Greg Hancock ogłosił, że w sezonie 2018 nie będzie jeździł w PGE Ekstralidze. Na jego transfer mocno naciska drugoligowa Stal Rzeszów. Mówi się też o zainteresowaniu Zdunek Wybrzeża Gdańsk i Speed Car Motoru Lublin. Rozmowy trwają, tymczasem pytanie o powody rozstania 4-krotnego mistrza świata z najlepszą żużlową ligą pozostaje otwarte.
Być może Hancock wziął rozbrat z PGE Ekstraligą z powodu ostatnich, nieudanych rozmów z Get Well i Ekantor.pl Falubazem Zielona Góra. W pierwszym przypadku było tak, że Toruń złożył ofertę, ale Greg długo się nie odzywał, więc skreślono go z listy. Kiedy Hancock przeczytał w mediach, że już go w Get Well nie chcą, nagle przypomniał klubowi o sobie i zgłosił gotowość podjęcia negocjacji. W ich trakcie pojawił się temat potrącenia 40 tysięcy złotych (zgodnie z regulaminem) za nieobecność w kilku ważnych meczach. Działacze Get Well powiedzieli też jednak zawodnikowi, że jeśli podpisze nową umowę, to zwrócą mu te 40 tysięcy. Temat jednak upadł, a Hancock podjął rozmowy z Falubazem.
Nieoficjalnie wiemy, że w Zielonej Górze zawodnik chciał mieć zapis, że nie będzie miał żadnych potrąceń za nieobecność spowodowaną kontuzją (jest to niezgodne z regulaminem). Najwyraźniej nie chciał przeżywać powtórki z Get Well. W Falubazie nie chcą potwierdzić, że taka sytuacja miała miejsce. Mówią tylko, że żądania Hancocka były z kosmosu. Miało chodzić o kontrakt na poziomie 1,5 miliona złotych, a zielonogórzan nie stać dziś na podpisanie takiej umowy.
Warto wspomnieć, że Hancock w przeszłości już tracił pieniądze w związku z przeróżnymi regulaminowymi zapisami. Po sezonie 2015 Stal Rzeszów nie wypłaciła mu pieniędzy z umowy reklamowej, która miała być dodatkiem do kontraktu. Ekstraliga Żużlowa zakwestionowała porozumienie jako niezgodne z regulaminem. Chodziło o zapis, że jeśli Stal nie znajdzie sponsora, to sama wypłaci pieniądze. Problem w tym, że klub nie może dawać takich gwarancji, bo obowiązują płacowe limity.
ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2017: kuchnia finału we Wrocławiu
W sezonie 2013 Hancock jeździł w Polonii Bydgoszcz. Tam z kolei miał zapis, że klub nie potrąci mu za absencję spowodowaną kontuzją. Jeśli jednak spojrzymy do regulaminu, to Polonia nie miała prawa dać zawodnikowi takiego zapewnienia. Sprawa oczywiście wyciekła, a klub potrącił Hancockowi część kasy z kontraktu.
Hancock nie raz dawał wyraz temu, że wszystkie regulaminowe obostrzenia kompletnie mu nie pasują. W przypadku Polonii zgłosił nawet skargę do Trybunału PZM. Jakby nie docierało do niego, że umówił się z klubem na coś, co było sprzeczne ze związkowym prawem.
Nie mam ochoty ogladac tego hękoka.
Tylu jest fajnych mlodych,zdolnych...im dac szanse.
Monster hękok...a kysz.. Czytaj całość
Grega da się z tymi finansowymi roszczeniami zrozumieć, ale kluby też .... z drugiej strony czy te 40 tysi może być czynnikiem decydującym o podpisaniu kontraktu lub nie? Nie wydaje mi się. Problem jest gdzieś głębiej i to zakopany w samym zawodniku. Popatrzy na Grega przez pryzmat marki i jego ambicji 1.Greg to człowiek instytucja, w swoim wieku i dzięki niemu też jest dla teamu monstera wartością sama w sobie. 2.Charakter tego gościa jest wręcz zaraźliwy. Koleś z Californii z tym serferskim luzem który kupi kibiców wszędzie. 3.Greg jako "produkt" jest bardzo łatwy do sprzedania (patrz punkt 1i2) a czy musi się reklamować w polskiej lidze kiedy buduje swoje dziedzictwo w GP? Sumując to wszystko, czy Gregowi można się dziwić? Absolutnie nie. W tej konkretnej chwili może mieć inne priorytety i być może tylko "lekko" absurdalna oferta finansowa jest w stanie go skusić na ekstraligę... (pamiętajcie, że on już nic nie musi... ważne czego chce) "Problem" w tym że prezesi wcale nie muszą tego uszanować.... i konkluzja nasuwa się sama i jest zupełnie odwrotna do tej którą OstaFa stara się wcisnąć. Greg może żyć bez E-ligi ale i E-liga (bez żadnej straty, żalu i nawet jednej uronionej łzy) może żyć bez niego(jako czynnego zawodnika) Czytaj całość