SPAR Falubaz Zielona Góra w obliczu ostatnich problemów nie uchodzi za faworyta półfinałowej rywalizacji ze Stalą Gorzów. Mówił to nawet w ostatnich wywiadach trener Rafał Dobrucki. Z kolei Robert Dowhan z większym optymizmem spogląda na zielonogórski zespół. - Dlaczego my nie jesteśmy faworytem? - dziwi się Dowhan. - W sporcie tak bywa, że nie można zaplanować zwycięstwa. Kto dłużej funkcjonuje w sporcie lub sam go czynnie uprawia, doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Może akurat to, o czym wszyscy mówią, że jesteśmy osłabieni brakiem Patryka Dudka i gorszą formą naszych liderów, może zadziałać całkiem odwrotnie - dodaje nasz rozmówca.
[ad=rectangle]
Były prezes zielonogórskiego klubu nie traci nadziei na udział w finale SPAR Falubazu. - Zawsze wierzę do końca. Jestem przekonany, że odniesiemy zwycięstwo. Lubimy jeździć ze Stalą Gorzów, która w tym roku jest piekielnie silna. Nie oznacza to, że oni nie popełnią błędów albo nasi nie okażą się po prostu lepsi - zakłada Dowhan.
Dużo może zależeć od dyspozycji Jarosława Hampela, którego ostatnie występy mogą zwiastować, że wicemistrz świata wychodzi z dołka. - Ostatnio pojechał już dobrze w Szwecji. Nie przykładam wagi do tego, jak pojedzie w Vojens. Dla mnie najważniejsze jest, by w niedzielę zaskoczył. Jarek ma być gotowy na mecz ze Stalą Gorzów i być tym Hampelem, którego widzieliśmy w zeszłym roku. Powrót do formy Jarosława Hampela dodałby radości i pewności siebie naszej drużynie - mówi Robert Dowhan.
W ostatnich latach mecze derbowy pomiędzy zespołami z Zielonej Góry i Gorzowa kończyły się wynikiem 50:40 dla jednej ze stron. Robert Dowhan przed rewanżem w Gorzowie zadowolony byłby z ośmiu punktów zaliczki. - Myślę, że wynik w granicach 49:41 byłby dla mnie takim spokojniejszym oczekiwaniem na rewanż - kończy nasz rozmówca.