Obecnie trwa Drużynowy Puchar Świata. Przemysław Pawlicki nie ma wątpliwości, że na ten moment nie jest gotowy do startu w czteroosobowej reprezentacji Polski. - Na dzień dzisiejszy nawet nie myślałem o tym, by zostać powołanym do kadry. Nie jestem po prostu na to gotowy. Mam problemy i nie potrafię się do końca odnaleźć. Pracuję nad tym, by wrócić do wysokiej formy i liczę, że to się uda - powiedział wychowanek Unii Leszno w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
[ad=rectangle]
W 2010 roku Pawlicki miał niemal identyczną średnią biegową w ENEA Ekstralidze, jak obecnie. W ostatnich dwóch sezonach była ona wyższa. - Z wiekiem wszystko ciężej przychodzi. Jak byłem młodszy, to wsiadałem na motor i nic więcej mnie nie interesowało. Teraz chcę, by wszystko było jak najlepiej. Szukam dużo w ustawieniach, nieraz coś przekombinuję. Jak się trafi dobrze w sezon i ma się kilka silników odstawionych, to człowiek się już nie zastanawia, tylko wsiada i jest pewny siebie. Jak coś nie pasuje, to błędy się powtarzają. Pojawia się myślenie, żeby wrócić do szczytu formy i to nieraz gubi. Robię wszystko, by było jak najlepiej - zapewnił kapitan Byków.
Na aktualną przerwę w rozgrywkach ligowych narzeka wielu żużlowców. Starszy z braci Pawlickich mimo, że jeździ w ligach zagranicznych, również nie jest entuzjastą tej reformy. - Nie jestem za tym, by były takie przerwy. W sezonie bywały dwutygodniowe przerwy, ale nie miesięczne. Żaden zawodnik się z tego nie cieszy. Najpierw jeździmy tak często, że ciężko to ogarnąć, a później tych imprez nie ma. Ja jeżdżę w Anglii i w Szwecji, ale atmosfera w lidze polskiej jest niesamowita i szkoda, że są takie przestoje - zmartwił się Przemysław Pawlicki.
W Elite League leszczynianin jeździ w barwach Poole Pirates. 19 lipca zdarzył mu się dziwny mecz, w którym trzy razy upadał na tor. - Porobiłem trochę swoich błędów. Na dzień dzisiejszy jestem na etapie poszukiwań. Miałem tam problem z wygraniem startu, a na torze w Eastbourne trudno potem atakować. Ja to próbowałem i raz mnie pociągnęło, raz zahaczyłem o bandę, czy w rywala. Na szczęście nic się nie stało. Wyciągnąłem wnioski z tych zawodów i jadę dalej - zakończył żużlowiec.