Do pechowego wypadku Jasona Doyle'a doszło w trzeciej gonitwie wieczoru. Na wejściu w drugi łuk zrobiło się niezwykle ciasno, w wyniku czego Chris Harris stracił panowanie nad maszyną. Jadący na końcu stawki Doyle nie miał czasu na reakcję i uderzył w upadającego Brytyjczyka.
Sędzia wykluczył Harrisa z powtórki, w której nie zobaczyliśmy Doyle'a. Australijczyk nie był w stanie kontynuować jazdy w zawodach i trafił do szpitala. Według pierwszych informacji przeprowadzone badania wykazały, że "Doyley" zwichnął bark, który został już nastawiony przez lekarzy. Ponadto Doyle ma pękniętą kość w lewym łokciu i przebite płuco.
Jeszcze na Motoarenie służby medyczne podejrzewały u Doyle'a uraz nogi, bowiem Australijczyk narzekał na ból w jednej z kończyn. Badania w szpitalu wykluczyły jednak kontuzję nogi.
Kraksa z Grand Prix Polski niemal przekreśla szanse Doyle'a na tytuł Indywidualnego Mistrza Świata. Przed zawodami w Toruniu Australijczyk miał pięć punktów przewagi nad drugim w klasyfikacji Gregiem Hancockiem. Amerykanin wywalczył na Motoarenie 16 "oczek" i przed ostatnią rundą SGP w Melbourne ma aż 11 punktów przewagi nad Doyle'em.
ZOBACZ WIDEO: Brak możliwości awansu Lokomotivu pokazuje słabość dyscypliny