Mecz we Wrocławiu do wyścigu 7. był niezwykle wyrównany. Środek zawodów należał jednak do przyjezdnych, którzy triumfowali w pięciu kolejnych gonitwach. Ostatecznie żużlowcy trenera Piotra Palucha wygrali ze Spartanami różnicą 10 "oczek". Spora w tym zasługa Mateja Zagara, który spotkanie na Stadionie Olimpijskim zakończył z 10 punktami i bonusem na koncie.
- Jestem bardzo zadowolony, że udało nam się wygrać na wyjeździe. Taki był plan i fajnie, że zdołaliśmy go wykonać. Cieszę się, że kibice mogą z powrotem pojechać do Gorzowa uśmiechnięci - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Słoweniec.
Żółto-niebiescy mają patent na wrocławski owal, bowiem triumfowali na nim w dwóch ostatnich sezonach. Matej Zagar nie ukrywa jednak, że nawierzchnia Stadionu OIimpijskiego nie należy do jego ulubionych. - Mi nigdy nie pasował ten tor. Bardziej odpowiadał mi ten stary. Zmieniona została nawierzchnia i nigdy wcześniej nie miałem tutaj tak dobrego wyniku jak teraz. Dużo szukałem w sprzęcie i dopiero w połowie zawodów odnalazłem to coś. Cieszę się, że to jechało - dodał uczestnik cyklu Grand Prix.
W niedzielę w stolicy Dolnego Śląska kluczowe były przede wszystkim wyjścia spod taśmy. - Jeśli nie masz startów, nie masz szans w żużlu - skwitował Zagar.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
Zobacz skrót niedzielnych zawodów we Wrocławiu:
{"id":"","title":""}