Andreas Jonsson: Finał byłby dobrym zwieńczeniem sezonu w Europie

Jednym z najbardziej widowiskowo jeżdżących zawodników w Toruniu był Andreas Jonsson. Szwed w pierwszej fazie turnieju zgromadził aż jedenaście punktów, lecz w półfinale dojechał do mety na czwartej pozycji.

Obecny sezon na kilku frontach nie był najlepszy dla Andreasa Jonssona. Szwed w przekroju całego roku kiepsko radził sobie w cyklu Grand Prix, jednak w sobotę w Toruniu jako jeden z najlepszych awansował do półfinałów. - Jedenaście punktów to rzeczywiście bardzo dobry rezultat. Udało mi się jednak to zrobić w moich pięciu pierwszych startach. Później, w półfinale, dojechałem już do mety na końcu stawki i nie ukrywam, że jestem tym mocno rozczarowany - zdradził Szwed.

- Podjąłem przed swoim szóstym biegiem złą decyzję dotyczącą sprzętu, co zaważyło na końcowym wyniku. Jestem zadowolony z pierwszej fazy turnieju, ale na pewno lepszym zwieńczeniem sezonu w Europie byłoby awansować do finału i być może stanąć na podium - dodał Jonsson.

Po toruńskiej rundzie "AJ" zajmuje jedenaste miejsce w klasyfikacji generalnej cyklu i już od jakiegoś czasu miał jedynie matematyczne szanse na to, aby zająć miejsce w pierwszej ósemce. Mimo to w jeździe Szweda widać ogromną motywację do walki. - To był dla mnie bardzo trudny rok i na pewno sprawy nie wyglądały tak, jakbym sobie tego życzył. Ciężko jednak pracuję i czuję, że wracam do formy. To jest dla mnie najważniejsze i staram się to podtrzymać - wyjaśnił Jonsson.

35-letni żużlowiec był w Toruniu jednym z najbardziej widowiskowo jeżdżących zawodników. Tor na Motoarenie pozwalał na fenomenalną walkę i niektórzy odważnie twierdzili, że jest to najlepszy owal do ścigania na świecie. - Na pewno jeden z najlepszych na świecie - powiedział Szwed. - Obejrzałem kilka wyścigów pomiędzy moimi i zawody musiały się podobać kibicom. Dla przykładu bieg ósmy, w którym Pawlicki i Jepsen Jensen tasowali się właściwie co łuk. Rewelacyjna walka - dodał na zakończenie.

[b]Krzysztof Wesoły

[/b]

Źródło artykułu: