Mały szpital w SPAR Falubazie. Frątczak: Bywało lepiej, ale nie dramatyzujemy

SPAR Falubaz Zielona Góra w niedzielę nie zaprezentuje się w najmocniejszym składzie. Przeciwko KS Toruń na pewno nie pojedzie Grzegorz Walasek, a pod znakiem zapytania stoi występ Andreasa Jonssona.

- Faktycznie bywało już lepiej, natomiast nie dramatyzowałbym. To jest niestety żużel i akurat na początku sezonu nasi niektórzy zawodnicy mają różne komplikacje. Trzeba się jednak z tym zmierzyć, takie problemy występują co rok - skomentował Jacek Frątczak.

[ad=rectangle]

Rehabilitację kontuzjowanej ręki wciąż przechodzi Grzegorz Walasek. Niewykluczone, że 38-latek powróci na mecz SPAR Falubazu Zielona Góra w Tarnowie. Spotkanie to zaplanowano na 10 maja. - Grzegorz obecnie rehabilituje się dość intensywnie na różnych płaszczyznach, chodzi już bez opatrunku. Teraz jest sytuacja zagojenia się rany i ściągnięcia szwów i to jest kwestia najbliższego tygodnia. Z tego, co mówią nasi lekarze, jest szansa, aby Walasek wystąpił już w meczu w Tarnowie. Oczywiście na dzień dzisiejszy nikt tego zagwarantować nie może, ale robimy wszystko, aby tak się stało - poinformował.

Pod znakiem zapytania stoi występ Andreasa Jonssona, który boryka się z kontuzją kolana. Szwed co prawda pojawił się w Grand Prix w Warszawie, lecz wycofał się z udziału w turnieju po dwóch wyścigach. - Cały czas jest wykonywana praca w Szwecji. Jonsson jest w awizowanym składzie, bierzemy go pod uwagę jeśli chodzi o start w najbliższym meczu, a sam Andreas planuje przyjazd do Zielonej Góry, o ile warunki związane z jego kolanem i rehabilitacją na to pozwolą. Są postępy, lecz na dziś nie ma gwarancji, że Jonsson wystąpi w niedzielę. Robimy jednak wszystko, by zawodnik pojawił się z numerem 10. w spotkaniu z KS Toruń i miejmy nadzieję, że tak się stanie - dodał dyrektor do spraw sportowych w SPAR Falubazie.

Zielonogórzanie na pewno nie będą na siłę zmuszali Szweda do występu przeciwko KS Toruń. Żółto-Biało-Zieloni chcą, aby "AJ" do końca wyleczył kontuzję i był w pełni gotowy do jazdy w kolejnych spotkaniach. - W tego typu urazach każdy dzień robi dużą różnicę. Może się zdarzyć tak, że przez trzy dni nie dzieje się nic, a czwartego dnia jest przełom, który może nie umożliwia gry w piłkę, ale pozwala na jazdę na motocyklu. Z tego co wiem tak to zaczyna wyglądać. Oprócz oczywistych kwestii związanych z motoryką zawodnika, jest też sprawa ewentualnego pogorszenia się stanu kontuzji w kontekście kolejnych startów i to jest bardzo ważne. Decyzja nie może być więc określona tylko na jeden mecz. Powiedzmy sobie szczerze, że występ Andreasa w Grand Prix w Warszawie, nie był najlepszym rozwiązaniem. Musimy podjąć rozsądną decyzję, bo na meczu z torunianami sezon się nie kończy - przyznał Frątczak.

Niezagrożony jest natomiast występ Aleksa Zgardzińskiego, który upadł na tor podczas Oberkramerpokal w Wolfslake. - U Zgardzińskiego jest drobiazg wynikający ze startu w Berlinie, więc tu nie ma sensu rozwodzić się nad tematem. Akurat w tym przypadku jest najmniejszy problem. To jest żużel, drobne urazy się zdarzają i tak jest właśnie u Aleksa. Sytuacja jest pod kontrolą i nie ma zagrożenia, że on nie pojedzie w niedzielę - powiedział.

Po meczu z KS Toruń zielonogórzan czekają kolejne dwa tygodnie przerwy do kolejnego spotkania. Taki terminarz przy obecnych problemach kadrowych jest dla SPAR Falubazu bardzo pomocny. - Jest dla nas dość korzystny układ w kalendarzu. Dla nas niezwykle istotne są przerwy, choć przed sezonem, patrząc pod kątem sportowym, brak rytmu nie jest najlepszym rozwiązaniem. Na teraz traktujemy to jednak jako dobrodziejstwo - zakończył Jacek Frątczak.

Źródło artykułu: