W tym roku Jason Doyle znajdował się w niezwykle wysokiej formie. 31-latek wygrał aż cztery rundy Speedway Grand Prix, w efekcie przed turniejem na toruńskiej Motoarenie był liderem cyklu i miał pięć punktów przewagi nad drugim Gregiem Hancockiem.
Upadek w pierwszej serii startów w Grand Prix Polski pozbawił Doyle'a szans na tytuł. 31-letni żużlowiec był również zmuszony do wycofania się z Grand Prix Australii, przez co spadł w klasyfikacji generalnej na piąte miejsce i zakończył zmagania w cyklu bez medalu. - To jest gorzka pigułka do przełknięcia. Świadomość, że miałem pięć punktów przewagi przed turniejem w Toruniu. Nawet jeśli tam poszłoby mi gorzej i zdobyłbym jakieś 10 punktów, to i tak losy tytułu ważyłyby się w Melbourne - przyznał Doyle na łamach "Swindon Advertiser".
W wyniku wypadku Doyle doznał m. in. kontuzji łokcia i barku. Miał również problemy z zapadniętym płucem. Obecnie Australijczyk czuje się lepiej i myśli już o kolejnym sezonie. - Taki jest żużel. Muszę się przygotować na rok 2017. Jeśli spojrzę na to wszystko co się wydarzyło w tym sezonie, to mimo wszystko myślę, że był udany. Najtrudniejsze jest to, że mam przed sobą kolejną zimę, kiedy jestem kontuzjowany. Przed rokiem uraz kręgosłupa nie był najlepszym sposobem na kończenie startów. Teraz jest tak samo. Tak jakby to było jakieś fatum. Z pięciu ostatnich sezonów to trzy kończę kontuzjowany - dodał "Doyley".
Doyle wierzy, że w przyszłym roku ponownie włączy się do walki o tytuł. - Teraz mam świadomość, że mogę zostać mistrzem świata. Nikt we mnie nie wierzył do tej pory. Moim celem jest jednak jeździć na motocyklu tak jak do tej pory. Nie podoba mi się presja towarzysząca Grand Prix, ale rok wcześniej starty w cyklu dawały mi sporo frajdy. Teraz muszę to jedynie powtórzyć - stwierdził Australijczyk.
ZOBACZ WIDEO Adam Małysz: Nie będę dyrektorem zza biurka (Źródło: TVP S.A.)
{"id":"","title":""}
A w Afryce Murzynów biją.