Damian Gapiński: Powrót żużlowego banity

19 lutego upłynie termin jednej z dwóch kar, jakie na Sławomira Kryjoma nałożyła Komisja Orzekająca Speedway Ekstraligi.

22 września 2013 roku miało dojść do rewanżowego meczu finałowego Enea Ekstraligi pomiędzy Stelmet Falubazem Zielona Góra a Unibaksem Toruń. Zespół z Torunia odmówił jednak wyjazdu na tor, za co Komisja Orzekająca surowo ukarała klub, jak i menedżera - Sławomira Kryjoma. Łączna suma kar nałożonych na Unibax wyniosła prawie 4 miliony złotych. Kryjomowi odebrano wszystkie licencje PZM, zawieszono na 2 lata w funkcji kierownika drużyny i przez 16 miesięcy zakazano wstępu do parku maszyn podczas zawodów organizowanych na terenie RP.
[ad=rectangle]
Zaraz po ogłoszeniu wyroku, przedstawiciele toruńskiego klubu podkreślali, że zarówno kara dla Unibaksu, jak i Sławomira Kryjoma jest za wysoka. Podawali przy okazji przykład kierownika Falubazu - Jacka Frątczaka, który za niedopełnienie obowiązków dostał tylko karę finansową. Odwołanie torunian nic jednak nie pomogło i kary zostały podtrzymane. Nikt nie miał wówczas wątpliwości, że wysoka kara finansowa nałożona na Unibax to odwet za kaprys właściciela i jednego z najbogatszych Polaków - Romana Karkosika. Żadnego innego klubu w Polsce nie byłoby bowiem stać na zapłacenie 4 milionów złotych kary. Wszyscy (także przedstawiciele zielonogórskiego klubu) zdawali sobie również sprawę z tego, że karę za kaprys Karkosika "zapłaci" Sławomir Kryjom. To Roman Karkosik podjął decyzję o tym, że Unibax nie wyjedzie na tor. Personalnie karę za nią poniósł pracownik klubu - Kryjom.

Sławomira Kryjoma broniłem od początku. To osoba budząca kontrowersje, ale bez wątpienia znająca się jako jedna z nielicznych osób na żużlowej menedżerce. Jest szanowany zarówno przez zawodników, jak i większość działaczy (z wyłączeniem tych, z którymi toczył swego czasu spory). Także ówczesna prezes Betardu Sparty Wrocław - Krystyna Kloc podkreślała jego fachowość dodając przy tym, że poniósł karę za swoją arogancję.

19 lutego skończy się okres 16 miesięcy, na jakie zakazano Kryjomowi wstępu do parku maszyn. Czy od teraz można będzie go spotkać na zawodach żużlowych? - Na pewno pojawię się na wielu zawodach, ponieważ współpracuję z różnymi zawodnikami i nie zamierzam tracić kontraktu z żadnym klubem. To, że nie będę najprawdopodobniej współpracował od początku sezonu z żadnym klubem nie oznacza, że nie mam powodów, aby pojawiać się na zawodach. Ciągnie wilka do lasu. Jeżeli poświęciło się czemuś piętnaście lat swojego życia kosztem zdrowia, wyrzeczeń i rodziny, to trudno z tego tak łatwo zrezygnować - powiedział Sławomir Kryjom.

W trakcie sezonu 2014 Kryjom wraz ze współpracownikami sprytnie obchodzili nałożone na niego sankcje na toruńskiej MotoArenie, spotykając się w czasie meczów na obszarze nie objętym zakazem. W ten sposób menedżer Unibaksu nie łamał przepisów, ale pozostawał w kontakcie z zawodnikami. Gorzej było na spotkaniach wyjazdowych, gdzie przeciwnicy w większości przypadków restrykcyjnie przestrzegali zakazów. Model współpracy "na odległość" nie będzie już jednak przez niego tolerowany. - W grę wchodzi tylko i wyłącznie sytuacja, w której będę pełnoprawnym menedżerem. Ten moment współpracy "na odległość" się nie sprawdził. Do momentu kiedy nie dołączył do naszego sztabu Stanisław Chomski, to się to kompletnie nie sprawdzało. Widać to było chociażby podczas meczu w Gdańsku, gdzie w parkingu zabrakło komunikacji pomiędzy zawodnikami. Po jedenastym biegu prowadziliśmy znacząco i nie powinniśmy tego spotkania przegrać - zakończył Sławomir Kryjom.

W świetle tej deklaracji, sezon 2015 wydaje się być dla Kryjoma stracony. Do końca października będzie bowiem obowiązywała druga z nałożonych na niego sankcji - zawieszenie na dwa lata w prawach kierownika drużyny.

Źródło artykułu: