Patryk Dudek i Piotr Protasiewicz na ostatnim okrążeniu ostatniego biegu wydarli drużynie Get Well zwycięstwo z rąk. Torunianie tym samym ponieśli już siódmą porażkę w dziewiątym meczu w tym sezonie. Najgorsze jest to, że sami zawodnicy rozkładają ręce z bezradności. W drużynie panuje dezorientacja, bo niby wszystko jest jak trzeba, ale wyniku brak.
- To wszystko nie powinno mieć miejsca. Przecież atmosfera wokół drużyny jest naprawdę dobra. Nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego nic nie idzie do przodu. Cały czas wierzę w jakiś zwrot akcji. Powinniśmy byli wygrać ten mecz, ale głupio pogubiliśmy kilka punktów. Naprawdę tego nie łapię - mówił po meczu Michael Jepsen Jensen, zdobywca dziewięciu punktów z bonusem.
Duńczyk, podobnie jak inni, też z niedowierzaniem kręcił głową. Długo zastanawiał się nad przyczynami porażki, a koniec końców zwyczajnie nie wiedział, co ma powiedzieć. - Tym bardziej że zarząd robi wszystko, aby odwrócić złą kartę. W sobotę zespół miał integrację. My jednak i tak pomagamy sobie wzajemnie właściwie w każdym aspekcie. To na pewno nie jest problem - wyklucza Jensen.
Były mistrz świata juniorów dochodzi wreszcie do braku szczęścia. - Do przedostatniego biegu mieliśmy aż trzy podejścia, w związku z czym tor zdążył przeschnąć. Tym samym linie, którymi normalnie jeździmy, w decydujących momentach były już bezużyteczne. To tak, jakbyśmy byli w nieodpowiednim miejscu i czasie. A przecież mamy zawodników ze światowego topu i w naszej jeździe widać, że potrafimy to robić - zakończył 25-latek.
Torunianie z czterema punktami na koncie zajmują przedostatnią pozycję w tabeli. Mają jednak rozegranych aż dziewięć meczów - najwięcej ze wszystkich drużyn w elicie. W następnej kolejce zmierzą się na własnym torze z Betardem Spartą Wrocław.
ZOBACZ WIDEO Stadion Orła rośnie w oczach! Trwają rozmowy o dachu
Obecna miernota nie byla zawsze i odej Czytaj całość