Niechciane dziecko, czyli historia powstania Grand Prix na żużlu

Grzegorz Drozd
Grzegorz Drozd
Money Talks

Pieniądze. Wokół nich wszystko się kręci. Tak też było od lat w żużlu. Za tytuł mistrza świata na Wembley Ole Olsen w 1978 roku otrzymał czek na 2 tys. brytyjskich funtów. Triumfator Daily Mirror Grand Prix Chris Morton dostał 1250 funtów. Najlepszy i najrówniejszy zawodnik w cyklu World Masters Series Anglik Peter Collins zgarnął 10 tys. funtów. Turniej Olsena został już przed rozpoczęciem okrzyknięty jako najlepiej płatne zawody w historii speedwaya i nie było w tym ani krzty przesady. Ole Olsen był na topie i wykorzystał wszystkie swoje kontakty. Świetnie znał się z niemieckimi managerami, bowiem wielokrotnie startował na tamtejszych torach. Plany Olsena o takim cyklu rodziły się w 1975 roku, gdy budował stadion w Vojens. Wiedział, że aby utrzymać obiekt musi na nim zarabiać, a taki prestiżowy turniej będzie najlepszą okazją. - Nie potrafimy zatrzymać zawodników na siłę. Będą startować tam gdzie chcą. W tym momencie nie jesteśmy w stanie przebić stawek na kontynencie - dodawał Fearman.
Peter Collins z trofeum za zwycięstwo w pierwszej edycji World Master Series w 1978 roku Peter Collins z trofeum za zwycięstwo w pierwszej edycji World Master Series w 1978 roku
Poniżej końcowa klasyfikacja z apanażami pierwszej historycznej edycji Master Series, która była pierwowzorem cyklu Grand Prix. Był to pierwszy cykl turniejów organizowany na kilku torach w różnych krajach.

1. Peter Collins 27 p. i 105,000 duńskich koron. W przeliczeniu około 10 tys. funtów.
2. Ole Olsen 22 p. DK 13500
3. Michael Lee 10 p. DK 6000
4. John Davis 9 p DK 6500
5. Malcolm Simmons 8 p. DK 4500
6. Dave Jessup 6 p. DK 4500
7. Phil Crump 6 p. DK4000
8. Gordon Kennett 5p. DK 2500
9. Ivan Mauger 4p. DK 2000
10. Tommy Nilson 2 p DK1500
11. Jan Anderson 1p. DK 1,000
12. Anders Michanek 0 p DK 500.

Punktacja zawodów: 1m 9p, 2m 6p, 3m. 4 p 4m. 2 p 5 m 2p 6 m 1p.

Burza mózgów

Historycy żużla zgodnie twierdzą, że datą zamykającą czasy wielkiego żużla jest dzień rozegrania ostatniego finału na Wembley w 1981. Od tego czasu żużel przypominał pochylnię w dół. Człowiekiem, który zauważał konieczność zmian i modernizacji był prezydent FIM Holender Jos Vaessen. Pierwszą próbą było zorganizowanie dwudniowego finału na torze w Amsterdamie w 1987 roku. Pomysł nie chwycił. Nie zraziło to jednak Vaessena do podjęcia kolejnych, bardziej zdecydowanych kroków. Wtórował mu szef komisji wyścigów torowych CCP Niemiec Gunter Sorber, który po finale na Ullevi w 1991 roku publicznie oznajmił, że są szanse na kontrakt telewizyjny wartości 5 milionów dolarów za nowe IMŚ w systemie Grand Prix.

W światowym żużlu rozgorzała dyskusja. Na wrześniowym posiedzeniu Komisji Wyścigów Torowych FIM (CCP) w 1991 roku w Genewie, rozpatrywano pionierskie oficjalne propozycje rozgrywania mistrzostw świata w formacie Grand Prix. Salomonowe rozwiązanie zaproponował Andrzej Witkowski, aby połączyć finał jednodniowy z równoległym rozgrywaniem cyklu Grand Prix, w którym można by było wprowadzić w życie kolejny pomysł pana Sorbera, czyli silniki dwuzaworowe. - Cykl trwałby pięć lat i po tym okresie mielibyśmy jasny obraz, czy GP się przyjęło - tłumaczył Witkowski. Projekt szefa PZM zakładał m.in. Interligę, Grand Prix im. Johnniego Hoskinsa oraz eliminacje i finał IMŚ, a wszystko to połączone z resztą rozgrywek ligowych. Autorem pomysłów był działacz PZM Janusz Woźniak. Projekt zakładał łącznie 14 terminów w kalendarzu imprez światowych. Jednym z celów miało być ograniczenie liczby imprez mistrzowskich i wypracowanie wolnych terminów.

