Marian Maślanka: Spodziewam się zażartej walki pomiędzy Bydgoszczą a Krosnem

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Marian Maślanka uważa, że ekipy z Bydgoszczy i Krosna stoczą zażartą walkę o obecność w Nice PLŻ w sezonie 2017, przy założeniu, że za rok wrócimy do trzech lig. - Nieco większe szanse daję Polonii - mówi były prezes Włókniarza.

W opublikowanym niedawno rankingu Nice Polskiej Ligi Żużlowej Marian Maślanka postawił na zwycięstwo Eko-Dir Włókniarza Częstochowa. Były prezes częstochowskiego klubu zwrócił jednak uwagę, że interesująca będzie nie tylko walka o awans, ale także o zapewnienie sobie startów w lidze w sezonie 2017. - Bardzo rozsądnie jest zbudowana bydgoska Polonia. Postawili przede wszystkim na zawodników miejscowych. Inna sprawa, że zupełnie spokojni o swój byt być nie mogą. Ich przewaga nad KSM-em Krosno nie jest tak duża. Spodziewam się ostrej walki pomiędzy tymi ekipami. Wydaje mi się, że bydgoszczanie będą bardzo wiele zyskiwać na własnym torze. Krośnianie też mają ten atut, ale moim zdaniem bardziej wyraźny będzie on w przypadku ekipy Jacka Golloba - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Maślanka.

Nasz rozmówca nieco wyżej ocenia szanse Polonii Piła, która dokonała tej zimy kilku znaczących transferów. - Uważam, że obie Polonie zapewnią sobie obecność w Nice PLŻ przy założeniu, że za rok wrócimy do trzech lig. Ciekawy jest zwłaszcza skład pilan. Ta drużyna ma duże możliwości. Osobiście bardzo interesuje mnie, jak poradzi sobie Brady Kurtz. Według mnie może być niespodzianką, tak jak Max Fricke w Rybniku. Ta ekipa przy odrobinie szczęścia może znaleźć się w pierwszej czwórce - przekonuje.

Potencjał na czołowe lokaty w ocenie Maślanki mają także rzeszowianie. Jak jednak podkreśla, w ich przypadku kluczową rolę mogą odegrać kwestie finansowe. - W Rzeszowie pytanie numer jeden brzmi, czy drużyna wystartuje w rozgrywkach ligowych. Termin porozumień zbliża się bardzo szybko, a ciągle nie ma umowy z miastem. Jeśli nawet pojadą, a z ratusza nie będzie dużych środków, to będą mieć problemy, żeby finansowo to wszystko wytrzymać. Drużyna ma potencjał, bo tacy zawodnicy jak Lampart, Baran, Porsing czy Nicholls są w stanie zapewnić dobry wynik. Rzeszowianie mogliby walczyć o wysokie cele, ale niestety w tym klubie brakuje fundamentów. Uważam, że to okaże się kluczowe. Bardzo wyraźnie widać, że miasto chce dać połowę tego, co oczekuje klub - dodaje na zakończenie były prezes Włókniarza Częstochowa.

Źródło artykułu: