MPPK: Kiedyś wielki prestiż, dziś pozaligowy dodatek
W niedzielę w Lesznie odbędzie się finał Mistrzostw Polski Par Klubowych. Kiedyś zawody tej rangi cieszyły się dużym prestiżem i zainteresowaniem kibiców. Teraz parowa rywalizacja przeżywa kryzys.
Wówczas stadiony wypełniały się niemal po brzegi. Jednak z biegiem czasu, a zwłaszcza w XXI wieku, MPPK traciły nie tylko na prestiżu, a także na zainteresowaniu kibiców. W ostatnich latach coraz więcej klubów na eliminacje wysyłało młodzieżowców lub zawodników, którzy nie mogą być pewni miejsca w podstawowym składzie i jazda w MPPK jest dla nich sprawdzianem formy, a także testem rozwiązań sprzętowych. Najlepszym przykładem jest finał z 2012 roku, kiedy to srebrne medale zdobyli Łukasz Jankowski, Krzysztof Jabłoński, a rezerwowym był Kacper Rogowski. Cała trójka reprezentowała klub z Zielonej Góry. Największe gwiazdy Falubazu nie wystąpiły w tej imprezie.
Główna Komisja Sportu Żużlowego próbuje przywrócić dawny prestiż parowym mistrzostwom. W sezonie 2014 zmieniono reguły wyłaniania finalistów tych zawodów: zrezygnowano z rozgrywania eliminacji, a do startu nominowano najlepsze cztery drużyny z PGE Ekstraligi, dwie z Nice Polskiej Ligi Żużlowej oraz jedną z Polskiej 2. Ligi Żużlowej. Czy zmiany te spowodują rozwój MPPK? Przyczyna leży jednak gdzie indziej niż w obsadzie tych zawodów.
Problemem jest frekwencja. Fanów trudno jest zachęcić do przyjścia na zawody pozaligowe. W ostatnich trzech latach zmagania o medale par na żywo oglądało około 12 500 kibiców. 3,5 tysiąca fanów było obecnych na finale MPPK w Lesznie w 2012 roku, a dwa ostatnie finały w Gorzowie oglądało po 4,5 tysiąca kibiców.
Od wielu lat dla kibiców najważniejsze są rozgrywki ligowe, w których co tydzień mogą oglądać rywalizację największych światowych gwiazd. W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych ubiegłego wieku w polskich ligach nie mogli startować obcokrajowcy, a fani spragnieni byli kolejnych żużlowych emocji z udziałem najlepszych zawodników w kraju. Obecnie organizatorom żużlowych imprez rzadko udaje się ściągnąć na trybuny liczną publiczność podczas zawodów pozaligowych i to nawet wtedy, gdy na liście startowej są największe gwiazdy.
W żużlowym kalendarzu jest zbyt dużo imprez. Rozbudowany cykl Grand Prix, a także składające się z kilku rund Indywidualne Mistrzostwa Świata Juniorów i Indywidualne Mistrzostwa Europy sprawiają, że kibice "dawkują" sobie żużel. Mimo starań wielu osób parowa rywalizacja nie jest już tak popularna, jak 20-30 lat temu i przywrócić dawny blask zawodom tego typu będzie niezwykle trudno.