21-latek w wyścigu finałowym ostatniej rundy Grand Prix w Melbourne dojechał do mety na trzeciej pozycji i stanął na najniższym stopniu podium nie tylko w australijskiej rundzie elitarnego cyklu, ale także zakończył całe zmagania z brązowym medalem IMŚ.
- Wiedziałem, że Bartek zrobi dwucyfrowy wynik. To jest sport, ale w jego dyspozycji, gazie i pomyślunku na torze, taki rezultat był wielce prawdopodobny. Druga sprawa, to że jego rywale - Woffinden i Holder, mocno gonili. Zmarzlik wytrzymał presję, jechał rozsądnie, myślał. Nie startował najlepiej, miał z tym kłopot. Na trasie szukał najlepszych, najszybszych ścieżek i wyprzedzał rywali, dzięki czemu zdobył drugiego wicemistrza świata - skomentował Piotr Paluch w rozmowie z Radiem Gorzów.
Bartosz Zmarzlik do ostatniego biegu turnieju w Melbourne miał jeszcze szansę na wywalczenie srebrnego medalu. Ostatecznie padł on łupem Taia Woffindena. - Nie ma co wybrzydzać. Trzeba spojrzeć na jego wiek i predyspozycje oraz to, że dopiero wszedł do Grand Prix i się uczy, nabiera doświadczenia. W finale rywalizował z mistrzami świata, którzy już wiedzą, co robić w takich sytuacjach. Zmarzlik wyciągnie odpowiednie wnioski z tych doświadczeń. Już widać, że jedzie coraz lepiej - ocenił drugi trener Stali Gorzów.
Choć brązowy medal IMŚ to ogromny sukces Zmarzlika, to "Bolo" dostrzega jeszcze słabe strony 21-letniego zawodnika. - To zawodnik, który bardzo dobrze prowadzi motocykl, szuka ścieżek, ma przegląd sytuacji na torze, ale każdy żużlowiec może się jeszcze czegoś nauczyć. U Bartka niuansem są przede wszystkim starty - powiedział Paluch.
ZOBACZ WIDEO Paweł Przedpełski nie ma obaw przed wejściem w dorosły żużel
Po Zmarzliku można było się tego spodziewać.