Andrzej Witkowski i PZM stawały się głównym koniem pociągowym nowej formuły. - Nasze propozycje przedstawimy na jesiennym kongresie FIM w Nowej Zelandii - zapodał Witkowski. Atmosfera gęstniała. Pomysł z Grand Prix najszybciej można było wprowadzić dopiero w 1994 roku. Do 1993 obowiązywała umowa z duńską TV2 na transmisje z finałów jednodniowych. Oprócz wniosku Witkowskiego wpłynęły propozycje Andrzeja Grodzkiego (przewodniczący grupy roboczej CCP powołanej w tej sprawie) brytyjskiej federacji ACU oraz przewodniczącego CCP Guntera Sortera. Obrady w Christruch zajęły aż dwa posiedzenia. - Odstąpiono od zastąpienia finału jednodniowego cyklem Grand Prix i dyskutowano nad światowym cyklem rozgrywek World Speedway Grand Prix wedle naszego pomysłu - mówił Andrzej Grodzki po kongresie. - Dalszy ciąg narad będzie kontynuowany na wiosennych obradach w Genewie. W każdym razie spotkanie w Christruch było krokiem milowym w podejściu do tematu - uważał Grodzki. Niezmiennym zwolennikiem Grand Prix był Sorber, który zapowiedział, że wprowadzenie formuły wyłaniania mistrza świata w cyklu Grand Prix jest już tylko kwestią czasu.

W żużlowym świecie zawrzało jak nigdy dotąd. Federacje, których zawodnicy osiągali największe sukcesy, jak Anglia, Szwecja, Dania i Stany Zjednoczone stanowczo zaprotestowały. Zapowiedziały, że jak będą zmuszone, to odłączą się od FIM i same będą przeprowadzać mistrzostwa świata bez udziału reszty. Grobowe nastroje panowały i w naszym kraju. Media nie pozostawiły suchej nitki na działaczach PZM, którzy opowiedzieli się za wprowadzeniem Grand Prix. Wszyscy ubolewali, że przyjdzie Biało-Czerwonym toczyć pojedynki w towarzystwie takich "mocarstw" jak Czechy, Niemcy, Bułgaria i innych nacji ze strefy kontynentalnej.

Bez sentymentów

Głosy w sprawie nowej formuły były coraz bardziej podzielone. Niektóre autorytety z Anglii przechodziły na stronę zwolenników Grand Prix. Naczelny gazety "Speedway Star" Phil Rising stwierdził, że dni finałów jednodniowych są policzone i trzeba patrzeć w przyszłość. Na wiosnę na wskutek kolejnych burzliwych dyskusji Komisja (CCP) wypracowała jednolity protokół pt. Grad Prix i przekazała go FIM, aby na podstawie tego materiału zaczęto szukać sponsorów, reklamodawców i stacji telewizyjnych. Zaczęły padać pierwsze konkrety. Grand Prix miałoby wystartować w 1994 roku w rozmiarze sześciu turniejów. - Nie wiem, czy zdążymy z tą datą, ale wierzę, że wcześniej czy później to nastąpi - powtarzał twardo Sorber, który poinformował o rozmowach z firmą IMG (dzisiejszy właściciel praw do Grand Prix), która współdziałała przy sprzedaży praw telewizyjnych przy okazji finału IMŚ w Monachium w 1989 roku. Niemal pewne było, że Anglia, Dania, Szwecja i Polska będą co roku otrzymywać po jednym turnieju. Przyrost aż sześciu zawodów w ramach finałów IMŚ zamiast jednego urealniał wizje, że w kalendarzu światowym zabraknie miejsca dla którejś z pozostałych rozgrywek: DMŚ, MŚP, IMŚJ. - Grand Prix w łonie CCP zyskało pełne poparcie, co jest spowodowane przede wszystkim życiową koniecznością wprowadzenia zmian w mistrzostwach, a nie kierowaniem się sentymentami. Ostateczne rozstrzygnięcia zależą jednak od wyników rozmów z TV - informował Sorber przed jesiennym kongresem FIM w amerykańskim Columbus w 1992 roku.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×