Ostatnie lata to czas złotych żniw polskiego speedwaya. Takich sukcesów jak w XXI wieku w różnych kategoriach wiekowych nigdy w przeszłości nie mieliśmy. W tym sezonie Polacy - pod wodzą Rafała Dobruckiego - zdobyli już pierwszy skalp, wygrywają finał Drużynowych Mistrzostw Europy Juniorów w Herxheim. Wkrótce Marek Cieślak ze swoimi podopiecznymi rozpocznie batalię o złoto w rywalizacji seniorskiej i do lat 21. - Wiadomo jest, że chcemy jak co roku, żeby polski żużel miał sukcesy i zdobywał tytuły mistrzowskie. Tak naprawdę tylko to się liczy. Już jesteśmy lekko "pogrzebani", a jak nie będziemy zdobywać złotych medali, to nie wiem, co będzie. Czasami to mnie szlag trafia, bo za mojej kadencji zdobyliśmy 6 medali - 5 złotych i 1 srebrny, a czy w tym czasie polski żużel poszedł do przodu? Mówię ogólnie o polskim sporcie żużlowym. Może ktoś mi to wytłumaczy, bo naprawdę nie wiem, czy notujemy rozwój czy nie. Czasami sobie myślę, że zdobędziemy 10 złotych medali, ale czy będzie coś z tego? Czy organizacyjnie polski żużel pójdzie do przodu dzięki temu? - zastanawia się Marek Cieślak, który patrzy na dyscyplinę nie tylko przez pryzmat kolejnych medali.
[ad=rectangle]
Co jakiś czas powraca temat dalszej pracy z kadrą narodową Marka Cieślaka. Głośno zrobiło się o tym przed startem tego sezonu. Teraz natomiast najlepszy polski trener nie chce składać żadnych deklaracji. - Nie chcę na te tematy w tym momencie dyskutować, bo uważam, że nie jest na to dobry czas - zaznacza Cieślak.
Czy jednak, gdyby Polski Związek Motorowy złożył Markowi Cieślakowi ofertę dalszej pracy z kadrą do emerytury, zgodziłby się nadal prowadzić reprezentację? - Ja nie muszę pracować do 67 roku życia. W wieku emerytalnym będę już w przyszłym roku - śmieje się Marek Cieślak.