Grzegorz Drozd. Lotem Drozda: Najlepszy żużlowiec w historii Polski (felieton)

Grzegorz Drozd
Grzegorz Drozd
Płonące gazety

W 1961 roku nie mógł już startować na brytyjskich torach. Wyniesione doświadczenia i nabyte umiejętności wykorzystywał na polskich i kontynentalnych torach. - Henryk Żyto, to nasz obecnie jeden z najlepszych żużlowców. Posiada szybki sprzęt i wysokie umiejętności. Cechą rozpoznawczą tego zawodnika jest zadziory styl jazdy. Kibice rozpoznają go po charakterystycznej niskiej sylwetce - pisał "Motor". Polska dostała organizacje finału drużynowych mistrzostw świata. Niemal od początku faworytem na wrocławski finał był Heniu Żyto. Obok niego do prezentacji wyszli: Florian Kapała. Mietek Poułkard, Marian Kaiser i Stanisław Tkocz.

Wielkie emocje i nerwy zaczęły się już długo przed pierwszym biegiem, bowiem spóźniał się przylot Szwedów i Brytyjczyków. W końcu dotarli mocno spóźnieni i przystąpili do zawodów z marszu, bez próbnych jazd i regulowań motocykli. Przeciwności losu w pierwszej fazie zawodów wykorzystali Polacy, uciekając na kilka punktów. Żyto spisywać się odwrotnie i zaczął od porażek. W pierwszym starcie pokonał tylko Bjoerna Knutssona, a później przyjechał czwarty. Po 9. wyścigu Szwedzi zrównali się z Polską. Brytyjczycy tracili do prowadzących zaledwie jedno "oczko". Kibice zagryzali zęby, bo w następnym biegu miał wyjechać Żyto, który dotychczas zdobył zaledwie jedne punkt. W tym kryzowym momencie jeszcze raz nie zawiódł oczekiwań i wygrał!

W 13. biegu dnia poszedł za ciosem i dowiózł kolejną trójkę, co oznaczało zwiększenie przewagi nad Szwedami. W końcówce Polacy wytrzymali presję i dowieźli jednopunktowe zwycięstwo nad zespołem Ove Fundina. Ostatnie biegi rozgrywano przy zapadniętym zmroku. - Aby móc dokończyć zawody w pasie bezpieczeństwa, tuż za bandą, ustawiono taksówki, które reflektorami oświecały tor. Na trybunach rozbłysło setki palących się gazet. Na podium już w cywilnych ubraniach wyszli kapitanowie drużyn. Nas reprezentował Florian Kapała. Byliśmy wszyscy bardzo szczęśliwi - opowiadał Henryk Żyto o swoim największym sukcesie w karierze.

Złoto w jaskini lwa

"Tytuł żużlowego mistrza Polski dostał się w godne ręce. Wywalczył go w imponującym stylu nasz obecnie najlepszy zawodnik - Henryk Żyto. Reprezentant Unii Leszno nie doznał na rybnickim torze ani jednej porażki demonstrując formę nieosiągalną dla krajowych rywali. Żyto jeździł niezwykle bojowo, a przy tym pewnie. Trzy wyścigi wygrał bezapelacyjnie, a tylko w dwóch został zmuszony do wykazania pełni umiejętności" - pisał katowicki "Sport" z relacji najważniejszej imprezy w kraju w 1963 roku. "Tytuł mistrza Polski zdobył Henryk Żyto z Unii Leszno. Nie przegrał on żadnego wyścigu i zademonstrował swój piękny brawurowy styl. Po okresie niepowodzeń, przypomniał, że jest najbardziej rasowym polskim żużlowcem" - dodawał "Motor".

Na podium oprócz tradycyjnego wieńca i pucharu została mu wręczona tzw. Czapka Kadyrowa. Reprezentanci Polski wracający z zawodów w Związku Radzieckim otrzymali od czołowego światowego zawodnika na lodzie Gabdrahmana Kadyrowa, upominek - czapkę. W drodze powrotnej postanowili, że przekażą ją mistrzowi Polski. W ten sposób zainicjowała się piękna tradycja trwająca do dziś. Każdy z mistrzów ma przywilej haftu swojego nazwiska na wspomnianej czapce. Henryk Żyto był pierwszy.

Mistrz Polski w zawieszeniu

W 1963 roku Unia otarła się o podium. O trzecim miejscu dla Sparty Wrocław zadecydował lepszy bilans małych punktów, jednak nikt w Lesznie nie popadał w smutek, bo szykowała się niezła paka. Kibice leszczyńscy zacierali ręce na przyszłe sukcesy. Pod wodzą mistrza Polski rosła silna drużyna i zdolna młodzież ze Zdzisławem Dobruckim i Zbigniewem Jąderem na czele. Tymczasem na zakończenie sezonu doszło do nieprzyjemnych zdarzeń. Kierownictwo za odmowę startu w zaległym meczu zdyskwalifikowało dwóch liderów Zdzisława Walińskiego i Henryka Żyto. Oficjalny komunikat głosił, że zawodnicy zostali ukarani za: "nadmierne żądania finansowe".

- Unia po prostu zaległa tacie pieniądze za poprzednie mecze i ojciec chciał je odzyskać, ale jak to bywało w tamtych czasach uznano go za jedynego winowajcę całego zamieszania - mówi Piotr Żyto. Pan Henryk musiał pauzować cały następny rok. Postanowił oczyścić klimat wokół siebie i poczynił przeprowadzkę nad morze do Wybrzeża Gdańsk. Przerwa i nerwowe zdarzenia mocno odbiły się na formie. Żyto już nigdy nie wrócił do tak wysokiej dyspozycji, jaką prezentował w barwach Unii Leszno. Natomiast Byki po odejściu lidera dopadł długoletni kryzys. Na kolejne sukcesy kibice musieli czekać ponad 10 lat.

Nadmorska odwilż

W Gdańsku trafił na dobrą paczkę. Absolutnym liderem był Zbigniew Podlecki. Aktualny nieoficjalny mistrz Europy. Obok niego dobry znajomy z występów w kadrze Marian Kaiser, a także Bogdan Berliński i młodziutki Jan Tkocz. Wraz z przyjściem Żyto, klub z Gdańska odniósł największy sukces zdobywając brązowy medal. W latach 67-68 Wybrzeże pojechało po dwa srebrne medale, ale powoli wykruszała się stara gwardia i zaczęły się kłopoty. Lekarstwem jak zwykle był Żyto, który mimo upływających lat nie schodził poniżej pewnego - wysokiego - poziomu, a także zaczął trenować następców. - Ojciec trenerką pałał się już w Unii Leszno. Tacy zawodnicy jak Zdzisław Dobrucki czy Zbigniew Jąder wyszli spod jego ręki - mówi Piotr Żyto.

- Heniu był znakomitym kolegą. Gdy przyszedłem do Wybrzeża w 1977 roku, nadal prezentował się bardzo dobrze na torze, mimo że na głowie było widać już siwe włosy. Najmilej wspominam z Heniem nasz wyjazd do Australii zimą 1975 roku. Po moim wcześniejszym wypadzie z Edkiem Jancarzem tym razem zaproszono całą reprezentację - wspomina Zenon Plech.

Barw Wybrzeża Henryk Żyto bronił do 1981 roku. Z toru zjechał mając 45 lat! Za czasów startów w gdańskim klubie warto odnotować udział w Lidze Światowej w 1973 roku. Gazety pisały, że przechodzi drugą młodość.

Kibicom przypomniał się jeszcze podczas corocznego turnieju old bojów przed finałem światowym we Wrocławiu w 1992 roku, organizowanym przez Barry'ego Briggsa. Sierpniowe skwarne południe nie zapisze do udanych. Upadł nieszczęśliwie i doznał obrażeń kręgosłupa. Na szczęście i tamtym razem pan Henryk wyszedł obronna ręką.

- Ojciec w żużlu osiągnął wszystko. Był pierwszym mistrzem Polski, który założył Czapkę Kadrowa. Pierwszym Polakiem, który wygrał indywidualny turniej na Wyspach, a także bohaterem pierwszego złotego medalu dla Polski w drużynówce - wylicza zasługi niedawno zmarłego ojca Piotr Żyto. - Dla mnie to najlepszy żużlowiec w historii Polski...

Urodzony: 1936 rok

Kluby:
Unia Leszno 1954-1964,
Coventry Bees 1960,
Wybrzeże Gdańsk 1965-1981

Indywidualne mistrzostwa świata:
1960 Wembley - 14,
1962 Wembley - rezerwowy

Drużynowe mistrzostwa świata:
1961 Wrocław - 1
1963 Wiedeń - 4

Indywidualne Mistrzostwa Polski:
1956 seria turniejów - 10
1957 Rybnik - 15
1959 Rybnik - 9
1961 Rzeszów - 3
1962 Rzeszów - 2
1963 Rybnik - 1
1965 Rybnik - 16
1970 Gorzów - 12
1971 Rybnik - 9

Drużynowe Mistrzostwa Polski: 2 srebrne medale (67,78), 3 brązowe (58,62,65)

Mistrzostwa Polski par klubowych: 1976 Gdańsk - 4

Złoty Kask:
1961 - 2
1962 - 5
1963 - 3
1965 - 10
1970 - 13
1971 - 11
1973 - 11
1977 - 18

Inne:
1960 Coventry, Midland Riders Championship
1978 Drużynowy Puchar Polski - 2 miejsce
1973 Uczestnik Ligi światowej
Sześciokrotny zwycięzcą Memoriału Alfreda Smoczyka (57,58,59,62,63,64)

Grzegorz Drozd

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×