Greg Hancock zawodzi w decydujących momentach. I to w meczach na własnym torze. O ile na inaugurację z Cash Broker Stalą Gorzów zrobił swoje, o tyle w spotkaniach z Fogo Unią Leszno i Ekantor.pl Falubazem dał plamę. A przecież wygraną z zielonogórzanami miał Get Well w garści. Zdecydowały ostatnie metry i skuteczny atak Patryka Dudka, którym odebrał Hancockowi prowadzenie.
- Jak możecie sobie wyobrazić, czuje się źle. Miałem poczucie, że kontroluję wyścig, a potem nadszedł ten feralny ostatni łuk, który będzie mi siedział w głowie przez następne kilka dni. Teraz wydaje mi się, że wyrzuciłem do kosza cały trud, który włożyłem w ciągu zawodów - mówi rozczarowany Hancock.
- To już jest taki rok. Nienawidzę tego mówić, ale nieważne jak się staramy, co zmieniamy, i jak walczymy, to na końcu i tak zawsze coś się posypie. Potrzebujemy czegoś, co nam da nadzieję. Byłem pewien, że to nastąpi w meczu z Falubazem, ale znów jest to samo - dodaje z rozgoryczeniem.
Po meczu Dudek przyznał, że w przejściu Amerykanina pomogła mu nowa geometria toru na Motoarenie, która promuje ataki przy krawężniku na drugim łuku. Wychowanek klubu z Zielonej Góry napędził się jak tylko mógł i po swojemu przyciął do wewnątrz. - Wszystko mu zagrało. Właściwy moment, świetna prędkość i znakomite wyczucie. Okazał się ode mnie lepszy, z czym jest mi po prostu źle - komentuje krótko Hancock.
Przed Get Well niedługo kolejne ciężkie spotkanie. 25 czerwca na Motoarenę przyjedzie Betard Sparta Wrocław i możemy się spodziewać kolejnego starcia na styku.
ZOBACZ WIDEO Wysoka wygrana polskiej husarii. Zobacz skrót meczu Polska - Rosja [ZDJĘCIA ELEVEN]
Żaden z Niego zawodnik zwykły paź, gdyby nie fakt że występuję w drużynie w której ma idealne warunki dawno by skończył z żużlem. Minimum talentu, psychika na poziomi Czytaj całość