesięcznie! Czy to mało? Mniej niż w piłce nożnej, ale już dużo więcej niż na przykład w siatkówce, czy innych dyscyplinach sportu. A trzeba wziąć pod uwagę fakt, że praca sędziego nie będzie polegała na "tyraniu" od 8 do 16, pięć dni w tygodniu.
Powyższa analiza pokazuje, że póki co nie mówimy o "dokładaniu" ze strony klubów, a jedynie o "dołożeniu" przez władze Ekstraligi kwoty 200 tysięcy złotych. Pozostałe pieniądze w puli pochodzą od klubów, ale wg stawek, które i tak musiałyby zapłacić, gdyby utrzymano "stary" system rozliczeń.
Łatwo również obliczyć, że dla prostej kalkulacji, w której sędzia dostaje miesięcznie 10 tysięcy złotych, które z pewnością byłoby zachętą do pójścia w kierunku profesjonalizacji, brakuje w puli dokładnie 185 450 zł. Czyli mniej więcej tyle, ile bierze za podpis pod kontraktem średniej klasy zawodnik startujący w Ekstralidze. Nie mówimy o "gadżecie", który ma spowodować, że mecze będą bardziej atrakcyjne. Mówimy o osobie, która ogrywa jedną z najważniejszych ról w widowisku żużlowym.
Nadal jednak powstaje pytanie, skąd wziąć te brakujące pieniądze. Wcale nie muszą dokładać tego prezesi klubów. Przychodzą mi na myśl dwa źródła. Pierwsze - kary płacone przez kluby w związku ze złamaniem regulaminu (sam Unibax zapłaci za poprzedni sezon więcej kar). Drugi - wykorzystać samych sędziów jako nośnik reklamowy. Przecież przed każdym meczem odbywa się losowanie pól startowych. Zapewne znajdzie się sponsor, który za reklamę na koszuli sędziego zawodów zapłaci godziwe pieniądze. Zwłaszcza, że procedura losowania trwa kilkanaście sekund i jest pokazywana w telewizji.
Na koniec odpowiedź na pytanie, co sędziowie mają robić przez kilka miesięcy, w czasie których nie ma sezonu żużlowego. Odpowiedź jest również bardzo prosta. Szkolić się. Powtarzać regulamin, rozwiązywać kazusy z nim związane, a wreszcie odbywać szereg spotkań i konsultacji w zakresie stresu oraz nerwowych sytuacji, z którymi przyjdzie im zmierzyć się niejednokrotnie podczas sezonu.
Czy oferta dla sędziów zawodowych za kwotę ponad 7 tysięcy złotych miesięcznie jest odpowiednia? Na pewno nie dla osób, które prowadzą własną działalność gospodarczą, a sędziowanie traktują jako hobby i okazję do "dorobienia". Z punktu widzenia polskiego rynku pracy z pewnością jest atrakcyjna i jestem przekonany, że znalazłoby się duże grono osób chętnych podjąć się tego wyzwania. Muszą być to jednak jednostki odpowiednio przeszkolone i przygotowane, a nie wprowadzone na "chybił - trafił" jak komisarze torów.
Damian Gapiński