Piątkowe badania wykazały, że Emil Sajfutdinow doznał poważnej kontuzji. Jak przekazał nam menedżer Adam Skórnicki, u Rosjanina stwierdzono nawykowe zwichnięcie barku. Czekają go z tego powodu minimum dwa miesiące przerwy. - Emil jest jednym z liderów leszczyńskiego zespołu i niewątpliwie to bardzo duże osłabienie. Trzeba jednak na ten temat spojrzeć z nieco szerszej perspektywy. Mamy początek kwietnia i cały sezon żużlowy jest jeszcze przed nami. Leszczynianie będą mieli teraz utrudnione zadanie, ale lepiej, by Emil został w stu procentach wyleczony, bo to zaprocentuje w drugiej części sezonu. Gdyby zdecydował się na jazdę z niezaleczonym urazem, mogłoby to rzutować na jego komforcie na torze, a także na dyspozycji. Emil otacza się w swoim teamie profesjonalistami i nie mam wątpliwości, że decydując się na przerwę od jazdy dokonuje słusznego wyboru - stwierdził Sławomir Kryjom.
Absencja Rosjanina to jednak tylko jeden z problemów Fogo Unii. Leszczynianie mają za sobą dopiero dwa treningi na własnym torze, a przed piątkową inaugurację Ekstraligi nie rozegrają żadnego sparingu. W zupełnie innej sytuacji jest jej najbliższy rywal - Stal Gorzów. - Unia ma na razie problem, by w ten sezon w ogóle wejść. Do tej pory drużyna ta nie miała w zasadzie możliwości, by przygotowywać się na własnym torze i widać to po dyspozycji części zawodników. Wyjątkiem jest w zasadzie dobrze dysponowany Nicki Pedersen. Trzeba powiedzieć sobie wprost, że przygotowania w Lesznie nie przebiegają tak, jak powinny. Zdecydowanie korzystniej wygląda w tym momencie Stal. Ma do dyspozycji własny tor, odjechała już pierwsze sparingi, a poza tym trenowała też w Wittsotcku czy Pile. Połowa składu gorzowian startuje zresztą w Anglii. Stal jest na ten moment o krok, jeśli nie dwa przed Unią Leszno - zaznaczył ekspert naszego portalu.
Kluczowe dla Fogo Unii będą najbliższe dni, kiedy zacznie trenować na własnym torze. - Wiemy już, że przed piątkowym meczem Unia nie odjedzie żadnego sparingu. To może rodzić obawy i wydaje się, że czerwona lampka w Lesznie się już zapaliła. Czasu do ligi zostało niewiele. Pewne rzeczy można oczywiście w ciągu czterech dni wypracować, ale potrzebna jest tu powtarzalność. Nie wiemy natomiast na jakiej nawierzchni leszczynianie będą w tym tygodniu trenować; czy tor będzie pozwalał na ściganie w czwórkę spod taśmy - stwierdził.
Ostatnim, być może kluczowym zmartwieniem Fogo Unii jest zdrowie pozostałych zawodników. Poobijany jest Peter Kildemand, a dyskomfort po pechowym upadku na plecy odczuwał w niedzielę także Piotr Pawlicki. - Wiemy na pewno, że z powodu kontuzji Emila w składzie Unii będzie Tobiasz Musielak. Absolutnie nie uważam go za rezerwowego. Otwiera się przed nim teraz spora szansa, by potwierdzić przydatność do zespołu. Bardziej martwi mnie jednak co innego, a mianowicie urazy Kildemanda i Pawlickiego. Piotrek podczas próbnego startu na memoriale w Gorzowie upadł plecami na tor. Później, w czasie zawodów, widać było, że ten upadek wpłynął na jego dyspozycję negatywnie. Trzeba też wspomnieć o tym, bo dwa upadki na swoim koncie ma junior, Daniel Kaczmarek. Naprawdę sporo się tego nazbierało i nie zazdroszczę tej sytuacji trenerom w Lesznie. Na starcie sezonu Unia lekko mieć nie będzie, ale z doświadczenia wiem, że wielkie sukcesy rodzą się w bólach - podsumował Kryjom.