W czwartek Trybunał PZM podtrzymał kwietniową decyzją GKSŻ o rozwiązaniu kontraktu Rafała Okoniewskiego z PGE Marmą Rzeszów. - Proszę sobie wyobrazić, że nie znam decyzji Trybunału PZM, bo nie dotarła do nas. Dowiedziałam się o niej z mediów. Muszę przyznać, że ciekawy sposób komunikacji. Zawsze mi się wydawało, że najpierw należy poinformować strony sporu. Nie mamy jeszcze uzasadnienia, bo ja nie znam uzasadnienia takiej, a nie innej decyzji Trybunału PZM. Wiem tyle, ile przeczytałam na portalu SportoweFakty.pl. Jestem naprawdę zaskoczona metodą działania Trybunału PZM - powiedziała Marta Półtorak.
[ad=rectangle]
Wieloletnia prezes rzeszowskiego klubu do czasu otrzymania uzasadnienia z Trybunału PZM nie chce polemizować z wyrokiem. Dziwi się jednak tworzeniu w polskim żużlu niebezpiecznych precedensów. - Nie znam uzasadnienia, więc trudno jest mi dyskutować na ten temat. Jak poznam uzasadnienie, to będę mogła skomentować ten wyrok. Bez wątpienia jest to swego rodzaju precedens i to naprawdę duży. Rozumiem, że teraz wszystkie kluby i zawodnicy mogą zawiązywać kontrakty, nie ważne czy jednoroczne, pięcioletnie czy miesięczne, ale w każdym momencie mogą je rozwiązać. Dla mnie z tego werdyktu płynie takie przesłanie. Ponieważ jednak nie znam uzasadnienia, nie chcę nic więcej komentować, bo być może coś nadinterpretowuję - dodała.
- Kiedy poznam uzasadnienie, będę mogła ustosunkować się merytorycznie. W tej chwili mogę jedynie ocenić sam wyrok. Być może ja o czymś nie wiem? W mojej ocenie tworzymy pewnego rodzaju precedens i to taki na skalę ogólnopolską, polegający na tym, że wcale nie trzeba respektować zawartych umów - wyjaśniła Marta Półtorak.
Jaka zatem nauka płynie z czwartkowego wyroku Trybunału PZM? - To jest rewelacyjna wiadomość. Jak widać, kluby nie muszą wywiązywać się teraz z finansów, bo mamy licencje nadzorowane. Wszystko teraz można żużlowcom obiecać, a wcale nie trzeba się z tego wywiązać. Kluby nie muszą także respektować zawartych kontraktów. To jest bardzo radosna informacja dla wszystkich. Pewne decyzje - powiem wprost - zaskakują mnie. Być może to jest czas, by wycofać się z tej dyscypliny sportu? - kończy nasza rozmówczyni.