Artur Mroczka: Tu nie ma drużyny. Zgubiliśmy się i każdy jedzie tylko dla siebie

Artur Mroczka przyznał, że jest w stanie pozostać w Wybrzeżu nawet pomimo spadku. Zauważył też, że brak bieżących wypłat i problemy w klubie spowodowały, że w Gdańsku nie ma drużyny.

Porażki to nie jest główny problem Renault Zdunek Wybrzeża Gdańsk. - Zgubiliśmy się w tym sezonie, przeciwnie jak w poprzednim, gdzie się budowaliśmy. Jesteśmy rozgonieni po całym parku maszyn i każdy jedzie dla siebie. Nie ma drużyny. Każdy jedzie na swoją korzyść i to główny wpływ niepowodzeń drużynowych. Nie wiem, gdzie został popełniony błąd, ale drużyny tu po prostu nie ma - stwierdził Artur Mroczka.
[ad=rectangle]
Brak pieniędzy ma duży wpływ na to, jak wygląda obecnie atmosfera w klubie. - Ciężko to połączyć. Gdy nie ma pieniędzy, nie będzie drużyny. Każdy jest zdenerwowany, że nie może kupić sobie dwóch silników i wygrywać. My nawet nie możemy wyremontować starych jednostek. Każdy jest w złym nastroju i nie może zainwestować w sprzęt, by pokazać co potrafi - zauważył wychowanek klubu z Grudziądza.

Przed Renault Zdunek Wybrzeżem najważniejszy mecz w sezonie. - Trzeba coś zrobić, by pojechać w Częstochowie. Jak jest już decyzja że jedziemy i spadamy, to nie ma sensu brać na ten mecz nikogo. Muszę mieć zrobiony sprzęt. W meczu ze Stalą wygrywałem starty, ale szybcy na trasie byli gorzowianie i wygrywali. Start mogę wygrać i na rowerze, ale by dowieźć punkty, trzeba mieć rakietę. Mam nadzieję, że się zmobilizujemy i w Częstochowie pojedziemy z nastawieniem na zwycięstwo. Może uda się utrzymać - zastanawiał się żużlowiec Renault Zdunek Wybrzeża.

Obecnie team spirit w Wybrzeżu to tylko wspomnienie. - U nas każdy każdemu zajeżdża drogę. Jak był trener Chomski, to potrafił to połączyć. Nie ma ludzi, którzy to scalą w tym ciężkim momencie. Oczywiście gdybyśmy dostali całą kasę to byśmy siedzieli tydzień na torze i się zarżnęli, po czym byśmy wygrali 60:30. Jak dostanę wszystkie pieniądze, to jestem w stanie spać na tym stadionie przez tydzień. Brak funduszy powoduje różne myśli - czy jechać, czy nie jechać, czy zaatakować, czy nie. Mam nadzieję że się utrzymamy i wszystko wyjdzie na prostą. Na pewno z chęcią bym tu został, by jeździć jak najlepiej. Oby klub mnie przygotował na przyszły mecz - liczy Mroczka.

Jak się okazuje, zawodnik czerwono-biało-niebieskich mimo trudności wokół klubu nie zraził się do niego i nawet w przypadku spadku, bierze mocno pod uwagę pozostanie w Wybrzeżu. - Mógłbym zostać. Akurat zawsze chcę walczyć o wyniki, nie o pieniądze. Jak będą fundusze na bieżącą jazdę i klimat do żużla, to drużyna pojedzie - zakończył Artur Mroczka.

Źródło artykułu: