Wyniki nieważne. Wielkie testy Przemysława Pawlickiego
Stal Gorzów w treningu punktowanym pewnie pokonała szwedzką Elit Vetlandę 60:30. Obie ekipy pojechały w rezerwowych składach i lepiej wypadli gorzowianie. Każdy dołożył się do zwycięstwa, również Przemysław Pawlicki.
Wychowanek Unii Leszno zdobył dla "żółto-niebieskich" 7 punktów i cztery bonusy. Rezultat nie był jednak najważniejszy, dlatego zawodnik nie przejął się brakiem indywidualnych zwycięstw. - Na wynik nawet nie patrzę. To nie jest Ekstraliga. Chodziło o to, byśmy się dobrze pobawili i przetestowali sprzęt. Fajnie, że była okazja by pojeździć, bo w czwórkę zawsze jest inaczej - stwierdził Przemysław Pawlicki.
Starszy z leszczyńskich braci powrócił do ekipy Stali Gorzów, w której barwach startował już w 2010 roku. Przynajmniej teoretycznie musiał sobie tylko nieco przypomnieć gorzowski tor, choć aura mocno komplikowała sprawę. W dzień sparingu świeciło jednak słońce i gospodarze znakomicie przygotowali nawierzchnię toru do jazdy.
Początek starcia z Elit Vetlandą odrobinę się opóźnił, a to ze względu na kolejki pod kasami i... awarię polewaczki, z której wylała się woda, która zalegała potem w pierwszym wirażu. Uczestnicy inauguracyjnego wyścigu, w tym nasz rozmówca, mieli przez to nieco problemów. - W tym pierwszym biegu to był przypadek, bo polewaczka się zepsuła i wylatywała woda. Na torze pojawił się pas, gdzie było bardzo ślisko. Przez pierwszą serię wyścigów nie było tam może za wesoło, ale potem ten tor był w coraz lepszym stanie - przyznał 24-latek.
Jak już zostało wspomniane, wynik nie był najważniejszy, ale liczyło się testowanie sprzętu i w boksie starszego z braci Pawlickich dochodziło do wielu zmian. - Głównie skupiłem się na dwóch silnikach i próbowaliśmy je dopasować. Zmienialiśmy zębatki, różne inne ustawienia. Wiemy o tym, że musimy pracować dalej, by znaleźć jeszcze coś szybszego - zakończył Przemysław Pawlicki.KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>