Rafał Trojanowski krytykuje Przemysława Termińskiego. "Traktuje zawodników jak nierobów"

Rafał Trojanowski krytykuje ostatnią wypowiedź Przemysława Termińskiego. - Ten pan uznaje trzeciego i czwartego zawodnika w biegu za nierobów niczym w czasach PRL-u - mówi zawodnik Włókniarza Częstochowa.

W jednym z punktów Regulaminu Przynależności Klubowej, czytamy:

W zawodach o DMP w przypadku przegrania podwójnie biegu (1:5) przez zawodników drużyny gościa lub gospodarza, klub nie ma prawa płacić za punkt zawodnika, który przyjechał na trzeciej pozycji.

Kilka dni temu właściciel KS Get Well Toruń odniósł się do tego przepisu na łamach WP SportoweFakty. - Jeśli zawodnikom to nie odpowiada, to po prostu nie powinni przywozić tych jedynek. Gdy będą zdobywać po dwa lub trzy punkty, to problemu przecież nie będzie. Nie przemawia do mnie w ogóle argument, że na torach będzie niebezpieczniej, bo żużlowcy będą agresywniej walczyć o dwa "oczka". Płacenie za ten punkt tej samej stawki prowadzi do wniosku, że niezależnie od tego, czy się stoi, czy się leży, to kasa za punkcik się należy. Zapis, który znalazł się w regulaminie, nie budzi według mnie kontrowersji. Jedno "oczko", które zdobywa taki żużlowiec, z punktu widzenia meczu nic nie daje - mówił Przemysław Termiński.

Niektóre zapisy regulaminowe są krytykowane przez żużlowców. Jednym z ich przeciwników jest Rafał Trojanowski, którego zbulwersowały słowa właściciela toruńskiego klubu. - Ostatnia wypowiedź pana Termińskiego i tekst: "czy się stoi, czy się leży, kasa za punkcik się należy" obraża wszystkich zawodników. Nie wiem, ile lat ten pan interesuje się żużlem, ale widocznie do tej pory nie zauważył, że na tor wyjeżdża czterech zawodników. Każdy z nich wykonuje taką samą pracę, a często ten z tyłu - cięższą. Dziwi mnie, że mówi to człowiek z Torunia, gdzie często w wyścigu zawodnicy się mijają i walczą do kreski, a ten pan uznaje trzeciego i czwartego za nierobów niczym w czasach PRL-u - mówi zawodnik.

- Każdy z zawodników wykonuje taką samą pracę, a często ten z tyłu - cięższą - mówi Trojanowski
- Każdy z zawodników wykonuje taką samą pracę, a często ten z tyłu - cięższą - mówi Trojanowski

"Trojan" zwraca uwagę na fakt, iż po wprowadzeniu przepisu "1:5", wyjeżdżanie na tor dla niektórych żużlowców może stać się nieopłacalne. - Żużel jest pewnie jedynym zawodowym sportem na świecie, gdzie ostatni zawodnik w wyścigu dopłaca do wykonanej pracy. Płaci za oponę, olej, amortyzację sprzętu, często dojazd i hotel. A przecież nie wszyscy zawodnicy dostają kasę przed sezonem, za którą mogą kupić sprzęt, opłacić mechanika i inne rzeczy. Często jest tak, że mocny zawodnik ma prowadzić słabszego i dzięki ich współpracy mamy piękne wyścigi i zwycięstwa 5:1. To jednak nie oznacza, że trzeci i czwarty zawodnik spacerują po torze - uważa.

Według wychowanka Stali Rzeszów, przepisy regulujące płatności za punkt już istnieją i wprowadzanie kolejnych mija się z celem. - Proponuję panu Termińskiemu ograniczyć swoje złote myśli, bo mógł własne propozycje zawrzeć w umowach kontraktowych w swojej drużynie. Należy uświadomić wszystkich, że regulacja dotycząca płatności za punkt od dawna jest stosowana. Obowiązują drabinki punktowe, przykładowo od 1-4, 5-9 oraz 10 i wyżej. To oznacza, że nie każdy punkt jest tak samo płatny. Jeśli zawodnik przywozi te jedynki na 5:1 to prawdopodobnie łapie się na gorszą drabinkę i ma mniej za punkt. A są i kluby, które nie płacą za punkty 1-4 - przyznaje Trojanowski.

Kontrowersje budzi także inna propozycja:

Zawodnik startujący jako rezerwa taktyczna lub rezerwa zastępująca jako kwota zmienna za pojedynczy zdobyty punkt lub bonus w zawodach nie może być wyższa w danym sezonie niż 50 procent kwoty zmiennej. 

- To kolejny bubel regulaminowy. Najlepszy zawodnik drużyny jedzie ratować wynik zespołu, przeważnie robi to bieg po biegu. To sprawia, że sprzęt i zawodnik dostają podwójnie po tyłku. Często bonus dostaje karę minus 50 proc. Przypomnę, że takie pomysły są wprowadzane w momencie, gdy powstał regulamin finansowy i stawki zostały obniżone. Zresztą każdy prezes może płacić tyle, na ile go stać. Żaden z zawodników z pistoletem na negocjacje nie przychodzi. Prosiłbym, aby nie oceniać wszystkich poprzez zarobki 15-20 najdroższych zawodników - ocenia Trojanowski.

Nowy kapitan częstochowskiej ekipy ma pomysł na to, jak sprawić, aby strony szybciej dochodziły do porozumienia w sprawie nowych zapisów regulaminowych. - Od dawna powtarzam, że na spotkanie prezesów po sezonie powinni być zapraszani kapitanowie drużyn, abyśmy razem rozmawiali o naszym sporcie i wprowadzali przemyślane zmiany. A jeśli chcemy oszczędności, to proponuję wszystkim przeczytanie ostatniego felietonu pani Marty Półtorak - kończy "Trojan".

Swoje zdanie na temat przepisów przedstawili ostatnio między innymi: Krzysztof Cegielski, Łukasz Sady, Witold Skrzydlewski, Sławomir Kryjom i Stanisław Chomski.

Źródło artykułu: