Była prezes Żurawi nie wiedziała o problemach finansowych rzeszowskiego klubu w trakcie sezonu 2015. Krótko po ogłoszeniu przez włodarzy wysokości zadłużenia wobec zawodników, deklarowała swoją pomoc, ale nie w zakresie spłaty zobowiązań.
- W momencie kiedy dowiedziałam się jaka jest sytuacja, zadeklarowałam pomoc firmie bądź osobie, która pokaże, że jest w stanie albo przynajmniej będzie wyrażała chęć poprowadzenia tej drużyny w przyszłości. To wiąże się z finansami. Niestety żadna z firm ani osób nie podjęła się takiego wyzwania, stąd temat umarł - powiedziała na antenie Radia Feniks była sterniczka Stali.
Marta Półtorak potwierdza, że w ostatnim czasie pojawiło się kilka firm, które chciały wykupić należący do niej pakiet większościowy akcji. Jak tłumaczy, nie były to jednak poważne propozycje. - Były różne komiczne przypadki i oferty od osób związanych niekoniecznie z Rzeszowem. Te osoby chciały wykupić od nas akcje. Nie chcielibyśmy takiej sytuacji, żeby w Rzeszowie właścicielem akcji czy klubu były osoby lub firmy zupełnie z Rzeszowem niezwiązane. To by było wręcz trochę śmieszne, niepoważne i nie wiem czemu miałoby służyć - kontynuowała.
Półtorak otwarcie przyznaje, że jest gotowa oddać 60 proc. akcji rzeszowskiemu klubowi. - Chcemy żeby rzeszowski speedway został w jednych rękach, a takim najwłaściwszym do tego partnerem wydaje się być klub. W związku z tym zwróciliśmy się do klubu, by w formie darowizny przejął posiadane przez nas akcje na działalność sportową. Mam nadzieję, że klub teraz lub w przyszłości skorzysta z tego i będzie 100 proc. akcjonariuszem - zakończyła była szefowa rzeszowskiej Stali.
Kalendarz żużlowy na 2016 rok w sprzedaży wysyłkowej - KLIKNIJ i sprawdź szczegóły. Polecamy!