"Menadżerowie nie wyglądali na zmotywowanych". Hans Andersen dosadnie o sytuacji w kadrze Danii

WP SportoweFakty / Adrian Skorupski / Na zdjęciu: Hans Andersen
WP SportoweFakty / Adrian Skorupski / Na zdjęciu: Hans Andersen

Gęstnieje atmosfera wokół reprezentacji Danii. Z jazdy w niej zrezygnowało właśnie dwóch młodzieżowców, a teraz na kilka słów szczerości zdobył się Hans Andersen. - Jedyne, co wiemy na pewno to to, że nie ma wyników - mówi.

Rezultaty, jakie osiągnęła w sezonach 2016-2017 reprezentacja Danii, były zdecydowanie poniżej oczekiwań. Najpierw przegrany baraż Drużynowego Pucharu Świata w Manchesterze, a następnie czwarte miejsce w półfinale w Vastervik (Niels Kristian Iversen przegrał bieg dodatkowy z Andrzejem Lebiediewem o awans do barażu), co zdarzyło się po raz pierwszy w historii i wreszcie przedostatnia szósta lokata w The World Games. Do tego doszło kilka zawirowań personalnych z udziałem m.in. Nickiego Pedersena.

Początek pracy duetu Hans Nielsen - Henrik Moller jako menadżerów kadry narodowej wypadł więc bardzo źle. Jakby tego było mało, w ostatnich dniach z jazdy w młodzieżowym zespole, za który także odpowiadają obaj opiekunowie, zrezygnowali Jonas Jeppesen i Patrick Hansen. - Powiedziałem trenerom kadry, że nie będzie mnie w drużynie, dopóki coś się nie zmieni. Podjęli kilka naprawdę głupich decyzji - przyznaje ten pierwszy.

Na temat sytuacji w kadrze wypowiedział się także jej wieloletni zawodnik, którego nie było w składzie podczas dwóch ostatnich edycji DPŚ. Mowa o Hansie Andersenie, który nie chce obwiniać za wszystko kolegów z toru. - Ostatnie dwa lata nie były zbyt dobre dla duńskiego żużla. Puchar Świata z zeszłego roku nie ułatwił nam sprawy i nie sądzę, że to była wyłącznie kwestia zawodników. Ten turniej to wiele spraw, a nie sami żużlowcy. Duch drużyny musi być dobry i tak samo inne sprawy muszą funkcjonować dobrze, aby przerodziło się to w postęp i zwycięstwa - mówi.

Andersen kwestionuje przede wszystkim poziom motywacji zespołu i atmosferę w nim panującą, pijąc do sztabu menadżerskiego. - Menadżerowie, jakich mamy, są prawdopodobnie dobrzy w tym co robią, ale czasami potrzeba kogoś, kto również potrafi zmotywować. Patrząc na zeszłoroczny DPŚ, to nie wyglądali oni na zbyt zmotywowanych. W innych sportach są od tego trenerzy. Może powinniśmy mieć kogoś, kto będzie na zawodach i spróbuje zmotywować zawodników, zamiast po prostu wypełniać program - uważa 37-latek.

ZOBACZ WIDEO Wypadek Tomasza Golloba wstrząsnął Polską. "To najważniejszy wyścig w jego życiu"

Zawodnik z Odense unika bardziej dosadnej krytyki, choć zastanawia się nad dalszym sensem współpracy z obecnymi menadżerami. - Sprawy są wykonywane inaczej niż w przeszłości. Wolałbym tego teraz nie komentować. Oczywiście, robią oni tyle, ile mogą najwięcej na miarę swoich możliwości. Być może jednak do tej pracy nie są w tej chwili powołane najwłaściwsze osoby. Kto wie? Jedyne, co wiemy na pewno to to, że nie ma wyników - stwierdza Andersen.

W nadchodzącym sezonie w miejsce DPŚ powołano zawody Speedway of Nations. Będą to mistrzostwa rozgrywane w formule parowej, w których weźmie udział 15 reprezentacji. Mając do wybrania tylko dwóch seniorów, Nielsena i Mollera może czekać spory ból głowy przed wyborem składu. Również Andersen jest zdania, że wybór będzie bardzo trudny. - Jeśli będę potrzebny i zostanę uznany za odpowiedniego do składu, to pojadę. Ale jak będzie, jeszcze zobaczymy. Nowy format jest ciężki, a zawodników jest wielu. Wybrać drużynę jest jeszcze trudniej - podsumowuje.

Źródło artykułu: