Silniki Artioma Łaguty i Grega Hancocka w drugiej lidze. Oba nie zdały egzaminu

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Karol Słomka / Na zdjęciu: Bjarne Pedersen przed Mariuszem Puszakowskim
WP SportoweFakty / Karol Słomka / Na zdjęciu: Bjarne Pedersen przed Mariuszem Puszakowskim
zdjęcie autora artykułu

Zawodnicy Speed Car Motoru Lublin w kluczowej fazie sezonu mieli do dyspozycji ekstraligowy sprzęt. Dla Pawła Miesiąca i Robert Lamberta zorganizowali go działacze i trener Dariusz Śledź. Jak się jednak okazuje, nic wielkiego z tego nie wyszło.

Poszukiwania w Lublinie rozpoczęły się przed rewanżowym spotkaniem finału 2. Ligi Żużlowej. Do zawodników Speed Car Motoru trafiły wtedy silniki Grega Hancocka i Artioma Łaguty. Zorganizowali je dyrektor sportowy Jakub Kępa i trener Dariusz Śledź. Wybór obu żużlowców, do których zwrócił się klub z Lublina, nie był przypadkowy.

- Greg już wcześniej zakończył sezon, więc było duże prawdopodobieństwo, że uda nam się z nim porozumieć. A co do Artioma, to wychodziliśmy z założenia, że jego silniki będą dobrze pasować na tor w Gnieźnie. Ten grudziądzki, na którym najczęściej startuje, ma w końcu podobną specyfikę - mówi nam Jakub Kępa.

Sprzęt gwiazd trafił do Pawła Miesiąca i Roberta Lamberta. Ten pierwszy otrzymał silnik od Rosjanina, a Brytyjczyk od żużlowca Get Well Toruń. Miesiąc odjechał naprawdę dobre zawody. Zdobył dziewięć punktów i bonus, ale na silniku Łaguty nie pojechał w żadnym wyścigu. Zawodnik Motoru skorzystał z niego tylko na próbie toru i rzucił w kąt, bo doszedł do wniosku, że jego jednostki pasują mu zdecydowanie bardziej. Lambert jechał na silniku Hancocka, ale w całych zawodach nie wygrał żadnego wyścigu. Sprzęt Amerykanina zły nie był, ale różnicy też nie zrobił.

Przed spotkaniami barażowymi zapadła zatem decyzja, że silniki zawodników Motoru pójdą do serwisu. Poszukiwań u żużlowców ze światowego topu już nie było. To rozwiązanie sprawdziło się w stu procentach, bo lublinianie odnieśli w Rzeszowie pewne zwycięstwo i są blisko awansu do Nice 1. LŻ. Cała sytuacja doskonale pokazuje, że pożyczenie silników od gwiazd nie jest gwarantem sukcesu, bo każdy ma swoje preferencje. Widać również, że pomiędzy ligami różnice sprzętowe nie są duże, a już na pewno nie ma mowy o żadnej przepaści.

ZOBACZ WIDEO Budowa motocykla żużlowego

Źródło artykułu:
Czy Speed Car Motor awansuje do Nice 1. LŻ?
Tak
Nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (10)
avatar
Profesor Miodek
4.10.2017
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
silniki nie jeżdżą....jakby tylko od silnika zależało to kazdy by się zapozyczył i mielibyśmy 123-ech Gollobów....  
avatar
Jurand z Gniezna
4.10.2017
Zgłoś do moderacji
3
2
Odpowiedz
Bankrutom z Gniezna wygrał mecz sedzia  
Przesympatyczny brunet
4.10.2017
Zgłoś do moderacji
1
4
Odpowiedz
No to Gniezno mialo fure szczescia w finale...okazuje sie ze o ich awansie zdecydowal wadliwy silnik Hancocka pod Lambertem. To Motor wiec przekombinowal a oni mysleli ze sa tacy mocni...  
avatar
mark83
4.10.2017
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Wypchali szajs o który potykali się nogami w garażu. Zaraz tam szukanie afery, a komu dali, a komu nie dali, a komu woleli dać. Zawsze kasa na przezimowanie jest. W życiu nie dali podstawowych Czytaj całość
avatar
SpartyFan
4.10.2017
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Ale news :) Gdyby Greg miał słaby sprzęt to nie robiłby takich wyników. Wielokrotnie okazywało się, że co jest dobre dla jednego zawodnika nie musi pasować drugiemu. Dlatego lepiej inwestować w Czytaj całość